Forsan et haec olini meminisse iuvabit.
Virg.
SOFIJÓWKA |
|
|---|---|
| Miła oku, a licznym rozżywiona płodem, | |
| witaj, kraino, mlekiem płynąca i miodem! | |
| W twych łąkach wiatronogów rżące mnóstwo hasa, | |
| rozroślejsze czabany twe błonie wypasa. | |
| 5 | Baran, którego twoje utuczyły zioła, |
| ciężary chwostu jego nosić muszą koła. | |
| Nasiona, twych wierzone bujności zagonów, | |
| pomnożeniem dochodzą babilońskich plonów. | |
| Czernią się żyzne role, lecz bryły tej ziemi | |
| 10 | krwią przemokły, stłuszczone ciały podartemi. |
| Dotąd jeszcze wieśniaczą grunt sochą rozjęty | |
| zębce słoniów i perskie wykazuje szczęty{1 La guerre de Darius fils d’Hystaspes.}. | |
| W tych gonitwach, od obcych we śrzodku poznany, | |
| szesnaście potem razy kraj odmienił pany. | |
| 15 | W nim najsroższe z Azyją potyczki Europy, |
| w nim z szlachtą wielokrotnie łamały się chłopy. | |
| Przeszły więc niwy w stepy, a trawa bez kosy | |
| pokrewne Pytonowi mnożyła połosy. | |
| W leciech niższych, otwartej acz nie było wojny, | |
| 20 | utrapiał Ukrainę pokój niespokojny: |
| to sieczowe nachody, to tauryckiej ordy | |
| zdradne zawsze nad karkiem strzały, spisy, kordy; | |
| dzicz wnętrzna, częsty rozruch i sąsiad niemiły{2 Le Turc, qui nous coniniuniquait la peste.} | |
| majętniejszych opodal mięszkać niewoliły. | |
| 25 | Dozorca się panoszył, a posiadacz grodu |
| za łaskę swego cząstki przyjmował dochodu. | |
| Katarzyna, przez czyny nieśmiertelna swoje, | |
| gdy zniosła Zaporoża i Krymu rozboje, | |
| odtąd dopiero każdy, swojej pewien właści, | |
| 30 | pod zbrojnym żyje prawem wolny od napaści. |
| Wygnała barbarzyństwo rzeczy postać inna | |
| i obfita ziemica jest, czym być powinna. | |
| Ciągną ninie ku sobie te pola karmiące | |
| przez Niegościnne Morze{3 Pontos Axenos appelé ensuite Euxinos.} korabiów tysiące. | |
| 35 | Ordessa{4 Ordessa est le vrai et ancien nom: aujourd’hui Odessa.} zmartwychwstała i wymienia złotem |
| uroszony rolniczym owoc ziemi potem. | |
| Skutkiem przezornych rządów, zaniedbane wioski | |
| na wzór się przekształcają angielski i włoski: | |
| zapomnianego niegdyś przystrojeniem kąta | |
| 40 | gromadny obywatel pilnie się zaprząta. |
| A jak w dodońskim drzewo Jowiszowe lesie, | |
| tak Potocki nad innych wyższość w sobie niesie. | |
| Wielu o stopnie różne ubiegać się sili, | |
| pierwszego jemu wszyscy zgodnie ustąpili. | |
| 45 | Wspominać przodków miałbym zbyt osnowę długą: |
| któż się z tym domem równać ośmieli zasługą? | |
| Wielkość męża, szanownych zbiór przymiotów rzadki, | |
| przebaczanie, umysłu równość na przypadki | |
| i co dla swego kraju, co czynił dla ziomków, | |
| 50 | na osobnej to karcie damy dla potomków. |
| A dziś mię określania zatrudnią jedynie, | |
| skąd imię Sofijówki i dla czego słynie. | |
| Raz dano znać, że się lud z użaleniem skupił, | |
| skarżąc się, że im ten zwierz pasieki wyłupił, | |
| 55 | ten porwanych jagniątek krew niewinną chłeptał, |
| tamten kłosy Cerery wyżarł i wydeptał. | |
| Zwołano zaraz psiarnie, stoją koni zgraje, | |
| młódź, chciwa niebezpieczeństw, znak ochoty daje. | |
| Niebawem idą w pole. Jeno zjęto swory, | |
| 60 | głosy psów, trąb, myśliwych powtarzały bory. |
| Pan sam w dzikie przesmyki między skały śpieszył, | |
| wtem bełt puszczony łukiem śrzód piersi mu przeszył. | |
| Gdy, chcąc postrzec mordercę, pojźrzy wkoło z jękiem, | |
| Strzelczyk się na powietrzu kołysze z uwdziękiem | |
| 65 | i mówi: „Nie narzekaj, przyjazna ta rana |
| dla pełności twojego szczęścia jest zadana. | |
| Dostojne masz honory, mnogie masz dostatki, | |
| miej i tę, co przyjemność mojej zrówna matki. | |
| Gdzie Silnica z Tulczynką strugi czyste sączy, | |
| 70 | Hymen twoje z Sofiją przeznaczenia złączy. |
| Imię jej tym dasz miejscom, gdziem ci się objawił; | |
| słuszna, byś je z tych przyczyn wiekopomnie wsławił, | |
| a na powinnej dla mnie dodatek ofiary | |
| w rozkoszne zamień sady te niezgrabne jary. | |
| 75 | Własnej ku budownictwu nie żałując dłoni, |
| poznaczę ci obrysy mojej grotem broni. | |
| Tu, gdzie się w amfiteatr wyższe toczą góry, | |
| wznieś mięszkanie dla naszej przyjaciółki Flory. | |
| Tam dalej pysznym rzędem koryncka kolumna | |
| 80 | niechaj dźwiga świątynię kochanki Wertumna{5 Temple de Pomone.}. |
| Nie jest ona niewdzięczną: jej odpłatnym darem | |
| giąć się będą jesiennym gałęzie ciężarem. | |
| Tam, gdziebyś miał rozrywkę ty i twoje dziatki, | |
| z tajoną wspaniałością porozsiewasz chatki. | |
| 85 | Resztę oddałbym woli, gdy postawisz z przodu |
| posąg Minerwy, twego opiekunki rodu. | |
| Wysoką waszę świetność winniście Palladzie: | |
| ona was w boju, ona zasilała w radzie, | |
| ona cię zawsze wiedzie i w tym tylko błądzisz, | |
| 90 | że wielu serca twemu podobnymi sądzisz. |
| Na łowach ten się układ między nami czyni, | |
| a że córa Latony jest łowu mistrzyni, | |
| zrobisz jezioro, w które Wilgi kryształ zlany | |
| może nosić nazwisko Zwierciadła Dyjany. | |
| 95 | Zrób - nie zrób, co ci prędzej myśli radzą chętne, |
| czczenia upartej panny są mi obojętne”. | |
| Rzekł i na krwawym brusie pociągnąwszy strzały, | |
| unosić się poleciał nad chersońskie wały. | |
| Te umowy rzetelność iścić każe święta, | |
| 100 | stąd dane Sofijówrce i wzrost, i przynęta. |
| Łamanych skał rządniejsze poczyniwszy składy, | |
| mięszkać na nich zamorskie wezwrano dryjady. | |
| Stali dające odpór i chropawe głazy | |
| przechodzą na kolosy i bogów obrazy. | |
| 105 | Robota trwa bez granic i po każdej wiośnie |
| zawsze coś pamiętnego zdobieniom przyrośnie. | |
| Takiego tu dawmymi nic nie znano laty: | |
| rozgłos miejsca odległe napełnia powiaty. | |
| Nie dość mam słyszeć, wszystko chce przebiec szeroko | |
| 110 | ciekawe, a w Tulczynie znarowione oko, |
| gdzie znajdując przedmioty z każdej miary znaczne, | |
| wszelkie potem śrzedniości zdają się niesmaczne. | |
| Pędzę, z utrudzonego nie zstępując konia, | |
| aż gdy mię Sofijówki otoczyła wonią; | |
| 115 | stworzenie wszędy świeże postrzega źrzenica: |
| to mię bawi, to cieszy, to zmysły zachwyca. | |
| Chudą pierwej gołizną świecące pagórki | |
| z daleka przyniesione ocieniły borki, | |
| gdzie, między krajowymi umieszczane drzewy, | |
| 120 | są z Libanu, z Atlasu, z antypodów krzewy. |
| Od nich mię po kamieniach noga niesie letka | |
| ku niższej grocie króla rzeczonej Łokietka. | |
| Nie wszystkim w tę jaskinię uczęszczać się godzi, | |
| młodszy świat w niej się baw, Patagon nie wchodzi. | |
| 125 | A stamtąd pochodziste przebiegłszy zielenie, |
| starowniej kuta grota większe ma przestrzenie: | |
| z czoła olbrzymi granit na kształt słupa stoi, | |
| krenica ją z opoki wytłoczona poi. | |
| Tam słodki wiersz, którego żaden wiek nie zmaże{6 Vers de la main de maître et gravés en lettres d'or.}, | |
| 130 | wchodzącemu w tę grotę szczęśliwym być każe. |
| Smutnym nieposłuszeństwem ciężko jest przewinić - | |
| ten kazał, co szczęśliwych chce i może czynić. | |
| Przy lewej stronie drogi, od swych sióstr osobna, | |
| wisząca grozi skała, Leukacie podobna, | |
| 135 | na której, gdy ich miłość niewzajemna pali, |
| lekarstwa długiej męce amanci szukali: | |
| po wzdychaniach ostatnich, w krótkim ciała rzucie, | |
| żalu, gryzot, boleści pozbywając czucie. | |
| Młode i hoże nimfy, co na wasze wianki | |
| 140 | przy wdzięcznych Bohu nurtach łączycie równianki, |
| nie bądźcie nieużytne i przez wspólną tkliwość | |
| nagradzajcie uprzejmą kochanków życzliwość. | |
| Bo jeśli na ich modły duszę macie twardą, | |
| jeśli wierne usługi płacicie pogardą, | |
| 145 | jeśli w daniu otuchy zbyt jesteście trudne, |
| jeśli dla szczerze prawych będziecie obłudne, | |
| gdy kto wpędzony w rozpacz z tej wyżyny zleci, | |
| okrucieństwa waszego pamiątkę zaszpeci. | |
| Tymczasem, żeby takiej nie podpadać szkodzie, | |
| 150 | przezorność nakazała zabieżeó przygodzie: |
| z dębu w leśnej odzieży ułożona sala. | |
| zasłaniając przepaści, gorzką myśl oddala. | |
| Idąc, gdzie znęcająca murawa się ściele, | |
| znak skończenia naszego przerwał mi wesele. | |
| 155 | Posępne stoją ciosy, ukochane cienie, |
| wam na cześć: Konstantemu, Mikule, Helenie. | |
| Bez względu na maleństwo, zamknął los do trumny | |
| wielkie domu nadzieje i przyszłe kolumny. | |
| Żyjecie dotąd w sercach, a wasze wspomnienia | |
| 160 | łzy matki wyciskają i ojca westchnienia. |
| Nikłą im radość, długą sprawiliście żałość | |
| mający krasę kwiatów i onych nietrwałość. | |
| Co nam zostaje życzyć? Niech do tej ustroni | |
| popioły z ciałek waszych przenasza Fawoni; | |
| 165 | święte pola Elizu opuściwszy czasem. |
| bawcie się z nasadzonym od rodziców lasem: | |
| niech was dziecinny szelest świadczy tu przytomnych, | |
| zmięszany z szmerem zdrojów i powiewów skromnych. | |
| Stąd krążę, gdzie rozlewu pilnujący ścieków | |
| 170 | z jednego most granitu kły wyzywa wieków; |
| inne z kruszcu Chalybów wytopione sztucznie{7 Les ponts do fer.}, | |
| mniemam, że je ulali Mulcybera ucznie. | |
| A na rzucenie z procy czworogranną miarą | |
| leży ucieczka pewna udręczonych skwarą. | |
| 175 | Gmach ten z miąższego muru: od wierzchu do dołu |
| z płynącego namiotem okryto żywiołu. | |
| Imię ma Tetydyjon. Troskliwością ginę, | |
| pytając niewiadomych o zwiska przyczynę. | |
| Nad moją ciekawością raczył się użalić | |
| 180 | Metzel, uczony zamki wystawiać i walić. |
| Tęgiego wychowaniec pojętny Gradywa. | |
| Tymi, rzecz objaśniając, słowy się odzywa: | |
| „Między morskiego niegdyś królewnami stanu{8 Thétis violée, épisode.} | |
| cudnej była urody wnuczka Oceanu, | |
| 185 | Tetis - tylko słyszała swe powszechnie chwały, |
| sam Wszechmocny nieszczupłe czuł do niej upały. | |
| Ale zoczywszy w starej przeznaczenia księdze, | |
| że syn Tetydy ojca przewyższy w potędze, | |
| gdy ten przedwieczny wyrok niecofnym rozumie, | |
| 190 | wstrzymał się i kochanie ustąpiło dumie. |
| Garnęła się prócz niego do dziadowskich progów | |
| wielka liczba zalotnych i bóstw, i półbogów. | |
| Wyniosła wnuczka takim okolona dworem | |
| nie uznała potrzebą kwapić się z wybiorem. | |
| 195 | Dostrzegł Pelej, że Tetis często na delfinie |
| do swojego chłodnika w żary słońca płynie. | |
| Czatuje i - gdy ona, zrzuciwszy obsłonki, | |
| snem posilnym znużone uczerstwiała członki - | |
| dech wstrzymał, cicho dybie, a będąc już bliski, | |
| 200 | na pieszczone ramiona zarzuca uściski, |
| strzelistą łączy prośbę; ta mu się nie szczęści: | |
| znaki wziął za odpowiedź paznokcia i pięści. | |
| Zapalczywa bogini, gdy szybko wyskoczy, | |
| w nieznanego zuchwalca groźne topiąc oczy, | |
| 205 | wnet się czoła wzajemnym odpieraniem gniotły, |
| noga nogę podcina i barki się splotły. | |
| Chce ją nieulękniony syn Eaka pożyć, | |
| chce Tetis złamanego pod swe stopy złożyć. | |
| Ten ręce silno chwyta, ta silno wydziera, | |
| 210 | tę pycha mocną czyni, tego miłość wspiera. |
| Po daremnie straconych usiłowań wielu | |
| udała się bogini do przemian fortelu: | |
| raz mu się zda lampartka, znowu hydra śliska: | |
| nie puszcza jednak młodzian i potężnie ściska. | |
| 215 | Widząc, że bohatera straszydła nie trwożą, |
| postawę sobie Tetis przywróciła bożą. | |
| Rzekł Pelej: «Musisz ulec i być ze mną w parze, | |
| a jutro ci przez wdzięczność wystawię ołtarze». | |
| Ta się wszelako broni, nie mogąc nim miotać. | |
| 220 | gniewna, że się jej próżno przychodzi szamotać; |
| a choć się natarczywą napaścią obraża, | |
| gładkość młodzieńca, zręczność i odwagę zważa. | |
| Pobudzani kolejną zwycięstwa nadzieją, | |
| gdy po tylu dużaniach znoje się z nich leją, | |
| 225 | gdy ta poczęła słabieć, a ten siły krzepił. |
| broniącej się - mężnego Achilla zaszczepił. | |
| Za gwałt zrazu nieznośny, ale potem luby, | |
| na doskonne z nim Tetis zezwoliła śluby. | |
| Grzech ten niezmierną sławę śmiertelnikom czyni: | |
| 230 | przemożona i wzięta za żonę - bogini. |
| Śmiały zamiar i walka chwalebnie skończona | |
| w pismach zadunajskiego wiekują Nazona. | |
| Pan miejsca, na pamiątkę szczególnej przygody, | |
| wskrzesił chłodnik Tetydy, odziały go wody”. | |
| 235 | O tym przypadku myśli roztargniony tłokiem, |
| minąwszy obłąkanym zwykłe ścieżki krokiem, | |
| widzę łódź, której strzeże przewoźnik sędziwy; | |
| kędzior modrawą brodę zagęszczał mu siwy. | |
| Wzrokiem błysnął ponurym, ani mię powitał, | |
| 240 | ani wsiadającego, gdzie chcę płynąć, pytał. |
| Mamli wstyd mój wyjawić? Tylko ruszył wiosła, | |
| w podziemne mię ciemnice{9 Le canal souterrain.} jego barka wniosła. | |
| Żegnam cię, słońce lube... za cóż tyle kary? | |
| Żywy, siódmym przykładem, wchodzę między mary. | |
| 245 | Tu więc na mnie czekałeś, o Charonie chytry! |
| Ani trackiego wieszcza nie mam z sobą cytry, | |
| ani Sybilla złotej dała mi gałęzi - | |
| w swych głębinach bezdennych Pluton mię uwięzi. | |
| Oh! Jak przykre, jak długie zdają się tu pory, | |
| 250 | kędy noc wieczna rzeczom wydarła kolory. |
| Głos mój niknie... krew ziębnie... aż postrzegam zorze | |
| i barka się na słodkie wysunęła morze{10 C’est un amas d’eaux qui se partagent ensuite en canaux, fontaines, cascades etc.}. | |
| Dreszcz mię dotąd przechodzi, ledwie duch mój ożył, | |
| tak mię srodze ten przewóz okropny zatrwożył. | |
| 255 | Po morzu tym szedł okręt, sprawnym cięty dłotem, |
| ujaśniony farbami i lśniący się złotem; | |
| wiatrom on igrającym bisiory nadstawiał. | |
| W takim się wódz Wenetów uroczyście pławiał | |
| i na takim zaślubiał Adryjackie wody | |
| 260 | wprzód, niż mu poniewolne dał Francuz rozwody. |
| Okręt dążył do wyspy: acz niewielkiej miary, | |
| wielkimi ją bogowie uczcili obdary. | |
| Postać ma w długi okrąg, Anti-Circe miano, | |
| które jej dla dzielności osobliwszej dano. | |
| 265 | Łakoma swoje Circe bogacąc obory, |
| cnych rycerzy w podlejsze zamieniała twory, | |
| bystrzejszym z przyrodzenia napełnianych duchem: | |
| tych szczecią nikczemniła, tych przy dłuższym uchem. | |
| Tu przeciwnie: przybywszy bydlątka i zwierze, | |
| 270 | każde z nich lepszość, każde twarz człowieka bierze. |
| Tygrys{11 Un guerrier inhumain.}, którego na to chce natura chować, | |
| żeby miał kto na ziemi psuć, niszczyć, mordować, | |
| jak tylko kroki stawił na błogim tym brzegu, | |
| w mężów ludzkości pełnych uczuł się szeregu. | |
| 275 | Małpeczka{12 Fade imitateur.} przez krój szaty, ruszenia i miny. |
| odległej przetwarzała mięszkańców krainy; | |
| tu, rzuciwszy nowotki, przestawszy być modną, | |
| stała się z obyczajów naśladowań godną. | |
| Wieprz{13 Un gourmand.}, którego zabawa przemyślać o jadłe, | |
| 280 | cała rozkosz w próżniactwie, cały zaszczyt w sadle, |
| żarłoctwo i lenistwo czyniło go winnym, | |
| teraz jest wstrzemięźliwym i z rychłością czynnym. | |
| Gryf{14 Avare.}, trudniący się złota nadpotrzebnym kryciem, | |
| głośny był potem kruszców przystojnym zażyciem. | |
| 285 | Kret{15 Incrédule.}, który w ziemskie tylko dawniej rzeczy wglądał, |
| pojźrzał w niebieskie gmachy i być w nich zażądał. | |
| Motyl{16 Volage.}, który wpadając między kwiatów gminy, | |
| swawolnie z jednej latał do drugiej rośliny, | |
| płochej na tym ostrowie przestawszy podróży, | |
| 290 | stałym został i znalazł trwałe smaki w róży. |
| Tak pomyślne przemiany, takie cuda zdarza | |
| wyspy moc i czci godne wzory gospodarza. | |
| Wraz mię na wszystkie strony rozmaitość woła. | |
| Pierwszość otrzyma brzegów zieloność wesoła. | |
| 295 | Mierzę potem, na garbek wstępując wysoki, |
| jedne więcej nad drugie żądniejsze widoki. | |
| Spuszczając się w niziny, dobiegłem ponika{17 Excellente source.}, | |
| który hojnie z otworów kamiennych wynika. | |
| Wkoło kryty, gałązka żadna go nie trąci | |
| 300 | ani promień rozświetli, ani ptak zamąci. |
| Przejrzystość dyjamentu, a letkość deszczowa | |
| sprawia, że się ta woda zda innych królowa. | |
| Podoba się smakowi, podoba się oku: | |
| pragnienia nigdy w milszym nie złożyłem stoku. | |
| 305 | Gdyby taki znaleźli Arabowie spiekli, |
| sami by się o jego użycie wysiekli. | |
| Okoliczne osady, bliższe tego zdroju, | |
| jak wy szukać możecie innego napoju! | |
| Wszak on wszystkich, którym go kosztować się godzi. | |
| 310 | cieniuchną rzeźwi treścią, odwilżą i chłodzi, |
| a trunkiem wyrabianym napełniane czasze, | |
| obrażając wnętrzności, ćmią pojęcia wasze. | |
| Ziemia, przychylna matka, odpędzając głody, | |
| na pokarm dała ziarna, owoce, jagody; | |
| 315 | ale my, onym inne stanowiąc przepisy, |
| przez sztuczne pokarm w napój mieniemy zakisy. | |
| Pracował ludzki dowcip i doszedł sposobu | |
| ująć sobie rozsądku i przysunąć grobu. | |
| Wielki monarcha, losy dany nam szczęsnemi, | |
| 320 | skinieniem zdolny ruszać część największą ziemi, |
| nie dość, że swym poddanym stałe zrząd za gody, | |
| państw o to nigdy szerszej nie miało swobody: | |
| wszystko pod jego berłem może nam się godzić, | |
| prócz tylko sobie samym i stanow i szkodzić. | |
| 325 | Nie dość, że doskonali Marsowe rzemiosło, |
| które imię Rosyi między gwiazdy wniosło - | |
| któryż dziś lud i których silna królów ręka | |
| naszych nie pragnie sprzyjań, gniewów się nie lęka? - | |
| nie dość, że obyczaje chwalebne i czyste | |
| 330 | w swwch państwach przez przykłady zasiał osobiste: |
| nie dość, że się prawami wybornymi wsławia, | |
| przez co ludy tak różne zbliża i poprawia, | |
| nikomu ojcowskiego nie chybiając względu - | |
| jeszcze się zajął dobrem najniższego rzędu: | |
| 335 | zachęca , nie oszczęd za starania i pracy, |
| by poznali potrzebne litery wieśniacy. | |
| Takich od źrzódeł światła gdy dostanie kluczy, | |
| i pospólstwo na sucho myśleć się nauczy. | |
| Dniestru i Borystenu pobrzeża przyjemne | |
| 340 | miały mędrców, gdy Greki były jeszcze ciemne{18 Les anciens philosophes de l’Ukraine.}. |
| Powściągliwy Awarysz, te pijący wody, | |
| strzały pędem celniejsze przebiegał narody; | |
| tak w drodze znalezione wysysając ziółka, | |
| nektary w swój ul znosi pracowita pszczółka. | |
| 345 | Ów Zamołczy, którego wiadomości zbiory |
| potem do Samijczyka przeszły Pitagory; | |
| długa po nim tęsknota i pamiątka droga | |
| z światłego śmiertelnika uczyniła boga. | |
| Anacharsis, którego w ciąg wieków daleki | |
| 350 | uwielbiali bez końca Rzymianie i Greki, |
| kochany, długo żywy, gdyby w swoje strony | |
| rozum tylko przynosił, a nie zababony. | |
| I Swera nie należy mijać wspominania, | |
| który był jednakiego z stoikami zdania. | |
| 355 | Humania pan, miłośnik prawdy i nauki, |
| chcąc wskrzesić tak szlachetne poprzedników sztuki, | |
| wybrańszymi drzewami opasane pole | |
| ateńskiej w Sofijówce nadać raczył szkole, | |
| wolnym tchnące powietrzem, niecieśnione murem, | |
| 360 | w jakim lubił rozprawiać Krates z Epikurem. |
| To wszelkich wnioskujących w swe obręby wpuszcza: | |
| z ich pokłóceń częstokroć prawda się wyłuszcza. | |
| Wszedłem tam, przestrzeżony, że w te właśnie czasy | |
| dwa w niej szkolne atlety chodziły za pasy. | |
| 365 | Nie rozumiem, co pierwszy, co wyrażał drugi, |
| choć ich głosy powtarzam jak czynią papugi. | |
| Sędziwszy z nich, zaczęte już kończąc rozmowy, | |
| tak niewyszukanymi gruntował je słowy: | |
| „Gdy więc o wszystkich rzeczy namieniamy wątku, | |
| 370 | ten końca mieć nie będzie, jak nie miał początku: |
| nigdy go nie przyrasta, nigdy nie ubywa, | |
| ale się coraz inną postacią okrywa. | |
| Żadnego z tych już we mnie proszków nie zostało, | |
| które moje składały przed półwiekiem ciało. | |
| 375 | Na ich miejsce przez pokarm, oddech i napoje |
| innych żyjątek części obróciłem w moje | |
| i co było dopiero ziarno, drzewo, ziele, | |
| jest duchami, krwią, kością, żyłą w moim ciele. | |
| Co chwila w niedostrzeżne rozrabiany pyłki, | |
| 380 | znowu innym istotom idę na posiłki. |
| Gdy ciał naszych budowla, niszczejąca z wolna, | |
| niebieskiego brać ognia już nie będzie zdolna, | |
| zwać to zwykliśmy skonem, a nasze ostatki | |
| innym rozda żyjątkom Wielkiej łono Matki. | |
| 385 | Tak na świecie - najwyższej mądrości układem - |
| nie przypadkiem, porządnym wszystko idzie ładem. | |
| I zawsze skutki przyczyn, czy większe, czy drobne, | |
| jednakich są jednakie, podobnych podobne. | |
| Potrójnym kula ziemska nadana obrotem | |
| 390 | wkoło swej własnej osi szybkim chodzi lotem, |
| powolniejszym corocznie w stare wchodzi mety | |
| wkoło światłem i ciepłem darzącej płanety; | |
| najleniwszym z północu ku południu krąży | |
| i stamtąd ku Tryjonom tymże biegiem dąży. | |
| 395 | Pierwszy ruch dni oddaje, drugi wraca lata, |
| ziemskiego niesie trzeci odmłodnienie świata. | |
| Gdy więc swych będzie kresów dzisiejszych dochodzić. | |
| ciż sami znowu wtedy będziemy się rodzić: | |
| taż wilgoć nas napoi, też nakarmią strawy, | |
| 400 | ciż sami przyjaciele, też będą zabawy |
| i znowu nas fortunne koleje podadzą | |
| pod mądrą i łaskawą Aleksandra władzą. | |
| Wszystkie jestestw żyjących i nieżywych stany | |
| bez żadnej dawne losy odzyszczą odmiany. | |
| 405 | Uczeni takim czasy kołujące tokiem |
| Wielkim zwą Peryjodem, filozofów rokiem. | |
| Umieją oni zliczyć lata, dni, godziny, | |
| gdy się też same skutki, też wrócą przyczyny. | |
| Biorąc miarę powrotów z wieczności obrazów, | |
| 410 | byliśmy, czym jesteśmy, milijony razów |
| i póki potrwa Ziemia, póki starczy Słońca, | |
| żyć, gasnąć, odradzać się będziemy bez końca. | |
| Gmin wiedzieć nie jest winien, że z natury daru | |
| te są wiecznego chody niezmienne zegaru”. | |
| 415 | A że nawet i mędrsi mają swe przysady, |
| z roztrząsań wszczął się hałas, podobny do zwady. | |
| Jeden w to mocno wierzył, drugi brał za żarty, | |
| wszystko przecząc powagą starych pisań wsparty. | |
| Ja obu z zadumieniem słuchałem prostaczym | |
| 420 | i stanęło na koniec... przepomniałem na czym. |
| To tylko mam przytomne, że stygnąc pomału, | |
| od twierdzeń nadto górnych zeszli do morału. | |
| Młodszy mówił, a starszy z odpowiedzią czeka: | |
| „Rozkosz być sądzę dobrem najwyższym człowieka. | |
| 425 | Lecz to za istą rozkosz wziąłby chyba tępy, |
| co koniecznie szkodzące pociąga następy. | |
| Mało ceńmy, co umysł na moment weseli, | |
| mignie tylko i ginie jak płomień z kądzieli. | |
| Nieuważnych żądania krótka słodycz nieci, | |
| 430 | są łakotki dla małych, są dla starych dzieci. |
| Owszem, niech ta ostrożność czujną baczność zwraca, | |
| czy naszych sił nie wątli, czy życia nie skraca. | |
| Cukier jest wprawdzie słodki, temu jednak biada, | |
| kto często lub nad miarę cukrem się objada. | |
| 435 | Przez wyczyszczony rozum i cnotliwe życie |
| zyskuje się prawdziwej rozkoszy nabycie. | |
| Ta jest ostatnim celem, ta naszą nagrodą, | |
| do niej tamte dwa śrzodki nieochybnie wiodą. | |
| Złego nic, a dobrego nadzieławszy wiele, | |
| 440 | stajemy się nas samych wnętrzni przyjaciele. |
| Szacunek tak zjednany nigdy w nas nie ginie, | |
| nieprzerwanej pociechy stąd uczucie płynie. | |
| Czym by się człowiek prawy miał kiedy zasmucić, | |
| gdy mu nic serca skrytość nie zdoła zarzucić? | |
| 445 | Ma on namiętnostkami nieskażone skronie, |
| nie blednie winy trwogą ani wstydem plonie, | |
| a jeśli zdarzeń ślepych dokuczą mu wady, | |
| bezróżnie je przyjmuje jak wichry i grady. | |
| Dopełnia obowiązki w radosnym sposobie, | |
| 450 | które winien i drugim, i samemu sobie. |
| Bo myśl i ciało będąc umięszane ścisło, | |
| od ich zdrowia zwiększenie rozkoszy zawisło. | |
| A gdy dobrze strawionym obciążony wiekiem | |
| pozna, że już przychodzi przestać być człowiekiem, | |
| 455 | tak się spokojnie złoży, z przodkami pospołu, |
| jak gdy po walnej uczcie wstawałby od stołu”. | |
| Nie czekając zawiłych rozstrzygnienia sporów, | |
| uciekłem do pachnących czerpać rozkosz borów. | |
| Tysiąc jest jej rodzajów, cała na tym sztuka, | |
| 460 | żeby ją wszędy znalazł, kto dokładnie szuka. |
| Pysznię się, że nasz pochód lepiej znam nad onych | |
| w głównej ateńskiej szkole gadaczów ćwiczonych, | |
| gdyż kapłan Apollina, mówiąc kiedyś ze mną, | |
| oznajmił mi człowieka pierwotność tajemną: | |
| 465 | Prometeusz, kształt bogów ulepiwszy z gliny, |
| kradzionym ogniem onych rozruszał sprężyny. | |
| Po tak zdumiewającym i najpierwszym cudzie | |
| od tej gliny rozgrzanej wszyscy poszli ludzie. | |
| A zaś od brata jego bieg natury znany | |
| 470 | stopniem niższe i nieme wywiódł koczkodany{19 Epiméthée.}. |
| Gwar ciżby, lin skrzypienie, głośne szczęki młotów | |
| zwróciły moje kroki w stronę tych łoskotów, | |
| gdzie długi głaz, z wnętrzności wyrąbany skały, | |
| mnogie siły złączone z trudnością dźwigały. | |
| 475 | Z ciemności wydostany to będzie miał zyskiem: |
| chmury swym dzielić końcem, zwać się obeliskiem. | |
| Komu on wystawiony, świadczy napis ryty: | |
| „Wnuk Dyjony dla czwartej poświęcił Charyty”. | |
| W głębszym gładzonych ciosów leżą stosy lesie, | |
| 480 | z których się znakomita piramida wzniesie, |
| nie inne w każdym boku strzegąca rozmiary, | |
| jakich dla Cestijusa Rzym pozwolił stary. | |
| Ta bolesnym wspomnieniem rażąca mogiła | |
| czyjeś niepospolite zwłoki będzie kryła, | |
| 485 | a choć o wszelką nowość przywykłem się badać, |
| czyje - boję się pytać i nie pragnę zgadać. | |
| Niechaj ta za dni naszych nie nadchodzi pora, | |
| gdy ma zniknąć ozdoba ziomków i podpora. | |
| Opatrzność, która krajom wielkich ludzi skąpi, | |
| 490 | czym równym szkodę tylą nieprędko zastąpi. |
| Nie śpiesz się. budowniczy, słuchaj ludów głosu, | |
| nie kładź rychło pierwszego pod mogiłę ciosu, | |
| aż kiedy dwa od dzisia miną pokolenia, | |
| dopiero... nie kładź jeszcze i wtedy kamienia! | |
| 495 | Nagły mię smutek objął i walczy z rozumem. |
| Pójdę tam, gdzie gwałtownym rzeka lecąc szumem, | |
| gdy słuch zaprząta brzękiem i wejźrzenie bawi, | |
| zbyt ściśnionemu sercu jakąś ulgę sprawi. | |
| Dostatek, moc przemysłu i sztuka rzemiosła | |
| 500 | bliższe wody ściągnęła, złączyła, podniosła. |
| Z nich kanały, fontanny, z nich obrusy szklane | |
| płyną, skaczą, błyskoczą, pod wagą rozlane: | |
| ale przemogła inne ogromna kaskada, | |
| którą, od siebie większa, Kamionka wypada{20 Kamionka, nom de la rivière.}. | |
| 505 | Rozścielać się, nurkować czy piąć się na głazy, |
| wzięte posłuszna nimfa dopełnia rozkazy | |
| i mimo praw swej równi, służąc do igrzyska, | |
| albo ryje otchłanie, albo w obłok tryska. | |
| Kto gajów tuskulańskich{21 Frascati.} smakował ochłody, | |
| 510 | kto uwieńczał Tyburu spadające wody{22 Tivoli.}, |
| kto straszne Pausylipu przebywał wydroże, | |
| jeszcze i Sofijówce zadziwiać się może | |
| i wyzna, jeśli szczerość usty jego włada: | |
| czym tamte w częściach słyną, ta razem posiada. | |
| 515 | Warto miejsce nawiedzin, a wspomnienia dziejów - |
| gust, możność, koszt, użytych tłumy Bryjarejów. | |
| Ważąc pracy niezmiemość i zdobienia liczne, | |
| rzekną późni: było to dzieło monarchiczne. | |
| Lecz te miejsca, Sofijo, więcej zdobisz sama, | |
| 520 | podobniejsza niebiankom niż córkom Adama. |
| Ciebie tu spuścił Olimp, chcąc trudy nagrodzić | |
| i chcąc takiego męża ważne troski słodzić. | |
| Godne są w jego domu wiek utwierdzać złoty | |
| twe wdzięki, twe piękności, twe łagodne cnoty: | |
| 525 | a póki między rodem ludzkim raczysz gościć, |
| pół świata czcić cię będzie, drugie pół zazdrościć. |
1. Znaki edytorskie i skróty w transkrypcji i komentarzach
< > - nawiasy kątowe w tekście utworu sygnalizują ingerencje wydawcy, zarówno konicktury. jak interpolacje: nic zaznaczono poprawek polegających na odmiennej transkrypcji
bł. - lekcja błędna, według wydawcy niezgodna z intencją autora
popr. wyd. - poprawka wydawcy
4. Cytaty wersetów biblijnych i lokalizacje [za:] _Biblia w przekładzie księdza Jakuba Wujka z 1599 r._, wyd. ks. J. Frankowski, Warszawa 1999; oznaczenia ksiąg [za:] _Biblia Tysiąclecia_, wyd. 3, Poznań 1983.
