Bratowo! Choć to dla mnie najmilsze jest słowo, | |
jednak rzadko nazwać śmiem Ciebie bratową, | |
bo nie chcę być powodem częstej pychy sobie, | |
szczycąc się, że tak godną mam bratową w Tobie.
| |
5 | _Są, którzy Ciebie chwalą, skąd niewielka chwała_ |
– jako sama znasz lepiej – z nadobnego ciała. | |
I ja-ć z tego nie cenię, bo wiem, że w kształt kwieci | |
za leda tam przyczynką precz glans z twarzy leci.
| |
By mrozek, aż po różach; byle tam choróbka, | |
10 | aż z Heleny nadobnej niekształtna osóbka. |
K’temu jeśli uroda z cnotą się nie spoi, | |
barziej hańbi i szpeci, niż szczyci i stroi.
| |
Są, co z jasnej, kwiecistej i gładkiej wymowy | |
dank przypisują Tobie między białogłowy, | |
15 | lecz i to mię nie chwyta, bo wiem, iż za laty |
kształtną mowę w szeplunną ząb mieni szczerbaty.
| |
Cóż, gdy na złe kto zwróci? na niezgod rozsianie, | |
pochlebstwa, zdrady, kłamstwa, obmowy, wyśmianie? | |
Jasność ta z trójjęzycznych ogniów – piorunowym | |
20 | biciem, kwiat – trutą, gładkość – ksykaniem wężowym.
|
Niejeden Cię z imienia i innych przymiotów | |
od natury Ci hojnie danych chwalić gotów, | |
lecz jam skąpy na chwałę, więc nie chwalę prze to, | |
co jest częścią powierzchną i cudzą zaletą.
| |
25 | Imię winniśmy przodkom, a wierzchna pobiała, |
widziałem, że i sprosne gruzy pokrywała, | |
a natury przymiotów pięknych często bywa | |
i łotr, i wszetecznica wszystkim obmierźliwa.
| |
Cnota to nasz skarb. Cnota pochwałą właściwą. | |
30 | Nic więcej nie należy do nas, jako żywo: |
ni uroda, ni imię, ni skarb, ni dostatki, | |
których panem – czas, przodek – złodziej i przypadki.
| |
Ta mię jedna porywa, której twarz – zda mi się – | |
w niemylnym wierszów świętych wyśledzam abrysie, | |
35 | twarz Twej cnoty maszkarką żadną nie pokrytej, |
w którą się świat przybiera z swymi hipokryty.
| |
Niech więc, godna bratowo, kto Cię wznosi chwałą, | |
że przyrodzenie wszystko hojnie na Cię wdało, | |
jam jest postanowienia inszego u siebie: | |
40 | nic w Tobie, nic nie cenię, jedno tylko Ciebie. |
K[onstanty] B[enisławski] |
Nie chcę Cię, stolnikowo, ani sadzić blisko, | |
ni równać z skarbnikową, dawną wierszopiską. | |
Tamta często w swym rymie, jak rodek niewieści, | |
z światem miewa zabawkę, z Kupidem się pieści,
| |
5 | tamtej sam wiersz duchowny często ziemią trąci, |
często nieczysta czysty zdrój Wenera mąci. | |
Twój wiersz z Bogiem, Maryją, niebem i świętemi. | |
O, wyższaś nad Drużbackę jak niebo od ziemi! | |
B.B.Ł.C. |
Sławne Safony greckie i Korynny, wierszem | |
godne z samym Pindarem niekiedy grać pierwszem, | |
by głosu Konstancyi posłuchały, chutnie | |
do nóg by jej rzuciły pogańskie swe lutnie. | |
F.M.D.F. |
Gdyby żył w chrześcijaństwie z nami dziś Tarkwini, | |
co staruszce Sybille sumki dobyć z skrzyni | |
za jej wieszcze tam księgi pożałował, za te – | |
kapitolskie by skarby wysypał bogate. | |
F.M.D.F. |
Jaki mię Duch – ehej! – jaki | |
na powietrze wznosi z ptaki? | |
Czy uwodzi sen mię, czyli | |
mara jaka zmysły myli?
| |
5 | Czyż lotnymi dziana pióry |
przelatuję niebios góry? | |
Dokąd, dokąd – prze Bóg żywy! – | |
rwie mię wicher popędliwy?
| |
Abo jakież mię zachwyty, | |
10 | abo jakiż pąd mię skryty |
dziś osadzić w świętym zborze | |
Boga mogły i w gwiazd chorze?
| |
Precz odstąpcie, precz, złośnicy, | |
precz, bezbożni, precz, grzesznicy! | |
15 | Owo Bóg się tu najduje, |
czuję Ducha, Ducha czuję!
| |
Huk się, łoskot i grom wali | |
po rozciągłej niebios sali, | |
a powietrze z siebie żenie | |
20 | żywe ognie i płomienie!
|
Wy, co Bogu służyć chcecie, | |
lub w zakonie, lub na świecie, | |
żywiej, żywiej sam się śpieszcie, | |
otworzone serca nieście!
| |
25 | Nic nie powiem tu małego, |
nic prostego, doczesnego, | |
co by ziemią abo ciałem | |
lub trąciło świata kałem.
| |
Ale Bogu me usługi | |
30 | dając na czas wiecznodługi, |
nabożnymi, jako trzeba, | |
modły uderz<ę> do Nieba. |
Precz, na duszę mą zażarci, | |
precz pierzchajcie, precz, precz, czarci! | |
Znak, znak Krzyża kładę drogi, | |
precz ode mnie, precz stąd, w nogi!
| |
5 | Strach i trwoga, widzę, pada, |
zmyka, pierzcha złość szkarada. | |
Zginiesz, zginiesz, złości wściekła, | |
prędzej, prędzej leć do piekła!
| |
_W imię Ojca_... Stój, stój, biesie! | |
10 | _W imię Syna_... Stój, gdzie rwiesz się? |
_W imię Ducha Najświętszego..._ | |
Stój! Czcij Boga ze mną mego!
| |
Stój, lecz jako uwiązany | |
na łańcuchu, psie, do ściany! | |
15 | Gryź się, zrzyj się, wściekni, a nie |
gabaj – wara! – mnie, brytanie!
| |
Boże Ojcze, niech Twe Imię | |
pod straż swoję rozum przyjmie! | |
Boże Synu, strzeż pamięci! | |
20 | Boże Duchu, strzeż mych chęci! |
O Ty, co Panem na niebie i ziemi, | |
Panem od wieków, Panem nad wszystkiemi, | |
co na to myślisz, gdy lepianka licha | |
Ojcem Cię zowie, jak do Ojca wzdycha?
| |
5 | Wiem, wiem, co myślisz; ile z łask Twych dociec, |
ach, lepiej myślisz, niżli każdy ociec! | |
I więcej czynić każdemu gotowy, | |
niżli kto trafi wymodlić się słowy.
| |
Z tym wszystkim, Panie, nigdy bym, jak żywię, | |
10 | Ojcem zwać Ciebie nie śmiała prawdziwie, |
by Syn rodzony Twój Ojcem jedynie | |
zwać nie nakazał nędznej człowieczynie.
| |
Poznaj, o Ojcze, słowa Syna Twego | |
z ust kobieciny grzesznej dziś, dnia mego, | |
15 | dzisiaj, dnia nędzy, przyjm w święte Twe uszy |
ku czci Twej, mojej ku zbawieniu duszy.
| |
Wprzód tylko poświęć zmazane me usta, | |
ciało i duszę, bym, modłka niepusta, | |
mogła modlić się tak do Boga, Ciebie, | |
20 | o Boże: _Ojcze nasz, któryś jest w niebie_. |
Ojcze nasz, któryś jest w niebie, jak król na stolicy, | |
jak słońce wszystkożywne na niskiej ziemicy, | |
w Kościele – jako Rządca, w duszy wiernej – jako | |
Oblubieniec w łożnicy przybranej wszelako.
| |
5 | W aniołach i swych świętych jak odpłata droga, |
w złych duchach i przeklętych jako strach i trwoga, | |
jak Alfa i Omega sam w sobie od wieka, | |
jak Ociec dobrotliwy dziecinie – dla człeka.
| |
_Ojcze nasz!_ Kto? Ty, Boże, Tyś jest nam za Ojca: | |
10 | Jeden w istocie, w liczbie niepodzielna Trojca; |
w radzie straszny, niemylny w słowie, w dziełach święty, | |
w widzeniu nieprzejrzany, we wszem niepojęty,
| |
w wielkości niezmierzony, w dobrym nieprzebrany, | |
w mądrości niedościgły, w mocy niezrównany, | |
15 | litośny w pokutnikach, w grzesznikach cierpliwy, |
straszliwy w zakamiałych, wszędzie sprawiedliwy.
| |
_Ojcze nasz, któryś w niebie!_ Tyś i z wszech pożytkiem | |
nad wszytkim i pod wszytkim, przed wszytkim, we wszytkiem. | |
Zewnętrznyś przez niezmierność, wnętrznyś przez subtelność, | |
20 | niższy przez utrzymanie, wyższy przez swą dzielność,
|
z wysoka wszystkorządny, z spodu utrzymliwy, | |
z podworza wszytkokrążny, wewnątrz przenikliwy. | |
Wszędzie cały w istocie, wszędzie niedzielony, | |
wszędzie we Trzech Jedyny, wszędzie nieskończony.
| |
25 | Ach, jak wielki nasz Ojcze! Cóż mógł człek takiego |
zadziałać, by Ojcowstwa był wart tak wielkiego? | |
Nic, nic nie mógł uczynić ani mógłby, gdyby | |
przez całą wieczność na to mozolił bez chyby.
| |
_Ojcze!_ O, Ojcze dobry! Ojcze, któryś w niebie! | |
30 | I stąd się mocno cieszę, żem nic jest bez Ciebie |
i że nic, nic nie mogę ani nawet wreszcie | |
chciałabym być czymkolwiek, lubo móc co bez Cię.
| |
_Ojcze nasz!_ Tyś mym Ojcem, toć ja Twoja córa! | |
Dajże mi moję cząstkę, spada na mię która. | |
35 | Lecz cząstką Ty mą jesteś, o innej niech w mojej |
głowie nigdy na jawi, ni się w śnie poroi!
| |
Jeżeli masz co, Panie, dać mi w mej potrzebie, | |
wszystko weź i zatrzymaj, a daj tylko siebie. | |
Co Cię nie pragną, o, jak nędzni w każdej dobie! | |
40 | O, jak łakomi, którym mało jest na Tobie!
|
_Ojcze nasz!_ Nasz, boś Ojcem powszechnym jest Ziemi: | |
równie nad złotogłowem jako siermiężnemi, | |
równie Ty masz o wszystkich pieczą i staranie, | |
wielkiegoś i małego Ty uczynił, Panie.
| |
45 | Równie wszytkich Ty żywisz, Ojcze nasz jedyny, |
równie wszytkie chcesz wynieść i córy, i syny. | |
Wszyscy w Tobie żyjemy, a kto się wydziera | |
z życiodawnej Twej ręki, ten rychło umiera.
| |
Przejmę promyk od słońca, aż-ci po promyku, | |
50 | rozżenię strumyk z źrzódłem, aż-ci po strumyku, |
siekę gałęź od drzewa i usycha snadnie, | |
utnę członek od ciała i zgnilizna padnie.
| |
Tak nie jest – wiem, o Ojcze – syn synem, jeżeli | |
od miłości ojcowskiej sercem się oddzieli, | |
55 | lecz tych. którym rzeczono, bratem i kolegą: |
„Wy sąście z ojca diabła, diabła przeklętego".
| |
_Ojcze nasz!_ Spraw, bym córką głupią ja nie była, | |
która zasmuca Ojca kochanego siła. | |
Niech się precz duch ode mnie krnąbrności oddala, | |
60 | duch uporu, duch świata – ciała Belijala.
|
_Ojcze nasz!_ Ojcze wieczny! O, jakie wesele! | |
To i ja wieczną córką Twą się nazwę śmiele, | |
bo nikt z Twego Ojcowstwa mię wyzuć nie może, | |
chyba ja sama siebie, czego, ach, broń Boże!
| |
65 | Ojcze nasz! Ojcze miły! Ach, jako zapłaczę, |
kiedy przez mą swawolę drugdy Cię utracę, | |
gdy się staniesz mścicielem, a z Ojcowskiej ręki | |
wydasz w tyrańskie wniki mię na wieczne męki.
| |
Ach, o jako zaryczę głosem wielkim barzo, | |
70 | barziej niż Ezaw ryczał, kiedy stracił szarżą |
pierworodzeństwa swego dla zmyślności płochéj | |
brzucha niecierpliwego za kaszy tam trochy.
| |
_„Ojcze nasz!”_' – to czci Imię, Imię władzy stałéj, | |
Imię poufałości, religii, chwały, | |
75 | to Imię miłosierdzia, to Imię ufności, |
Imię poszanowania, honoru, miłości.
| |
_Ojcze nasz!_ Sprawże według wielkiego Imienia, | |
abym nie była córką gniewu, odrzucenia, | |
córką Twej nienawiści, zemsty, kary warta, | |
80 | córką śmierci i córką, ach, piekła i czarta.
|
_Ojcze nasz!_ Miły Ojcze! Więc obym Cię po wiek | |
wszytek mój tak kochała odtąd, jakom człowiek, | |
boś Ty mię, jakeś Bogiem, odtąd, o mój Boże, | |
ukochał; a to – ach! – jak, któż wyrazić zmoże.
| |
85 | _Ojcze nasz!_ Bo a któryż z ojców lubo z matek |
tak pilnie opatruje i dostrzega dziatek? | |
kto tak karmi, jako Ty? kto pieści, jako Ty? | |
kto tak uczy rozumu? kto tak uczy cnoty?
| |
Ty wraz wraz za mną chodzisz, Ty uściełasz drogi, | |
90 | bym wżdy nie obraziła gdzie o kamień nogi, |
Ty na Twej Opatrzności rękach nas piastujesz, | |
Ty nam w dziedzictwo wieczne niebo zapisujesz.
| |
_Ojcze nasz!_ Bo Twój dla nas skarb zawsze bogaty, | |
Twa miłość ku nam nigdy nie starzeje z laty, | |
95 | Twe rządy zawsze słodkie, litość niezmierzona, |
z Ciebie wszelki nasz zaszczyt i wszelka obrona.
| |
Bez Twej woli żadnemu głowa nie zaboli, | |
włosek lichy nie spadnie z głowy bez Twej woli, | |
bez Twej woli mach chybny nieprzyjaznej szabli, | |
100 | nie straszni bez Twej woli, z piekłów wszyscy diabli.
|
_Ojcze nasz!_ Bo nas dobroć Twa nie zapomina, | |
choć czasem odstąpiła która Cię dziecina. | |
Cóż już? Jakoś jest dobry, jak łaskawy Ociec | |
dla tych, co Cię szukają, któż potrafi dociec?
| |
105 | Jednak, ach, jako wiele, o Ojcze nasz miły, |
swawolnych dziatek, które Ciebie odstąpiły | |
za chleb i sól dziękując, za miłość Ojcowską, | |
za krew Syna wylaną, za godność synowską.
| |
Sam się skarżysz, mój Panie, nasz Ojcze jedyny, | |
110 | przez Twojego proroka na wzgardne dzieciny: |
„Wykarmiłem mych synów, oni mną wzgardzili, | |
wyniosłem, aż za dobroć złością zapłacili”.
| |
Ojcze nasz! Cóż to słyszę? Głos i w moje uszy | |
bije i niż miecz barziej przenika do duszy: | |
115 | „Jeżelim Ja twój Ociec, gdzież, o córko moja, |
ku Mnie poszanowanie winne i cześć twoja?”.
| |
Ach, daruj. Ojcze, winę! Twa dobroć zgniewana, | |
Twe serce rozjątrzone – nad rany mi rana, | |
owszem, piekło nad piekła: wrzuć mię w piekło, Boże, | |
120 | jeśli się tym pozyskać serce Twoje może.
|
_Ojcze!_ Któż się nie zdziwi? Człek bez winy Twojej | |
zrzec się Twego Ojcowstwa ma w wolności swojej, | |
Ty zaś, Wszechmocny Boże, bez złych naszych czynów | |
nie możesz nas wyłączyć z liczby cór i synów.
| |
125 | _Ojcze nasz!_ O mój Ojcze, taką w każdej dobie |
z całej duszy i serca chcę być córką Tobie, | |
jakim Tyś mi jest Ojcem. Ale któż być może | |
tak dobrym dzieckiem, jak Tyś dobrym Ojcem, Boże?
| |
Bo choć człek często Twego Ojcowstwa się zrzeka, | |
130 | Ty jednak chcesz być zawsze Ojcem dla człowieka: |
choć człek, skąd byś potępić mógł go, często broi, | |
Ty nie tracisz, skąd zwykłeś zbawiać, łaski swojej.
| |
_Ojcze nasz!_ Ojcze dobry! O Ojcze łaskawy! | |
Bo prędko nam wybaczasz w nadzieję poprawy, | |
135 | gdy się bijąc za czaczko jako dziatki płoche, |
na tym szalonym świecie poszalejem trochę.
| |
_Ojcze!_ Chocia-m od Ciebie i ja odstąpiła, | |
chocia-m dane talenta próżno roztrwoniła, | |
choć grzech mój przeciw niebu i przeciwko Tobie, | |
140 | skoro rzeknę: „Zgrzeszyłam”, wiem – przytulisz k’sobie.
|
Łacno z gniewem Twym wygrać każde dziecię może, | |
byle od Cię do Ciebie zapozwało, Boże: | |
od Ciebie zgniewanego zbrodniami naszymi | |
do Ciebie zbłaganego łzami pokutnymi.
| |
145 | Ojcze! Bo byle łezka, wnet Twa litość święta |
na pobrojenie rzewnych dziatek nie pamięta, | |
lub kiedy się pogrozisz, to jak Ociec luby; | |
nie powiada ten: „Strzeż się!”, kto chce czyjej zguby.
| |
_Ojcze nasz!_ Ojcze wszystkich! Ojcze, któryś w niebie! | |
150 | I z rózgi na tym świecie chcę znać Ojcem Ciebie: |
karz moje tu swewole, zacinaj po grzbiecie, | |
zacinane przychodzi do rozumu dziecię.
| |
Wiem, że kiedy uporną skałkę stalą otną, | |
z nieużytych wnętrzności sypie skrę błyskotną. | |
155 | Orzech słodkie da jądro, gdy łupinę stłuką. |
Groza do szczęścia drogą, przewodniem, nauką.
| |
Aby wzniósł się Elijasz do górnego nieba, | |
silnym szturmom z wichrami powstać było trzeba: | |
ażeby poznał Chrysta, ktoś łbem z konia leci. | |
160 | Do poznania rodziców pędzi rózga dzieci.
|
_Ojcze nasz!_ Bo choć ręka Twa nas dobrze otnie, | |
potem nas po ojcowsku głaszczesz postokrotnie. | |
Nigdyś nie zły do końca. Siecz-że mię tu, Panie, | |
bym zasłużyła na Twe wieczne pogłaskanie!
| |
165 | _Ojcze nasz!_ Ojcze wszędzie! Ojcze w każdej dobie: |
w rózdze i pogłaskaniu, w zdrowiu i chorobie! | |
Bo lub głaszczesz, lub sieczesz, wszystko czynisz na to, | |
ażebyś mię uczynił dziedziczką bogatą.
| |
_Ojcze!_ Bo z Twych rąk sąśmy już z kości, już z gliny, | |
170 | Gdyśmy zmarli, Tyś drugie dał życie przez chrzciny. |
Gdyśmy po trzecie zmarli, Tyś dał życie trzecie | |
przez pokutę nam świętą pozwoloną w świecie.
| |
_Ojcze!_ Bo z Ciebie jestem i przez Ciebie żywię, | |
i byś nie Ty, dawno bym nie żyła prawdziwie. | |
175 | Tyś jak pierwsze dał życie, tak i co godzinę |
dajesz setne mi życia, gdy śmiercią nie ginę.
| |
_Ojcze!_ Sprawże, bym córką ja Twoją się stała, | |
a starego Adama wyrzekła się ciała. | |
bom źle się zeń zrodziła: mdło, garbato, krzywo, | |
180 | do świata nachyloną, do krwi pożądliwą.
|
_Ojcze!_ Pomni, żeś Ojcem. Nad duszy gołotą, | |
charlaczki mej, pożal się, a przyoblecz cnotą. | |
Wszak-ci to z przyrodzenia ojcowi należy | |
córce nagiej dostarczać potrzebnej odzieży.
| |
185 | _Ojcze!_ Abowiem innych odrzuciwszy wiele. |
Tyś mię w wszech wiernych Matce urodził, Kościele, | |
która mi daje poznać Ciebie, Ojca mego, | |
bez omyłki, bez fałszu, bez zwodu żadnego.
| |
_Ojcze nasz!_ Bowiem w Syna ja Twojego szczerze, | |
190 | tak, jakeś sam mi kazał i jak Kościoł, wierzę. |
A którzy uwierzyli w Niego, jako trzeba, | |
dałeś synmi i córmi moc stawać się z Nieba.
| |
_Ojcze nasz!_ O przedwieczny Boże Ojcze, który | |
równego sobie z wieków masz Syna z natury, | |
195 | Tyś z łaski nas przywłaszczył wszytkich za swe dziatki, |
więc i mnie – o nad wszystkie i ojce, i matki!
| |
_Ojcze nasz!_ Bo azaliż Ty nie Ojcem moim, | |
któryś mię posiadł, stworzył dziwnym dziełem Twoim, | |
którego Syn rodzony równy Ci od wieka | |
200 | stał się mym bratem, bratem grzesznego człowieka?
|
_Ojcze nasz!_ Ach, jak wielką córką mię zdziałałeś, | |
gdy tak wielkiego Syna za brata mi dałeś. | |
Prawdziwie śmiało rzekę: tym człeka do góry | |
wzniosłeś, Boże, nad wszystkie serafinów chóry!
| |
205 | _Ojcze!_ Nie z pychy mówię, lecz z wiary to świętej, |
lecz mówię z posłuszeństwa, nie z woli nadętej! | |
Bo tak Syn Twój rodzony każe zwać mię Ciebie: | |
„Nie zów żadnego ojcem, prócz który jest w niebie”.
| |
_Ojcze!_ Bo żeś sam Ojcem chciał mi być od wieka. | |
210 | przetoś na podobieństwo Twe stworzył człowieka, |
by z twarzy nas czytano, żeśmy Twoje dzieci, | |
jeśli, broń czego, Boże, zbrodnia nie wyszpeci.
| |
_Ojcze_ nad wszystkie ojce! Abowiem od Ciebie | |
wszelakie jest ojcowstwo na ziemi i niebie, | |
215 | boś Ty Ojcem od wieków do wieków, mój Panie: |
innych ojcowstwo w czasie i z czasem ustanie.
| |
_Ojcze_ nad wszystkie ojce! Bo duszy niedzielnej | |
sam jeden Ojcem jesteś, duszy nieśmiertelnej, | |
cząstki najszlachetniejszej, której ni od matki. | |
220 | ani od ojców mogą wziąć cielesnych dziatki.
|
_Ojcze_ nad wszystkie ojce! Bo gdy ciało złożę, | |
co dał ciało, ledwie się ojcem mym zwać może; | |
a Ty, jakoś dał duszę nieśmiertelną człeku, | |
nie przestaniesz być Ojcem i zwać się do wieku.
| |
225 | _Ojcze_ nad wszystkie ojce! Bo żeśmy i ciało |
od swych rodziców wzięli, z Twej się woli stało, | |
ponieważ nie jest w mocy to ojca i matki, | |
kiedy Ty nie przeżegnasz, mieć po sobie dziatki.
| |
_Ojcze_ nad ojce, matki! Nie wiedzą macierze, | |
230 | jako się w ich żywocie człowiek tam przybierze, |
jak tam kostki porosną, jak się stawy spoją, | |
jako się żyły skręcą i krwią się napoją.
| |
Jak się głowa wynosi, jak się oko wsadza, | |
jako się ucho wiąże, jak nos się wprowadza, | |
235 | jak się język nasprzęża, kto wargi rozrzyna, |
jak się ręka przykleja, noga się podpina.
| |
Ty wiesz, Boże! Twe ręce w matkach nas tworzyły. | |
Ty kości wkładasz, spajasz stawy, wciągasz żyły, | |
w żyły krew z krwi przetaczasz, ciała członki zszywasz, | |
240 | tchniesz ducha i człowieka z żywota dobywasz.
|
_Ojcze_ nad wszystkie ojce! Gotowam to przysiąc: | |
Ojcze nad wszystkie matki lepszy razy tysiąc! | |
Ojcze, po stokroć Ojcze! Ojcze, któryś w niebie, | |
bo mi Pismo po stokroć tak każe zwać Ciebie.
| |
245 | _Ojcze!_ O miły Ojcze! Któż już wątpić może, |
czy trzeba, czy nie trzeba Ciebie kochać, Boże? | |
A jeśli oślepiła kogo złość tak wściekła, | |
że wątpi, tam nie trzeba dowodów, lecz piekła.
| |
_Ojcze!_ Świadczę się niebem i ziemią, i piekłem | |
250 | przed świętymi duchami i przed biesem wściekłem, |
że niczego ja nie chcę ni o co nie stoję, | |
jedno tyło o Ciebie i o miłość Twoję.
| |
_Ojcze!_ Gdybym wiedziała, że lub Tobie miła | |
jestem z moich uczynków, lubo kiedym była, | |
255 | byłabym rada bardziej niżeli z nabycia |
wszystkich dostatków świata i wiecznego życia.
| |
_Ojcze!_ Chociaż się gniewu Twego stracham więcej | |
niż w gniewie Twym zażgniętych piekłów sto tysięcy, | |
przecież, byś mię i zhydził, ja Cię z całej siły | |
260 | nie, nie przestanę kochać, boś Ty w sobie miły.
|
_Ojcze nasz!_ Ojcze łaski, chwały nieprzystępnej, | |
uczyń mię córką łaski i chwały następnej! | |
Ojcze mądrości, uczyń córką mię mądrości! | |
Ojcze wszech wieków, córką uczyń w Twej wieczności!
| |
265 | _Ojcze!_ Ach, obym godną kiedy była, którą |
mógłbyś, mój miły Boże, nazwać choć raz córą! | |
Mniejsza, że to mój honor i że mi to miło, | |
ale iżby się we mnie Imię Twe święciło. |
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Lecz wprzód świętą Ty mię | |
uczyń, bym mogła mówić: _„Święć się Twoje Imię”_. | |
Uczyń, o Święty świętych! Bo jeśli grzech broję, | |
świętokradzko powiadam: _„Święć się Imię Twoje”_.
| |
5 | _Święć się, święć Imię Twoje!_ Bo chcesz być święconem |
od nas świętą modlitwą z pokornym pokłonem, | |
nie iżbyś mógł być świętszym, Święty w każdej chwili, | |
lecz byśmy się, Cię święcąc, sami poświęcili.
| |
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Imię niewymowne: | |
10 | Imię, któryś jest, Imię, które jest cudowne, |
Imię, najświętsze Imię, którego promieniem | |
wszystkie święte imiona, co świętymi mieniem.
| |
_Święć się, święć Imię Twoje!_ I gdzie wstają zorze, | |
i kędy zapadają na nocleg za morze, | |
15 | i gdzie się Murzyn słońcem południowym smali, |
i kędy Scyta marznie na północ i daléj.
| |
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Z całej wszystkich mocy, | |
od wschodu do zachodu, z półdnia do północy. | |
Niech Ciebie wszędzie chwalą i czczą bez przestanku | |
20 | przez dzień cały do mroku, przez noc do poranku.
|
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Niech Ci, Nieobjęty, | |
chór świętych śpiewa w niebie: „Święty! Święty! Święty!” | |
Niech Ci Królowa świętych z Synkiem swym się sili | |
wtąż „Święty! Święty! Święty!” śpiewać jak najmiléj.
| |
25 | _Święć się, święć Imię Twoje!_ Niech się zawsze święci |
w wszystkich sercach, rozumach, wolach i pamięci, | |
byśmy się jak przez święte poświęcili chrzciny, | |
tak w świątości dotrwali po wszystkie godziny.
| |
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Święć się jak najściśléj | |
30 | w wszelkich naszych obrotach, dziełach, mowach, myśli. |
Napełń nas Twoim Bóstwem, wlej nam świętość z siebie, | |
bo święcić się nie możesz w nas, chyba przez Ciebie.
| |
Nie swoim światłem świecą i Księżyc, i gwiazdy, | |
nie z siebie są świętymi Maryja i każdy. | |
35 | Słonecznym blaskiem gwiazdy i Księżyc odbija, |
z Ciebie, Boże, <s>ię święcą święci i Maryja.
| |
Bo Ty Pan, co poświęcasz. Tyś poświęcicielem, | |
a my Tobie świętości żadnej nie udzielem. | |
I kiedy się w nas święcisz, promień Twój to złoty, | |
40 | co się od nas odbija, spuszczon z Twej szczodroty.
|
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Przez wiarę w nas żywą, | |
przez nadzieję niezwodną, przez miłość prawdziwą, | |
skromność, pokorę, cichość, litość, na ostatek | |
przez wszelakie w nas cnoty i w wszech cnotach statek.
| |
45 | _Święć się, święć Imię Twoje!_ W nas, jedyny Boże – |
Ojcze, Synie i Duchu, jak tylko być może. | |
Święć się przez nasze krzyże, choroby i bole, | |
i przez same krewkości, w doli i niedole.
| |
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Święć się, święty Panie. | |
50 | Ale, o Święty świętych, jako się to stanie? |
Mylę się? Z górnych niebios głos spada ku ziemi: | |
„Gdy jakem Pan wasz święty, będziecie świętemi”.
| |
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Spraw, by jak świat długi, | |
do Twej się na wyścigi ubiegał usługi, | |
55 | spraw, iżby bałwochwalcę Cię, Boga, poznali, |
a złości w tył rzucili w złościach zakamiali.
| |
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Boś sam święty iścié, | |
przed którym w porównaniu i święci nieczyści. | |
Boś Ty święty, najświętszy, boś najświętszy z siebie, | |
60 | boś w wieczności najświętszy. Nikt święty bez Ciebie.
|
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Niech Cię wielbią wszyscy | |
czcią Tobie należytą: rośli, śrzedni, niscy; | |
niech wielbią wszystkie stany: mężowie, mężatki, | |
młodzianie, panny, wdowy, kapłani i dziatki.
| |
65 | _Święć się, święć Imię Twoje!_ Niech Ciebie na ziemi |
wielbi Pasterz Kościoła z owcami wiernemi, | |
monarcha z poddanym i, hetman z wojsk gromadką, | |
rodzice z dziateczkami. gospodarz z czeladką.
| |
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Z rządów majestatu | |
70 | Ciebie się bojącego, z zdrowych rad senatu, |
z wolnego głosu szlachty i z potu kmiecego, | |
z sprawiedliwości sędziów i z prawa świętego.
| |
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Niech Ci śpiewa słodko | |
oracz, za pługiem chodząc, pasterki za trzodką. | |
75 | żeńcy chleb w snopy wiążąc, ów bawny rzemiosłem, |
ów flintą, a ów handlem, a ów robiąc wiosłem.
| |
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Przez wszelakie sztuki, | |
przez wszelakie języki, przez wszelkie nauki, | |
wszelkimi instrum enty, głosy wszelakiemi, | |
80 | na niebie i pod niebem, podziemią, na ziemi.
|
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Niech każdy czci szczerze: | |
laik w swoich pacierzach, kapłan przy Ofierze, | |
w dzień powszedni i święty, i świętą niedzielę, | |
zawsze i wszędzie, naprzód w Twym świętym Kościele.
| |
85 | _Święć się, święć Imię Twoje!_ I we mnie – napełnij |
mię Twoją obecnością jako najzupełniéj, | |
bym z trwogą i bojaźnią przed Twoim obliczem | |
po wszystkie doby stała niepraw a Ci w niczem.
| |
_Święć się Imię Twe we mnie!_ Spraw, aby od świata | |
90 | serce się me oddarło precz po wszystkie lata, |
bym Cię tylko żądała, żądając, szukała, | |
szukając Cię nalazła, nalazłszy, kochała.
| |
_Święć się Imię Twe we mnie!_ A to jako, Panie, | |
Ty wiesz lepiej, co myślę, niech się jedno stanie. | |
95 | Pódźmy z sobą frymarczyć: daj mi serce Twoje, |
tak się we mnie poświęcisz, a weź serce moje.
| |
Ach weź, weź serce moje, bowiem we mnie na nie | |
od szyszów ustawiczne znoszę szturmowanie! | |
Niewarowno mu u mnie, w psutej siedzi glinie, | |
100 | która sam a przytłucze, u Ciebie nie zginie.
|
Nierówna, i o jako nierówna zamiana! | |
Znam i wyznaję, Boże, bo też i na Pana | |
większy datek przystoi niżli na ubogę: | |
pan winien dać po pańsku, ja daję, co mogę.
| |
105 | K’tem u nie siebie szukam w tej mojej odmianie, |
ale chcę dla Cię Ciebie w sobie naleźć, Panie, | |
a siebie w Tobie naleźć, i to nie dla siebie, | |
lecz abym Ci służyła dla samego Ciebie.
| |
_Święć się Imię Twe_ we mnie! I za tych, którzy Cię | |
110 | nie chcą znać za świętego przez niesforne życie, |
i za tych, co bluźnierskim pyskiem na Cię wściekle | |
miotają się z rozpaczy, siadłszy wiecznie w piekle.
| |
_Święć się, święć Imię Twoje!_ O, kto mię przybierze, | |
kto mię przydzieje w ptaka skrzydłolotne pierze? | |
115 | kto mi da głos miedzi, byś po wszystkie strony |
przeze mnie ku czci Twojej mógł być rozsławiony?
| |
_Święć się, święć Imię Twoje!_ O, kto mi dozwoli | |
z wszystkich serc wydrzeć miłość, która nie z Twej woli, | |
a w zamianę Twą natchnąć, by wszyscy gorzeli | |
120 | żarem Twrojej miłości, a wreszcie spłonęli?
|
_Święć się, święć Imię Twoje!_ Przez słońce i gwiazdy, | |
przez niebo i przez ziemię, i przez żywioł każdy. | |
Niech, Cię głosząc, Twe Imię święci rodzaj wszytek: | |
żywy, nieżywy, mówny i niemy dobytek.
| |
125 | _Święć się, święć Imię Twoje_ czasami wiecznemi! |
_Święć się_ według możności naszej tu na ziemi! | |
_Święć się_ według miłości świętych Twoich w niebie! | |
_Święć się_ według wielkości Twojej sam przez siebie!{1 _Święć się_ – tu się częstokroć bierze w różnym rozumieniu jako w Piśmie, to jest: _bądź chwalonym_ jako u Piotra ś[więtego] w Liście I. roz[dział] 3,15; _bądź za świętego mianym i czczonym_ jako u Mateusza w roz[dziale] 6 w. 9: już też za _świętego głoszonym_ i w innym rozumieniu, jako w Księdze Lewit. rozdz[iał] 10; w Księdze _Num._ rozdz[iał] 20 i 27. W właściwym zaś tłumaczeniu barzo rzadko – tylko wtenczas, kiedy mówim: _święć się sam przez siebie_ i to nie iżby Mu świętości przybyło, któremu nic przybyć nie może, ale iż z siebie i w sobie jest Najświętszy i z siebie, i w sobie ma właściwą chwałę.} |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Lecz wprzód naucz, Boże, | |
kto się u Cię dopraszac tego szczęścia może. | |
„W którym grzech nie panuje, który służyć woli | |
Mi, Bogu swemu, mierżąc w tej ziemskiej niewoli”.
| |
5 | _Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Rzucam wszystkie zbrodnie, |
wyrzekam się niewolstwa grzechu: niezawodnie | |
Ci służyć, lgnąć do Ciebie po wszystkie dni moje, | |
Królu królów, przysięgam. _Przyjdź królestwo Twoje!_
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Twoje – nie szatana, | |
10 | Twoje – nie ciała, Twoje – nie świata-tyrana. |
Czart zbójca, sprosnik ciało, to i owo trzeci. | |
Szalony, kto w poddaństwo takich panów leci!
| |
Ty mną rządź, Ty mi panuj, niech Twa wola kręci | |
mną jako wiatr wietrznikiem według swojej chęci. | |
15 | Rządź mną i póki dusza w ciele siedzieć będzie, |
rządź mną i po rozłące, rządź tu, rządź i wszędzie.
| |
Broń mię, wieczny Monarcho, bym jak dziecię płoche | |
z Ezawem nie przedała za krupy tam trochę, | |
świata mierzionej kaszy, dziedzictwa wiecznego, | |
20 | dziedzictwa żadnym płatem nieocenionego.
|
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Tu nas na czas wszelki | |
ciężko zbyt osiodłały grzechowe mścicielki: | |
troski, prace, gryzoty, głod, chłód, niedostatek, | |
bój, strach, boleść, choroby i śmierć na ostatek.
| |
25 | _Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Tam żywot spokojny, |
tam wolność bez niewoli, tam pokój bez wojny, | |
tam bez odmiany szczęście, tam szczęśliwa radość, | |
tam i radosna wieczność, i dóbr wszelkich zadość.
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Tu stąd na człowieka | |
30 | zdrada cicha dół kopie, zowąd zazdrość szczeka: |
już go obmowa czerni, już gniew się nań miota, | |
już głupstwo ślepe, już też widoczna niecnota.
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Tam nigdy przyjaźni – | |
ach, i jakiej przyjaźni! – nic, nic nie rozdrażni, | |
35 | tam się cnoty całują, tam spokojność z <z>godą. |
ująwszy się za ręce, wieczne tańce wiodą.
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Tu młodość starzeje, | |
tu się piękność wyszpeca, tu mocność słabieje, | |
tu wystawna chudnieje niepocześnie cera, | |
40 | tu życie bez nadziei ożycia umiera.
|
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Tam starość młodnieje, | |
tam się szpetność wypiększa, tam słabość mocnieje, | |
tam opadła nadobnie wypełnia się cera, | |
tam bez bojaźni śmierci śmierć życie odbiera.
| |
45 | _Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Tu szczęście do pychy, |
tu młodość powoduje do rozkoszy lichej, | |
tu zuchwałość na męże, w starce skępstwo bije, | |
tu tysiąc namiętności siada nam na szyję.
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Tam człek bez przysady, | |
50 | tam cnota bez uszczerbku, tam złoto bez wady, |
tam lilije bez zmazy, róże bez czerniska, | |
pszenica bez kąkolu, ziarna bez plewiska.
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Tu wszystko w nieładzie, | |
a tam wszystko w porządku przy większej gromadzie. | |
55 | Tu ujada człek człeka, za grosz chodzą w czuby, |
tam ni zwada, ni chciwość, wszędzie pokój luby!
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Tu z sobą i w sobie | |
niższy z wyższym sam człowiek walczy w każdej dobie. | |
Tam się w alka zakończy, a z zgodą niemałą | |
60 | rozum z pożądliwością, z duchem zejdzie ciało.
|
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Tam pozna się w chwili, | |
czego tu przez sto wieków m ędrce nie zmyślili; | |
tam w świecie nieuczony prostaczek ubogi | |
wszystkie ziemskie wyścignie m ędrce teologi.
| |
65 | _Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Gdzie czego człek zechce, |
wszystko w dostatku najdzie: cokolwiek myśl łechce, | |
słuch głaszcze, oko chwyta, podniebienie syci, | |
nozdrze wonią napełnia – wszystkiego obficiéj.
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Gdzie bez zimy wiosna, | |
70 | dzień bez nocy, bez chmury pogoda radosna. |
gdzie, niż tu słońce, księżyc i z gwiazd tysiąc wianek, | |
nieskończenie przyświeca ozdobniej Baranek.
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Ach, o jako Twoje | |
włości dziwnie bogate i pańskie pokoje. | |
75 | W szelka piękność i wszelki przepych tu na świecie |
są to wyrzutne tylko z przybytków Twych śmiecie.
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Dusza moja mdleje, | |
że się me przewlekają tak długo nadzieje. | |
Wzdychając do Cię, wzdycham , Boże, o to jedno: | |
80 | przyjm tam moję duszycę, przyjm pielgrzymkę biedną.
|
Nic, nic tu mię nie więzi, ba, tęskno mej duszy | |
w tym być więzieniu ciała, w tej ziemskiej katuszy. | |
Gdzie spojrzę, wszystko, Boże, do Ciebie mię wzywa, | |
gdzie spojrzę, wszystko od tej ziemi mię odrywa.
| |
85 | Widzę, a owo strumyk bieży nieodwłocznie, |
bieży bez odpocznienia, nim w swym morzu spocznie; | |
nie wdzierżają rozkoszne łąki go w zapędzie | |
ni pieskliwe kwiateczki na spotkaniu wszędzie.
| |
Krętym rznie się wężykiem, goniąc precz zdarzone | |
90 | kamyki na zawadzie i gałązki w stronę, |
chwilki nie zdrzemie, wschodzi lub zapada zorza, | |
zawsze wzdychać zdaje się: do morza, do morza!
| |
Wiatry w podziemnych lochach, dusząc się, markocą, | |
a na wolność powietrza rwą się całą mocą. | |
95 | Ogień, by go duszono, z wrodzonej natury, |
póki żyw, kręci płomień tęskliwy do góry.
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Pomni, dobry Panie, | |
żeś do Ciebie nas zdziałał, skąd w tym życia stanie | |
nie może być spokojne serce nasze, póki | |
100 | nie odpocznie w Tobie, zdziawszy ciała zwłoki.
|
Milszy mi dzionek jeden, mogę na to przysiąc, | |
milszy u Ciebie dzionek niżli tu lat tysiąc! | |
Tam słodycz wszelka płynie obfitością wszelką, | |
wszystko tu jest uszczypkiem, wszystko tu kropelką.
| |
105 | _Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Wznieś mię k’Tobie, Boże, |
bo jeśli nie pociągniesz, któż do Cię dójść zmoże. | |
Pociągni mię Twą łaską, a łaską skuteczną, | |
łaską, która przynosi zbawienie konieczno.
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Gdzie się niezrównanie | |
110 | świetlejszy blask nad słońca ciała mego stanie, |
przenikliwość nad ogień, lot nad Akwilony, | |
nietkliwość nad dyjament młotem nieskruszony.
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Twej, Boże, mądrości | |
przedziwny wynalazku, dzieło wszechmocności, | |
115 | kresie wszelkiej ozdoby, datku hojnej ręki, |
godna wysługo Chrysta drogiej krwi i męki!
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Dobro takie, Boże, | |
nad które Twa Wszechmocność więcej dać nie może, | |
bowiem a cóż większego możesz dać nad Siebie, | |
120 | jako się dajesz, Panie, świętym Twoim w niebie.
|
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ O, jako niemałem | |
pragnieniem dusza pragnie z tym rozstać się ciałem! | |
O, kto pęta rozbije krzepkie niewolnicze? | |
Kto pozwoli wylecieć przed święte Oblicze?
| |
125 | Ach, kto użyczy skrzydeł, lubo kto w tym czasie |
mię na Elijaszowej osadzi kolasie? | |
Hej, jakobym leciała przez gwiazdeczne szlaki! | |
Hej, jakbym zacinała ogniste rumaki!
| |
Bawej! Prawdaż? Wygrałam! Dobra, dobra nasza! | |
130 | Czy mną zwodzą? Na wozie-m czyż już Elijasza? |
Rżą polotne Pegazy! Hejdyż, w górę, cugi! | |
Zegnam cię, mierzła ziemio, baw się z swymi sługi!
| |
Dopomoż, Boże, drodze! Już jadę do Ciebie. | |
Dopomoż, bo nikomu bez Cię nie siąść w niebie. | |
135 | Już, już igram na wiatrach. Jak spod nieba brzydko |
świat wygląda z rozkoszą i z pompą swą wszytką.
| |
I za toż monarchowie krwawe wojny wiodą? | |
Za toż tyle dusz gubią z wieczną swoją szkodą? | |
Za toż nieba niepomni, dawszy rozbrat cnocie, | |
140 | o ludzie – ach, nie ludzie! – walają się w biocie?
|
Ach, o takie rozpusty, kłótnie, niepokoje, | |
zdrady, kłam stwa, bezwstydy, kradzieże, zaboje, | |
świętokupstwa i lichwy – aż wytrwać nie mogę! | |
O, jak cuchnie mi ziemia! Dalej, w drogę, w drogę!
| |
145 | O jakom już szczęśliwa! To mi niebo złote – |
rąk Twoich, Boże, widzieć przedziwną robotę! | |
Owo mijam Księżyców odmiennych siedlisko, | |
owo dojeżdżam Słońca ognistego blisko.
| |
Przebóg! Czy mi się marzy, czyli to na jawi? | |
150 | Skąd się tak siła słońców nowych mi tu jawi? |
Toż to one gwiazdeczki, o których zawiło | |
tylko się gwiazdozorcom na świecie roiło?
| |
Choć przez sięgłe lunety na zwiady wysoko | |
do nieba zapuszczali ciekawe swe oko, | |
155 | ba, lepiej gołym okiem ja gwiazd znoszę kopy |
niżli przez najsięglejsze oni teleskopy.
| |
Wielość taka gwiazd, jaka nie powstała w myśli, | |
wielkość taka, o jakiej astronom nie kryśli. | |
Jasność, ach, jakaż jasność! Prawdziwe tu nieba! | |
160 | Dobrze mi tu być, Panie! Tu mi osieść trzeba!
|
Duszo moja, wesel się! Ale co cię ściska, | |
coć nudzi wśrzód tak dziwnie pięknego siedliska? | |
Nie widzę Boga mego, nuże tedy, nuże, | |
i co tchu, i co biegu do dalszej podróże!
| |
165 | Wyżej, wyżej koniki! Ach, kto jak najrączéj |
da mi twarz Boga widzieć, kto mię z Bogiem złączy? | |
Boże, do Ciebie wołam: Przyjdź królestwo Twoje! | |
Śni mi się? To u bram y Pańskiej już ja stoję?
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Ach, cóż w onej dobie, | |
170 | gdy przed tronem Twym stanę, powiem, Boże, Tobie? |
Powiem, że w miłosierdziu Tyś nader bogaty; | |
powiem, żem z mych niegodna zasług takiej płaty:
| |
powiem, iż bezsytnego niezmierność wesela, | |
które się z twarzy Twojej widzenia udziela, | |
175 | nie jest mym własnym szczęściem, lecz to szczęściem moim: |
widzieć, żeś błogosławion zawsze w Bóstwie swoim;
| |
powiem, iżbym gotowa była wlecieć w piekła, | |
iżbym się, zbioru rozkosz, Twej się twarzy zrzekła | |
i na wieki zrzekła się, gdyby choć o male | |
180 | ku Twej mogło co przybyć niezmierzonej chwale;
|
powiem, i więcej powiem! Lecz co mi się marzy, | |
jakobym godna była kiedy Twojej twarzy? | |
Tenże to duch, te kości, ta lepianka ciała | |
Króla w ozdobie swojej będzie oglądała?
| |
185 | Ach, kiedyż, ach, o kiedyż ten moment zawita, |
że przed Tobą, mym Bogiem, stanę ja – kobiéta? | |
Czasie, co się tak wleczesz? Przypnij skrzydła swoje. | |
Miłości, ty swych użycz! Przyjdź królestwo Twoje!
| |
Otwórzcie się mi, bramy! Przypuśćcie w swe włości, | |
190 | jeżeli nie na zawsze, choć na moment w gości! |
O, kto by dał na zawsze? Bym sto życia miała, | |
sto bym razy raz po raz chętnie umierała!
| |
Otwórzcie się mi, bramy! Grzeszna dusza moja | |
ponoś wniść do Pańskiego niegodna pokoja. | |
195 | Próżno potuszasz sobie: przed Pańskim obliczem |
ten tylko chyba stanie, kto niewinny w niczem.
| |
Otwórzcie się mi, bramy! Wyznaję, że mało | |
na świecie się dla nieba, ach, mi pracowało, | |
atoli niebios warta-m. którą krew tak droga, | |
200 | droższa nad same nieba, pokropiła Boga.
|
Otwórzcie się mi, bramy! Wzdycham, jęczę, mdleję, | |
wżdy moje uspokoję przewlokłe nadzieje. | |
Otwórzcie się mi, bramy! O, kto tam na straży, | |
usłysz głos. a zlituj się, gdy wołam w sto razy.
| |
205 | Otwórzcie się mi, bramy! Ciesz się, ciesz się, duszo, |
już, już bramy na złotych zawiasach się ruszą. | |
Bramy-li to, czy perły? Co perła – to brama, | |
co bram a – to i perła, a to przednia sama.
| |
O Nieba! Jak subtelne tu robiło dłoto: | |
210 | materyjały walczyć zdają się z robotą. |
O, jak pański to pałac! O, jak przystrój hoży! | |
Nic nie jest tu inszego, nic jedno dom Boży.
| |
Ach, jak liczne mieszkania, jak liczni dworzanie! | |
Ach, jak wielcy dworzanie, jak wielkie mieszkanie! | |
215 | Cóż jako sam Pan wielki, kiedy przed dworskiemi |
istnymi hołyszami monarchowie ziemi.
| |
Tu wojska, tu zastępów niżby zliczyć więcej, | |
tu świetnych senatorów po tysiąc tysięcy, | |
tu najniższy tak świetny, iście by przed którem | |
220 | monarsze najwyższemu świata być pieczurem.
|
Witaj, o pierwsza mego zbawienia nadziejo! | |
Witaj, o Matko Boga, witaj, o Maryjo! | |
Witaj, o mój Aniele, i ty, na chrzcie wzięta | |
za patronkę mi życia, Konstancyjo święta!
| |
225 | Mylę się? I was widzę tu, me miłe dziatki, |
coście mię w pierwszych leciech swej odbiegły matki? | |
Tyś-li tu, mój Augustku z Ksawerkiem dopiero? | |
Tyś-li tu z Julką jedna i druga Ksawero?
| |
Ach, jakoście się w piękne aniołki zmienili! | |
230 | Ach, jak w świetne aniołki! W nieprzeżyte chwili! |
A znacież mię, swą matkę? A żywiej się czemu | |
z obłapy nie rzucicie do mnie po staremu?
| |
To już na zawsze z sobą będziemy złączeni? | |
To już nic nas na wieki wieków nie rozżeni? | |
235 | То-li nasze już z Panem będzie pomieszkanie? |
То-li nasze wesele nigdy nie ustanie?
| |
Duszo moja, wesel się! Lecz coć smutek skwarzy? | |
Nie widzę Boga mego, ach, nie widzę twarzy! | |
O, kto mi ją ukarze? Czuję-li, prawdziwie | |
240 | nie ujrzy Boga człowiek, póki w ciele żywię.
|
Sen słodki mój przeleciał skrzydłam i prędkiémi, | |
ja jęczeć w ciele muszę na stęsknionej ziemi. | |
O śmierci, słodka śmierci! Ach, o śmierci droga! | |
Kiedy mię z życia zbawisz, a pokażesz Boga?
| |
245 | Boga, jako jest w Sobie, jako widzą święci, |
Boga – przepaść światłości, nasycenie chęci, | |
centrum wszelakiej chwały, zbiór wszelkiej piękności, | |
wszelkiego m ajestatu i wszelkiej radości.
| |
Boga, bez którego by niebo piekłem było. | |
250 | Boga, z którym by piekło w niebo się zmieniło, |
Boga, który sam tylko jeden bez wątpienia | |
istnym błogosławieństwem wszelkiego stworzenia.
| |
O kiedyż, kiedyż, Boże, Ciebie odziedziczę? | |
Kiedy wylecę z ciała przed Twoje oblicze? | |
255 | Ach, w jakie bym pożary, mdłości i zachwyty |
słodkiej miłości wpadła, miłości bezsytéj!
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Gdzie Twej, wieczny Boże, | |
nikt się dziwnej piękności odpatrzyć nie może. | |
O góry. o doliny, o łąki barwione, | |
260 | mierzło mi na was patrzać, gdy niebo wspomionę.
|
Nie zazdroszczę już waszym zbytkom, o panowie, | |
waszej umiejętności pysznej, o mędrkowie, | |
waszym grubym zwierzęcym rozkoszom, miłośni, | |
waszym skarbom zbijanym, o łakomce sprośni!
| |
265 | Zażywajcie, jak chcecie, tego świata chleba, |
nie zazdroszczę wam najmniej! Do nieba! do nieba! | |
Lepszy tam dzionek jeden, mogę na to przysiąc, | |
lepszy tam dzionek jeden, niżli tu lat tysiąc.
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Ale mi niestety! | |
270 | Jakom późno onego zważyła zalety. |
Długom do ziemi lgnęła, znam omyłkę moję, | |
znam i wyznaję, Boże, _Przyjdź królestwo Twoje!_
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Nie tak jeleń leci | |
raniony od postrzału do leczystych kwieci, | |
275 | nie tak strzała do celu, do góry płomienie, |
jak się moje unosi do Ciebie pragnienie!
| |
_Przyjdź, przyjdź królestwo Twoje!_ Ale jakiej drogi | |
i jakiego gościńca mają strzec me nogi? | |
Nie, nie gościńcem bitym, lecz się ścieżką trzeba, | |
280 | a to wąską i cierniem sianą, drzeć do nieba.
|
Gwałt Królestwo Niebieskie cierpi. Nie dostanie | |
nikt go, chyba przez długie tylko szturmowanie: | |
strzałą – modła gorąca, pokuta – taranem, | |
dobre życie – drabiną, szturmujący – panem.
| |
285 | Nie wzięci ptak do góry, skrzydła opuściwszy, |
nie dojdzie żeglarz portu, wiosłem nie robiwszy, | |
żołnierz próżno chce wygrać, co bronią nie włada, | |
wszelka chęć bez uczynków na koszu osiada.
| |
_Przyjdź królestwo Twe, Panie!_ „Nie każdy, co prawi: | |
290 | «Panie, Panie!» – głos słyszę – duszę swoję zbawi, |
lecz kto czyni mą wolą, ten sam do pokoja | |
królestwa mego wnidzie!” _Bądź, bądź wola Twoja!_ |
_Bądź wola Twoja, Boże!_ O, jako zawodnie | |
„Bądź wola Twoja” mówi, który broi zbrodnie! | |
O, jak bluźnierską gębą ten pacierz odszczeka. | |
boś Ty Pan święty, grzechu niechcący do wieka!
| |
5 | _Bądź wola Twoja jako w niebie i na ziemi!_ |
Oby tak między ludźmi, jak między świętemi! | |
Oby tak świat przynajm niej chował przykazanie, | |
jak wolą Twoję pełnią we wszystkim Niebianie.
| |
_Bądź wola Twoja, Boże!_ W szelką wolność moję, | |
10 | którą z rąk Twoich wzięłam, wracam w ręce Twoje. |
A jeśli ma ułomność wżdy pójdzie opornie, | |
niech Twa dobroć nie słucha, proszę Cię pokornie.
| |
Bojaźń i trwoga na mię jako fale weszły, | |
kiedy na palce kładę dni me i wiek przeszły, | |
15 | w którym, ach, źle się żyło, a od Ciebie, źrzodła |
wod żywych, do egipskich zła chęć mię uwiodła!
| |
Gdzie spojrzę, gdzie się zwrócę, gdzie ucha nadstawię, | |
zda mi się wszystko moje wyrzucać bezprawie, | |
żem nieraz odstąpiła Twojej świętej woli, | |
20 | nieraz głupiom sarkała z mej nierada doli.
|
_„Bądź wola Twoja!”_ – woła Słońce nieprzerwanie, | |
toż woła nieodmiennie Księżyc w swej odmianie. | |
_„Bądź wola Twoja!”_ – rota gwiazd i planet woła, | |
_”Bądź wola Twoja!”_ – wołają wszystkie niebios koła.
| |
25 | Na Twą wolą i rozkaz czuje Neptun głuchy, |
na Twoje zawołanie w iatry wznoszą słuchy. | |
Ogień i ziemia, zgoła wszystkie elementa | |
jednym głosem wołają: _,,Bądź wola Twa święta!”_.
| |
Pilnuje naznaczonej sobie ptastwo drogi, | |
30 | nie odstępuje woli Twej zwierz czworonogi, |
ryby i wszelki żywioł z duchem i bez ducha | |
Twoich patrzy przykazań – człek jeden nie słucha!
| |
Oczu podnieść nie śmieję, wstyd lica pokrywa, | |
żem na Twej się nie znała woli, nieszczęśliwa. | |
35 | Ucz, prostuj, dopomagaj w dalszej mię podroże, |
iżbym wszystko czyniła z wolą Twoją, Boże.
| |
Niech się zawsze z nią zgadzam, niech jako najściśléj | |
do Twych chęci me wiążę dzieła, mowy, myśli. | |
Niechaj od Ciebie biorą życie i skonanie | |
40 | według świętej Twej woli, woli wszelkiej, Panie!
|
Niech wola Twoja, Boże, moją wolą będzie, | |
a moja za Twą idzie i zawsze, i wszędzie, | |
bo jasność Twego oka z wysokiego nieba | |
przegląda lepiej, czego barziej mi potrzeba.
| |
45 | Nie wie człek, czego życzyć, w pierwszej woli spsuty: |
częstokroć pod pozorem leków życzy truty, | |
częstokroć się oparzy i ślepo naleci | |
na ukrytą żegawkę pod pokrywką kwieci.
| |
_Bądź wola Twoja, Boże!_ Bo wiem to dołożnie: | |
50 | cokolwiek człowiek działa woli Twojej zdrożnie, |
jest to drzewo na opał wiecznego ogniska, | |
które diabeł rad zbiera i do piekłów ciska.
| |
_Bądź wola Twoja, Boże!_ Oby woli człeka, | |
oby woli niczyjej nie było do wieka! | |
55 | Nie byłoby ni piekła, ni diabłów, rzecz jasna, |
bo piekło niczym nie jest, tylko wola własna.
| |
_Bądź wola Twoja, Boże!_ Bo im kto się daléj | |
na tym świecie od własnej swej woli oddali, | |
tym barziej się od drogi piekielnej odstrzela, | |
60 | a snadniej do wiecznego zbliża się wesela.
|
_Bądź wola Twoja, Boże!_ O, kto mi pozwoli, | |
kto mi użyczy siły z <s>wej wydrzeć się woli? | |
A pewna nieba jestem, ani mej nadzieje | |
sam diabeł ze wszystkimi diabły nie rozwieje.
| |
65 | _Bądź wola Twoja, Boże!_ Bo tego od wieku |
Twoja wola najwyższa wyciąga po człeku, | |
Wola, co wszystkie wole stworzyła i chowa. | |
Szczęśliwa dusza, która jej słuchać gotowa!
| |
Lubo zagra Fortuna lewem lubo prawem, | |
70 | tо lubo wiatr dotknie skrzydłem ostrym lub łaskawem, |
lubo pokój nawiedzi lub zabłyśnie zbroja, | |
lub życie, lub śmierć spadnie – bądź, bądź wola Twoja!
| |
_Bądź wola Twoja, Boże!_ Abowiem na woli | |
kto się Twojej zawiesi, nic go nie zaboli: | |
75 | wszystko słodko rozrządzasz, wszystko ku naszemu |
pożytkowi i wszystko ku dobru większemu.
| |
_Bądź wola Twoja, Boże_, która się nie mieni, | |
która chce, aby wszyscy z nas byli zbawieni, | |
która do nieba wiedzie nas królewskim torem. | |
80 | Szczęśliwy, który onej nie idzie oporem!
|
Szczęśliwy, który za nią niesie chętnie nogi: | |
temu różą cierniste pościelą się drogi, | |
tego nic nie zasępi, ten zawsze i wszędzie | |
wśrzód ubóstwa bogaty, wśrzód sm utków rad będzie.
| |
85 | Ten w sam głąb przeznaczenia zgryzotą nie wpadnie – |
być-li onemu w niebie, być-li w piekle na dnie, | |
bo wszędzie równo jemu: i w piekle, i w niebie, | |
który tak chce, jako Ty, i Ciebie – nie siebie.
| |
Szczęśliwy, kto na stanie swoim rad przestawa, | |
90 | w którym go osadziła Opatrzność łaskawa, |
a nie pragnie odmiany, a tylko się troska | |
tak żyć, jak raz kazała Twoja wola Boska.
| |
Przeciwnie, ach, o jako ten się dręczy srodze | |
i nieznośnym sam w sobie w tej żywota drodze, | |
95 | który, czym jest, być nie chce, a coś w głowie roi |
według próżnej swej chęci w mozgownicy swojéj;
| |
taki nigdy czystego wesela nie dojdzie, | |
choć polotnym zapędem na kraj świata pójdzie. | |
Sam nawet pokój duszny, szukany troskliwie, | |
100 | mimo woli Twej, Boże, zaginie prawdziwie.
|
_Bądź wola Twoja, Boże!_ Bo wszelkie zgryzienia | |
swe źrzódło i początek biorą, bez wątpienia, | |
że nie chce lub nie umie człek Twojej strzec chęci, | |
lecz Twą wolą najświętszą do swej woli kręci.
| |
105 | Ten mruczy na stan życia, ów złe lata skarży, |
temu ciężkie poddaństwo, ów niekontent z szarży, | |
ten z żony, tamta z męża; i gdyby możono, | |
pewnie by wolą Twoję na handel puszczono.
| |
Ten rad by życia nie znał, klnie żywoty matek, | |
110 | ci na śmierć narzekają swą, przyjaciół, dziatek, |
ten w jednym, a ten w drugim, a ten w trzecim stęka, | |
chociaż wszystkie te kostki Twoja rzuca ręka.
| |
Od Ciebie śmierć i życie, ubóstwo, dostatki, | |
noc i dzień, bój i pokój, i wszelkie przypadki. | |
115 | Tyś Pan czyniący wszystko – jeden grzech nie może |
być z woli Twojej tylko. _Bądź wola Twa, Boże!_
| |
_Bądź wola Twoja, Boże!_ Bo człek zmyli snadnie. | |
Na Twoje rządy nigdy omyłka nie padnie. | |
Ty wiesz lepiej, co z lepszym. Człek w kształt głupich dzieci | |
120 | wieś opuszcza bogatą, a za jabłkiem leci.
|
_Bądź wola Twoja, Boże!_ Bo chociażby wszędzie | |
z woli mej szlo mi gwoli, źle mi zawsze będzie. | |
Wola ma nienatkana, a gdy się zdam na Twą, | |
gorycz sama zsłodnieje, wszystko pójdzie łatwo.
| |
125 | Bądź wola Twoja, Boże! Czego żądasz po mnie? |
Spraw, abym według chęci Twojej żyła skromnie. | |
Daj mi rozum, ażebym Twój zakon poznała. | |
Nie chcę, nie chcę być moją ni z duszy, ni z ciała!
| |
Nie chcę, nie chcę być moją z jednej krwi kropelki | |
130 | ni w czasie, ni w wieczności, Panie woli wszelkiéj! |
Ba, gdybym pójść w zapasy mogła z wolą Twoją | |
i bym mogła ją złamać, ach, nie chcę być moją!
| |
_Bądź wola Twoja, Boże!_ Żądzy mej po części | |
nie chcę we mnie mieć swojej i najmniejszej części. | |
135 | Pragniesz całego serca – kto dla siebie w sobie |
i mały kęsek chowa, nic nie daje Tobie.
| |
A choć za swym życzeniem niekiedy człek może, | |
niosąc prośby, wylecieć do Ciebie, mój Boże, | |
wszakci-ż wnet tak poprawiać powinien swe loty: | |
140 | „Stań się, nie jak ja pragnę, lecz pragniesz jako Ty”.
|
_Bądź wola Twoja, Boże!_ Abowiem Twe, Panie, | |
wypełnić się nie może w nas upodobanie, | |
póki człowiek swym bywa i pokąd swej chuci | |
tak daleko, jak zachód od wschodu, nie rzuci.
| |
145 | _Bądź wola Twoja_ we mnie, przeze mnie i ze mnie, |
lubo ze mną postąpisz srodze lub przyjemnie, | |
lub mą łódkę poniesie pąd wiatrów żądany, | |
lub porwą na rozbicie rozjadłe bałwany.
| |
_Bądź wola Twoja, Boże!_ Chcesz – chowaj mię w zdrowiu, | |
150 | nie chcesz – przyjmę chorobę z rąk Twych pogotowiu. |
Chcesz mej śmierci? Chcę śmierci. Chcesz życia? Niech żywię. | |
Co tylko i jak tylko Ty chcesz, chcę prawdziwie.
| |
_Bądź wola Twoja, Boże!_ Chcesz mię mieć wzgardzoną? | |
Chcę barziej być wzgardzoną niżli wielmożoną. | |
155 | Chcesz, bym była żebraczką? Żebrzeć będzie milej, |
niż gdyby mię na tronie królów posadzili.
| |
Chcę tego, chcę na wieki, coś Ty z wieków ze mną | |
uczynić postanowił, grzesznicą nikczemną. | |
Pokręcaj mną jak młyńcem, rzucaj jako piłą, | |
160 | mieszaj jak garncarz błotem, wszystko będzie miło!
|
Będzie miło, lub ze mnie ku wzgardzie jedynie, | |
lub ku czci i paradzie uczynisz naczynie. | |
Dosyć mi i aż nadto dosyć mi tej doli, | |
jakkolwiek być w Twych rękach podług Twojej woli.
| |
165 | Owszem, gdybym wiedziała, a co być nie może, |
byś chcieć mógł kiedy mego zatracenia, Boże, | |
będąc już w samym niebie, z nieba bym uciekła, | |
z stolicy rozkosz wszelkich wraz w ognie do piekła.
| |
_Bądź wola Twoja_ zawsze, Boże wielowładny, | |
170 | bez żadnego wyjęcia, bez granicy żadnej! |
Ty w sercu mym gospodarz, rządź mą wolą, ano | |
ja dla Ciebie, ach, pragnę być z siebie wygnaną.
| |
Ty wnidź we mnie, Ty panuj, abym wolą moją | |
Cię nawet nie pragnęła, ale wolą Twoją. | |
175 | Bo częstokroć ma wola szuka siebie w Tobie – |
ja nie chcę być mą w Tobie, nie chcę być mą w sobie.
| |
Chcę Ciebie chcieć dla Ciebie, nie dla woli swojej. | |
Że przedziwnie smakujesz głodnej duszy mojej, | |
nie chcę i Ciebie dla mnie: ba, gdybym wiedziała | |
180 | o Twej woli, i Cię bym dla Cię odbieżała.
|
Chcę z wolą Twą być, Boże, na wzór woli Chrysta | |
i tak jak się zgodziła Maryja przeczysta, | |
tak jak się stosowali do Twej świętej chęci | |
i na wieki stosować będą wszyscy święci.
| |
185 | _Bądź wola Twoja, Boże!_ Spraw, bym z Twym jedynem |
niemylnie zawsze mogła ożywać się Synem: | |
„O, co rządzisz na niebie, na ziemi, pod niebem, | |
Twą wolą czynić, Ojcze, mym karmem, mym chlebem”. |
O Ty, który w swym ręku trzymasz urodzaje, | |
a kto się na Cię spuści, do sytości naje, | |
który władasz dżdżem, gradem, upałem i suszą, | |
którego głosu słuchać wiatry głuche muszą;
| |
5 | który gdy nie przeżegnasz na roli siew wszytek, |
w oborze co do sierci wypada dobytek, | |
ryba w wodzie wytycha, w lesiech mrze głod zwierzę, | |
a ptastwo na powietrzu złe powietrze bierze:
| |
który kiedy rozkażesz, na piaszczystej ziemi | |
10 | bujniejsze zboże pójdzie niż na czarnoziemi, |
piaski w łąki wesołe mienisz i do razu | |
żywy strumień z twardego wyprowadzasz głazu;
| |
za którego statutem z niebios nieustanna | |
głodny lud izraelski nasycała manna, | |
15 | _daj nam dzisiaj naszego powszedniego chleba_, |
którego jako ciału, tak duszy potrzeba!
| |
Do Ciebie wszelki żywioł oczy swe podnosi, | |
u Ciebie pożywienia zwierz i ptastwo prosi. | |
Tw<a> Opatrzność żadnego z nich nie zapamięta, | |
20 | Ty karmisz głodne dziki i głodne k<ru>częta.
|
_Daj nam chleba naszego!_ Daj, Wielmożny Panie, | |
wszak do Ciebie należy datek, do nas branie. | |
Owo żebracy z ręką wyciągnioną stoim | |
przed Pańskimi oknami, przed pałacem Twoim!
| |
25 | _Daj nam chleba naszego!_ Ty, któryś od wieka |
chleb opatrzył posilny dla głodnego człeka. | |
Ty, któryś arcypańską sprawiwszy biesiadę, | |
kazał wezwać do stołu ubóstwa gromadę.
| |
_Daj nam chleba naszego!_ Abowiem bez zwodu. | |
30 | jeśli Ty nie nakarmisz, poginiemy z głodu. |
Zmiłuj się, Królu królów, proszę, przez co mogę, | |
wezwij do stołu Twego mię głodną ubogę.
| |
_Daj nam chleba naszego!_ O Panie nad pany, | |
spojrzyj na me kalectwo, spojrzyj na me rany. | |
35 | ulituj się charłaczce. bo jeśli ma zginie |
dusza, Ciebie przed Tobą o śmierć jej obwinię.
| |
_Daj nam chleba naszego_ z Twej Pańskiej wieczerze! | |
Wszak kto szuka, najduje, a kto prosi, bierze. | |
Ile kto Ciebie prosi, któryś dawać co dzień | |
40 | i cały bochen gotów, choć kto krztyn niegodzień.
|
_Daj nam chleba naszego!_ Wiem, Ojcze jedyny, | |
żem niegodna do stołu z Twymi siadać syny, | |
żem niegodna Twa córa, któram, ach, jak siła | |
od Ciebie majętności na złe roztrwoniła.
| |
45 | Lecz wspomni, żeś Ty Ojcem, zlituj się mej dusze, |
spojrzyj, że z głodu suche gryźć słodziny muszę, | |
strawne przemierzłe świata, i jeśli się prędzej | |
nade mną nie zmiłujesz, przyjdzie umrzeć z nędzy.
| |
Tłustszy chleb Twych najmitów, tłustsze ich śniadanie | |
50 | niż u chudego świata samo obiadanie; |
głodem karmi swą czeladź i sam pan niesyty – | |
u Ciebie stół otwarty zawsze na trzy <z>byty.
| |
_Daj nam chleba naszego!_ Ojcze wszechmogący, | |
wszakżeś sam wzgardzać duszy nie kazał łaknącej. | |
55 | Ułom mi Twego chleba, dziecinie zgłodzonej; |
malutka kwili, nie masz, kto by złomał onej!
| |
_Daj nam chleba naszego!_ Wiem to bez wątpienia, | |
że miasto chleba ociec nie daje kamienia, | |
a miasto ryby węża – ani gdy o jaje | |
60 | dziecko głodne modli się, skorpijona daje.
|
_Daj nam Chleba naszego_ powszedniego ninie, | |
którego kto pożywa, na wieki nie ginie, | |
Chleba, który na żywot wieczny dany, Chleba, | |
który na ziemię zstąpił z wysokiego nieba!
| |
65 | Chleba, którym jest Chrystus, daj nam dzisia, Panie, |
dzisia tu, na tym świecie, w tym żywota stanie, | |
w ten dzień nędzy i wojny, bez którego snadnie | |
przed swym nieprzyjacielem człek na sile padnie!
| |
A kto się Nim zasili należycie, srogi | |
70 | od tego nieprzyjaciel dusz precz idzie w nogi, |
precz idzie bies przeklęty z niezwrótnym pochopem | |
jako pies oparzony gorącym ukropem.
| |
_Daj nam Chleba naszego!_ Chleba łez, pokuty, | |
jakim się leczył Dawid dwójnym grzechem struty, | |
75 | jaki dał życie wieczne grzesznej Magdalenie, |
jakim się Piotr po grzechu zasilał codziennie.
| |
Więcej, ach, jam niż Dawid truty zachwyciła, | |
więcej niż Magdalena duszę-m mą zgłodziła | |
i niż Piotr stokroć więcej. Więcej mi potrzeba | |
80 | – ach, i o jako więcej! – tego co dzień Chleba.
|
_Daj nam Chleba naszego!_ I którym Niebianie, | |
ej, jak smaczn<o> karmią się w niebie nieustannie. | |
O, kiedyż ten dzień błyśnie, kiedy do sytości | |
najem się z stołów Twoich Chteba Twej miłości?
| |
85 | Tymczasem daj nam dzisia, bo skonać na drodze |
tego żywota przyjdzie mej duszy niebodze, | |
mej duszy jedynaczce; oby tego Chleba | |
choć krztyna do mnie spadła z opatrznego Nieba.
| |
Oby w mojej pielgrzymce głodnej Chleb tak przedni, | |
90 | nad który w niebie nie masz, stał się mi powszedni. |
Którym się kto zasila, ten sam jeden żywię, | |
a który go nie pragnie, ten już zmarł prawdziwie.
| |
_Daj nam Chleba naszego!_ Chleba Twego Słowa, | |
które słodsze niżeli patoka miodowa, | |
95 | które nie brzuchy tuczy trwające do chwili, |
lecz nieśmiertelność człeka, duszne siły sili.
| |
_Daj nam Chleba naszego!_ Spraw, ażeby, Panie, | |
ustom mym smakowało Twoje przykazanie. | |
Trwoga! Zagrzmiało Niebo: „Niebogo, niebogo! | |
100 | Którym grzech smaczny, smaku w onych czuć nie mogą!”.
|
Znam Pana, głos to Pański! Głos Twój, wielki Boże. | |
bo nigdy tak w głąb serca człek mówić nie może. | |
Dusza moja zlękła się i szło o niesiła – | |
gdybyś nie Ty, a już bym w grobie zimnym była.
| |
105 | Twą łaską jeszcze żyję. Już mi grzechu jady |
obmierzły, stół piekielny, stół czartów szkarady. | |
Wstaję odeń na wieki, Ty mię, Boże, jedno
| |
posadź za stołem swoim, ach, grzesznicę biedną, | |
posadź w Królestwie wiecznym, byśmy po wsze chwili | |
110 | za jednym stołem jedli z anioły i pili, |
kędy pewnie nie siądzie, ktokolwiek grzech broi. | |
lecz głod czuć będzie wieczny jak psi w gębie swojéj.
| |
_Daj nam chleba naszego!_ Daj, co by i ciało | |
na chwałę Twoję w życiu tym utrzymywało, | |
115 | Nie proszę żadnych zbytków, ale tylko żeby |
stawało według stanu mojego potrzeby.
| |
_Daj nam chleba naszego!_ Przyspórz mi w komorze, | |
błogosław mi na roli, błogosław w oborze, | |
błogosław po wsiach moich i w domu, i wszędzie. | |
120 | Jednak niech Twoja wola, nie ma, Ojcze, będzie.
|
Ty wiesz lepiej i widzisz, czego nam potrzeba, | |
z którego żyć możemy i zdawić się chleba. | |
Lub prosim lub nie prosim. co z dobrem, daj, Boże{2 Taka modlitwa była Platona, jako w _Księdze szóstej_ jego ku nauczeniu się a zawstydzeniu od poganina prawowiernemu można się doczytać.} – | |
nie daj ni tak ni owak, co ze złym być może.
| |
125 | _Daj nam chleba naszego!_ Daj datnym, ażeby |
innym dawali, innych wspierali potrzeby. | |
Daj moim przyjaciołom i tym, co bez chyby | |
dla mnie by żałowali skąpej chleba skiby. |
Zgrzeszyłam i nie po raz – zemsta we sto koni | |
z mieczem sprawiedliwości za grzechem się goni, | |
strach duszę mą zabija. Ty, Ojcze jedyny, | |
bez końca miłosierny, odpuść nasze winy!
| |
5 | _Odpuść nam nasze winy!_ Żal rznie serce moje. |
Spowiedź czynię: zbroiłam, już więcej nie zbroję. | |
Daruj ten raz grzesznice, włóż miecz w pochwy srogi, | |
wy ciągniony na wieczną zgładę mnie niebogiéj.
| |
_Odpuść nam nasze winy!_ Ach, jak złości-m siła | |
10 | w życiu mym przeciw Tobie, Ojcze, nabroiła: |
zły uczynek, zła mowa, złe było myślenie, | |
chleb nasz, chleb był u stołu z czartami codziennie.
| |
_Odpuść nam nasze winy!_ Pokornie prosimy, | |
bo odpuszczamy naszym winowajcom i my. | |
15 | Odpuść tak – a niczym się iście nie zastraszym – |
jako my odpuszczamy winowajcom naszym.
| |
_Odpuść nam nasze winy!_ Bo przed gniewem Twoim | |
nigdzie się nie zasłonim, nigdzie nie ostoim: | |
zajdziem w piekło – Tyś w piekle, do nieba – Tyś w niebie, | |
20 | za kraj świata, za światem – wszędzie najdziem Ciebie.
|
Nie straszna śmierć mi sroga ni nad głową naszą | |
ogniami rozżarzone piekła nie ustraszą, | |
nie zlęknę się tysiącznych na grzeszniki biczów – | |
strach dla mnie, strach największy gniewnych Twych obliczów.
| |
25 | _Odpuść nam nasze winy!_ Któreśmy zbroili |
myślą, mową, uczynkiem, w jakiejkolwiek chwili. | |
Jak i my winowajcom naszym odpuszczamy | |
zupełnie myślą, usty, sercem, w rzeczy saméj.
| |
Myśl moja nic im złego zamyślać nie będzie, | |
30 | język mój nic lub dobrze powie o nich wszędzie, |
serce moje dobrego im życzy jedynie, | |
dziełem mym żadnej krzywdy nigdy nie uczynię.
| |
_Odpuść nam nasze winy!_ Które lub z krewkości, | |
lubo zbroiłam z błędnej mej niewiadomości, | |
35 | rozmyślnie lub niebacznie, ach, czy z złości saméj – |
_jak i my winowajcom naszym odpuszczamy_,
| |
lubo nam zawinili z niewiedzy jedynej, | |
lub z myśli nasadziwszy szkodliwe sprężyny, | |
lub słusznie lub niesłusznie, z gniewu lub rozpusty, | |
40 | przez siebie lub przez drugich, dziełem lubo usty.
|
_Odpuść nam nasze winy!_ Które myśmy czyli | |
prosto przeciwko Tobie, Bogu, popełnili, | |
czyli przeciw bliźniemu, czyli przeciw sobie, | |
odpuść nam, bądź jakkolwiek zgrzeszyliśmy Tobie!
| |
45 | _Odpuść nam nasze winy!_ Jak i my zarazem |
wszystkie winy puszczamy winowajcom płazem, | |
którzy lub nam źle chcieli, lub w czym uszkodzili, | |
jakkolwiek, przed kimkolwiek, w jakiejkolwiek chwili.
| |
_Odpuść nam nasze winy!_ Me właściwe winy | |
50 | i grzech cudzy mi odpuść z mej zrodzon przyczyny: |
grzech dziatek odpuść matce, dość złość własna rani, | |
grzech męża odpuść żenie, grzech sług odpuść pani.
| |
_Odpuść nam nasze winy!_ Przyjm głos mój w Twe uszy, | |
zlituj się strachem srogiej śmierci zjętej duszy. | |
55 | Rzekni słowem a zbawisz mię, Zbawienie moje: |
„Niewiasto, odpuszczone są ci grzechy twoje”.
| |
_Odpuść nam nasze winy!_ Bowiem ja jedynie | |
dla Ciebie winowajcom przebaczenie czynię, | |
żeś Ty mi to rozkazał i chcesz tego po mnie, | |
60 | bym z serca rugowała urazy potomnie.
|
_Odpuść nam nasze winy_ przez krew Syna! Zali | |
okup Jego najdroższy na niwecz się zwali? | |
Odpuść przez wszystkich Niebian, proszę Cię, zasługi, | |
jak i my odpuszczamy winowajcom długi.
| |
65 | Odpuszczamy, ażebyś odpuścił nam więcej, |
odpuszczamy sto groszy, odpuść sto tysięcy, | |
ach, i więcej, o Panie – najwięksi tak wiele | |
zadłużyć się nie mogą nam nieprzyjaciele.
| |
Odpuszczamy, bo jeśli z zemsty naszej płochej | |
70 | nie odpuścim bliźniemu zawinienia trochy, |
nie odpuścisz, ach, większych długów nam bez chyby | |
i każesz do więzienia wtrącić i wziąć w dyby.
| |
Odpuszczamy na zawsze, nie na raz w Twe Imię, | |
i zaraz odpuszczamy, wprzód nim słońce zdrzymie; | |
75 | i nie raz ani siedmkroć, ale tysiąc razy |
odpuszczamy, byś tyle spuścił nam z urazy.
| |
I więcej odpuszczamy, bo nam bez wątpienia | |
więcej niż włosów głowy trzeba odpuszczenia. | |
Co dzień Cię obrażamy, owszem na godzinę, | |
80 | gdy siedmkroć sprawiedliwy na dzień wpada w winę.
|
Szczęśliwy, kto odpuszczać ma co komu, Boże, | |
bo pewnym odpuszczenia od Ciebie być może. | |
A szczęśliwszy, kto kocha nieprzyjaciół, bowiem | |
że i Ty jego kochasz, nieomylnie to wiem.
| |
85 | _Odpaść nam jako i my!_ O, jak niegodziwie |
pacierz trzepie, kto w gniewie z swoim bliźnim żywie: | |
łże Bogu całą gębą, a duszę niebogą | |
na wiekuistą zgubę, ach, jako klnie srogo.
| |
„Nie odpuszczaj mi, Boże!” – bo tak sercem woła, | |
90 | którego głos nad ustny głos silniejszy zgoła – |
„Nie odpuszczaj mi, Boże! Mścij się nad mną zatem, | |
jak i ja nie odpuszczam! Zemszczę się nad bratem,
| |
nigdy mu nie daruję – o zjadłości wściekła! – | |
nigdy mu nie daruję – by wlecieć do piekła! – | |
95 | nigdy mu nie daruję – o ślepoto sroga! – |
by niebo wiecznie zstradać i Cię zgniewać, Boga.
| |
Jeśli życia nie wezmę, to z honoru zwleczem, | |
od języka nie umknie, gdy umknie przed mieczem. | |
Nigdy go nie uraczę słowem, wzrokiem miłem, | |
100 | nigdy mu ucha nie dam, zawsze pójdę tyłem!”
|
O Boże gromowładny! Czemu, jako trzeba, | |
na takiego zuchwalcę grom nie ciśniesz z nieba? | |
Czemu go nie ubijesz? Czem się nie rozmyka | |
ziemia na pochłonienie żywo bezbożnika?
| |
105 | Ty każesz, on kazania Twojego nie słucha; |
Ty prosisz, on na prośby Twe umyka ucha; | |
Ty grozisz: „Nie odpuszczę!”, a on na to śmiało: | |
„Nie odpuszczaj, by mojej dość się zemście stało”.
| |
Prędzej by swej kochanki posłuchał niecnota, | |
110 | precz gniew na słowo jedne pognałby za wrota, |
prędzej by chciwiec za grosz odstąpił urazy, | |
niż gdybyś rozkazował Ty, Boże, sto razy.
| |
O wstydzie! o ślepoto! o ślepe zuchwalstwo! | |
o zzuchwalone głupstwo! głupie bałwochwalstwo! | |
115 | Więcej gotowy czynić drugi dla bałwana, |
dla przemierzłej lepianki niż dla panów Pana!
| |
Który i śmierć, i życie trzyma w ręku swoim, | |
przed którego obliczem na czas każdy stoim, | |
który w tym samym razie, gdy człek zemstę wije, | |
120 | może pchnąć go w głąb piekłów na złamaną szyję.
|
Może pchnąć go w głąb piekłów! A częstokroć przecie | |
z długiej swej cierpliwości cierpi na tym świecie, | |
cierpi, by mu przebaczył. I byle rzekł słowem: | |
„Odpuść, ja k ja odpuszczam!”' – z łaską jest gotowem.
| |
125 | O Boże, kogoż dobroć tak wielka nie ruszy? |
Kamień to, a nie człowiek lub człowiek bez duszy. | |
A pewnie niewart duszy, lepiej by mu razem | |
spłodzić się było w lochu z wężem brzuchopłazem!
| |
Boże długo cierpliwy! Któż tak Twe rozkazy, | |
130 | Twój Statut tak zbawienny lekce sobie waży? |
Wierzy-li – o szaleństwo! który bez wątpienia | |
najwięcej potrzebuje od Cię odpuszczenia?
| |
O ludzie! о grzesznicy! о bracia! о siostry! | |
Kto gniew warzy w swym sercu, Bóg nań będzie ostry. | |
135 | Sąd na tych ciężki spadnie, sąd, który i duszę, |
i ciało w czasie wtrąci do wiecznej katusze.
| |
O, któż się nie przelęknie? O, któż w sercu jeszcze | |
mściwe na nieprzyjaciół kuć będzie żeleżce? | |
Któż radniej nie zawoła: „O Ojcze jedyny, | |
140 | _jak i my odpuszczamy, odpuść nasze winy!_”.
|
_Odpuść nam nasze winy!_ Odpuść tak nawzajem, | |
jak i my odpuszczenie winowajcom dajem. | |
Dajem z całego serca, w wiecznej niepamięci, | |
jak kamień w głębi morskiej topiemy niechęci.
| |
145 | Każesz-li, obwiążem się Tobie kartą na to, |
Ty tylko obietnicę uiść nam bogatą. | |
Ale na cóż Ci karty? Twoje wzroki mogą | |
czytać, co jest na sercu i ma być u kogo.
| |
Lecz dla mnie trzeba karty, której ustna snadnie | |
150 | obietnica z nietrwałej pamięci wypadnie. |
Dziś gwałci, coć przyrzeka człowiek, Panie świata, | |
a jutro przyrzeczenie z wiatrami ulata.
| |
Więc padłszy na kolana pokornie ku ziemi, | |
przed nogi Syna Twego goźdźmi przebitemi, | |
155 | biorę pióro, o Ojcze, krwią ran drogich poję, |
krwią Zbawcę świata piszę przedsięwzięcie moje:
| |
Boże, któryś przykazał nam tak razy wiele | |
przez Syna Twego kochać swe nieprzyjaciele, | |
przyrzekam Ci na zawsze krzywd nie mścić się, które | |
160 | odebrałam, odbieram, lub kiedy odbiorę.
|
Gniew Tobie mój poświęcam i zawiści stare | |
jak głupie bydlę biję na wonną ofiarę. | |
A choć przykra rzecz zemsty poniechać, atoli | |
mieć posłuszną mię będziesz zawsze Twojej woli.
| |
165 | Ba, owszem, pokrzywdzona, sama będę wprzódy |
szukać z nieprzyjacielem nieszukanej zgody, | |
a gdy z modłą przeciwnik wyprzedzi, na słowo | |
niedomówne mu będę przebaczyć gotową.
| |
Biorę za świadki ziemię i niebo, i piekło, | |
170 | i ludzi, i anioły, i ćmę duchów wściekłą, |
i samo me sumnienie, a gdy nie dostoję | |
w mym słowie, niech na zgubę wszyscy staną moję:
| |
niech ziemia precz mię goni, niebo nie przyjmuje, | |
piekło do siebie chwyta, sumnienie katuje. | |
175 | Krew Zbawce na śmierć idzie. Co mówię? Niestety, |
już dawno pod takimi człek każdy dekrety.
| |
Twój, Boże, Twój to dekret: „Jeśli bratu swemu | |
nie przejrzecie, nie przejrzę ja wam po staremu, | |
a jeśli odpuścicie drobne krzywdy swoje, | |
180 | ja wam wielkie odpuszczę, odpuszczę we troje”.
|
Ja odpuszczam, o Panie, odpuść mi wzajemnie. | |
Ja zemsty brać nie będę z bliźnich, a Ty ze mnie. | |
Daruj, gdy grzech mój z pozwem przeciwko mnie stanie | |
przed straszliwym Twym sądem, daruj, daruj, Panie!
| |
185 | Pomni na moję kartę, którą-ć nie przez dzięki |
na wieczny czas z podpisem daję własnej ręki. | |
Daję, gdy rok dwudziesty ósmy już przemija – | |
biada mi, że tak późno! Daję – Konstancyja. |
_Nie wwodź nas w pokuszenie!_ Nie mówię, broń Boże, | |
jakbyś mógł Ty wprowadzać nas w pokus bezdroże, | |
bo nikogo nie kusisz na złe, Ojcze miły, | |
lecz nie daj duszołowcom kusić mię nad siły,
| |
5 | którzy chytrymi sidły nasadzili drogi, |
by nie we wszem opatrzne upętali nogi. | |
Ty bądź moją przewodnią, w Tobie ufność cała, | |
Ty mię prowadź, abym się w myśli nie splątała.
| |
Widzisz, jako gromadnych nieprzyjaciół muszę | |
10 | dokoła czatujących znosić na mą duszę; |
wszyscy na moje życie zajedli się wściekle, | |
jeśli Ty nie wspomożesz, przyjdzie zmieszkać w piekle.
| |
A jeśli Ty mię wzmocnisz silną ręką, za Twą | |
pomocą wszelkie mocy przezwyciężę łatwo, | |
15 | bo z Tobą wszystko mogę, pokus nawał srogi |
żadnej na moim sercu nie uczyni trwogi.
| |
Niech będą natarczywe, skryte, niespodziane, | |
wątpliwe, zdradosłówne, nagłe, zawikłane, | |
niech na mię czart wysypie wszystkie pokus roje, | |
20 | jeśli Ty ze mną, pewne jest zwycięstwo moje.
|
W Tobie i mur przeskoczę, z Tobą i wśrzód fali | |
mój bacik od najezdnych wiatrów się ocali. | |
Ty morzu met zakładasz i hamowne ściany, | |
mówiąc mu: „Ty rozbijesz wzdęte twe bałwany”.
| |
25 | _Nie wwodz nas w pokuszenie!_ Nie daj, aby ciało |
walcząc z duchem, nad duchem wygraną śpiewało. | |
Niech świat nade mną góry zwodliwy nie bierze, | |
niech nie wpadam w zastawne od czarta obierze.
| |
Nie proszę, iżbym wolna była pokus, Boże. | |
30 | Wiem to, że bez pokusy człowiek być nie może, |
wiem, że życie człowiecze wojną jest na ziemi, | |
a wojną ustawiczną z zbójcami setnemi.
| |
Nie czuć pokus – to tylko anielską jest rzeczą, | |
co zezwalać – diabelską, wojować – człowieczą. | |
35 | Wojować i odnosić żądane zwycięstwo |
to przy pomocy Twojej chrześcijańskie męstw<o>.
| |
Wiem to, że i Twój Paweł, i z nim inni święci | |
od najazdów złych, pokus nie byli wyjęci. | |
I sam Syn Twój dopuścił siebie po staremu, | |
40 | na przykład nam walczenia, kusić czartu złemu.
|
Dosyć mi na Twej łasce, dosyć gdy obronę | |
mogę naleźć u Ciebie, skoro krzyknę: „Tonę!”. | |
Złota ogień doświadcza, a pokusa męża, | |
szczęśliwy, co w Twe imię z Tobą ją zwycięża.
| |
45 | I o jako szczęśliwy, który wydzierżywa, |
gdy na niego pokusa bije natarczywa, | |
abowiem kiedy będzie w dobrym doświadczony, | |
może potuszać pewnie żywota korony.
| |
Ty sam, o wielki Boże, z całą Niebian rotą | |
50 | patrzysz na taką walkę człowieka z ochotą |
i koronę gotujesz, który póki żywię, | |
mężnie w boju poczyna i kończy szczęśliwie.
| |
Bez soli dogryźliwej mięso gnije żywo, | |
nie wprzód skrą błyśnie skałka, aż trąci krzesiwo, | |
55 | kłos nie pierwej chleb daje, aż cepy wytłuką; |
mało wart ten, co nie był pod pokus nauką.
| |
Bo kto nie jest kuszony, cóż wie? Cale mało. | |
Przez pokusę staje się dusza doskonałą: | |
pokusa wiary stróżem, miłości krzesiwem, | |
60 | modł pobudką, cnot wszelkich pedagogiem żywem.
|
Ona pokory uczy, ona jedna umie | |
na dobro nasze strącać kark wyniosły dumie, | |
gdy za leda jej wiatrkiem ku snadnej ruinie | |
w nas starego Adama widzim, w pustej glinie.
| |
65 | Z niej się ostrożność bierze, sumnienie się czyści, |
rośnie z łaską nadgroda, z niej setne korzyści. | |
Zgoła z niej wnętrzny człowiek gruntuje się cały | |
jako drzewo, co zrosło wśrzód wiatrów nawały.
| |
Przez nią sama się świątość świątobliwszą staje, | |
70 | przynamniej ostrożniejszą o swe obyczaje. |
Ona nas pokazuje – cośmy siebie w sobie | |
wprzódy nie znali, w pokus najdujemy dobie.
| |
A nalazłszy swą słabość, szukamy i Ciebie, | |
obrono nasza, Boże, ku posiłku w niebie. | |
75 | I do modł się uciekać uczemy codziennie: |
_Ojcze nasz, któryś w niebie, nie wwodź w pokuszenie._
| |
_Nie wwodź nas w pokuszenie!_ To jest: w złej godzinie | |
nie porzucaj w pokusach nas jednych jedynie, | |
bo od Cię być rzuconym to piekło prawdziwe, | |
80 | ba, sroższa rzecz niż<e>li ognie wiecznożywe.
|
_Nie wwodz nas w pokuszenie!_ To jest: za me winy | |
nie ujmuj mi skutecznych łask, Ojcze jedyny. | |
Bo a cóż człek bez Ciebie? Glinka, co się kruszy | |
od leda tam kamyka, od leda pokusy.
| |
85 | _Nie wwodz nas w pokuszenie!_ To jest: nie daj, aby |
dobrowolnie w pokusy wdawał się człek słaby: | |
zaczym pewna przegrana, bo samo się wdanie | |
zuchwałe, bezpotrzebne, już przegraną, Panie.
| |
_Nie wwodz nas w pokuszenie!_ W którym widzisz, Boże, | |
90 | że mniej przejrzała dusza moja przegrać może. |
Strzeż mię od takiej wojny, po której bez chyby | |
nie korona, lecz jeńcze spotykają dyby.
| |
Strzeż mię teraz i dalej, strzeż mię tu i wszędzie, | |
strzeż mię zewnątrz i wewnątrz, strzeż, póki mię będzie. | |
95 | Strzeż najbarziej przy zgonie, kiedy niewątpienie |
bies najżwawiej naciera – skąd śmierć i zbawienie. |
O, którego litość się nad ludźmi grzesznemi | |
wyżej nieba górnego podniosła od ziemi, | |
Dawco wszelkiego dobra, z którego rąk biegą | |
zdroje łask nieprzebranych, zbaw nas ode złego!
| |
5 | _Ale zbaw nas od złego!_ Do Cię dusza wzdycha, |
która się złej trucizny napiła kielicha, | |
Ciebie precz odstąpiwszy, o Boże nad bogi, | |
skąd w różne zaszła błędy, boleści i trwogi.
| |
Serce me się zmieszało, a stąd boleść sroga, | |
10 | siła mię odstąpiła, a stąd strach i trwoga, |
światło oczu mych zgasło, a stąd ciemność gruba, | |
z tej błąd ślepy, a z tego widoczna zaguba.
| |
Ale, dobry nasz Ojcze, w Tobie mam nadzieję, | |
że Twoja łaska wszystkie te ćmy chmur rozwieje, | |
15 | gdy błąd z głowy, ból z serca, z pamięci strach pryśnie, |
a wieczna jasność, rozkosz, wieczny pokój błyśnie.
| |
Rozświeć się z światłem Twoim, rozświeć się nade mną, | |
aby ciemnoty śmierci grzesznicę nikczemną | |
nie ogarnęły wiecznie, gdzie Cię żaden, Boże – | |
20 | skąd na mię strach największy – kochać, ach, nie może.
|
_Ale zbaw nas od złego!_ Źle tu z nami, Panie, | |
w wątłej łódce na srogim płyniem oceanie: | |
tu na nas szturm po szturmie, wał po wale leci, | |
tu twarde skały grożą, tu miękkie zamieci;
| |
25 | tu trzeba się z łakomstwem spotkać, z gniewem, pychą, |
tu z bezwstydem, miękkością i rozkoszą lichą. | |
Zewsząd niebezpieczeństwo i trwoga niemała: | |
tam z ponętami świata, tu z podnietą ciała.
| |
Jeśli zwalę łakomstwo, rozkosz wznosi szyję, | |
30 | pycha nadęto idzie, gdy rozkosz podbiję. |
Jeśli pychę odeprę, to tam druga flaga, | |
drugi bałwan na me się pogrążenie wzmaga.
| |
Cóż gdy jeszcze po takich i burzach, i wiatrze | |
rozbojnik zasadzony na tym morzu natrze | |
35 | na mój słaby czółneczek? Gdzie mię w złą godzinę |
nie poratujesz, Boże, zginę! zginę! zginę!
| |
_Ale zbaw nas od złego_, co złem jest prawdziwie! | |
Od przestępstwa praw Twoich zbaw mię, póki żywię, | |
za którym w tropy kara dybie co godzina: | |
40 | głod, mor, ogień, miecz, wojna i śmierć, i ruina.
|
_Ale zbaw nas od złego!_ Niech śmierć mię niesyta | |
w czasie gniewu Twojego przed czasem nie chwyta, | |
śmierć nagła, niespodziana, śmierć, po której – biada! – | |
śmierć wieczna. Większa biada – gniew Twój wieczny spada.
| |
45 | _Ale zbaw nas od złego!_ Od złego sumnienia, |
którego ząb dojada grzeszne – bez wątpienia | |
srodzej nad wszystkie diabły – i z wieków do wieka | |
zrzec raz w piekle siadłego nie przestanie człeka.
| |
_Ale zbaw nas od złego!_ Byśmy nie zwłóczyli | |
50 | pokuty z Antyjochem do ostatniej chwili, |
kiedy bezbożnik Tobie modlił się, atoli | |
nie był w modłach wysłuchan dla źle późnej woli.
| |
Zbaw nas późnej pokuty, bo rzadko prawdziwa, | |
ach, i o barzo rzadko, w samym zgonie bywa, | |
55 | kiedy to już nie grzesznik od grzechu umyka, |
ale grzech odstępuje nędznego grzesznika.
| |
_Ale zbaw nas od złego!_ Od złego zbaw, Boże, | |
nad które nic gorszego być nigdy nie może, | |
to jest: by się w dobroci człek Twej zasadziwszy, | |
60 | w nadzieję odpuszczenia do złego był żywszy.
|
_Ale zbaw nas od złego!_ Byśmy się z pokuty | |
jako psi nie wracali na mierzłe wyrzuty. | |
Grzech powtarzany w ciężkie wprowadza nałogi, | |
nałóg w rozpacz, a rozpacz pcha w piekielne progi.
| |
65 | _Ale zbaw nas od złego!_ Abyśmy, zuchwali, |
grzech grzechem potrącając, miarki nie dobrali, | |
po której wypełnieniu czart siada na szyję, | |
Twa łaska odstępuje, śmierć na wieki bije.
| |
_Ale zbaw nas od złego!_ Broń niełaski Twojej, | |
70 | bo Twa jedna niełaska za sto piekłów stoi. |
Piekło dla mnie nie straszne, abo tyle, Boże, | |
że tam wielbić, niestety, nikt Ciebie nie może.
| |
Nikt nie może Cię wielbić, więc broń, by i wściekła | |
nie potargnęła zjadłość biesa mię do piekła | |
75 | w ogni<e> pożerające, w gniewie Twoim, Panie, |
na wieczność zapalone, gdzie płacz i zgrzytanie.
| |
Kędy płacz i zgrzytanie, a żaden nie słucha, | |
żaden miłosiernego nie nadkłada ucha, | |
a wszyscy srodze łają, a Ty, Boże żywy, | |
80 | co raz na wieczność stwierdzasz dekret sprawiedliwy.
|
_Ale zbaw nas od złego!_ Które się w postaci | |
anioła światła stawiąc, nas najprędzej traci. | |
Zbaw piorunu z pogody: wolę mieć z otwartem | |
niżli w piękną maszkarkę rzecz przybranym czartem.
| |
85 | _Ale zbaw nas od złego!_ Od którego muszę |
szturmowanie najcięższe znosić na mą duszę, | |
które mnie ma zagubić, ach. po wieczne chwile, | |
jeżeli Ty nie wesprzesz w Twoich barków sile.
| |
_Ale zbaw nas od złego!_ Broń mię, póki żyję, | |
90 | od złego towarzystwa, od złej okazyje, |
które złe gorsze na dal niż wszyscy szatani | |
na zgubę jakąkolwiek z piekłów wysypani.
| |
Rychlej zje zły towarzysz duszycę niebogą | |
niżli czart, by tam nie wiem jak stawił się srogo. | |
95 | Póki bies Joba trapi, stoi równie z skałą, |
przyszło złe towarzystwo – zachwiał się niemało.
| |
_Ale zbaw nas od złego_, prosiemy-ć usilnie! | |
Grzmi Niebo? Głos Twój, Boże, głos to nieomylnie: | |
„Który ciebie-m bez ciebie stworzył, bez twej piecze, | |
100 | zbawić ciebie bez ciebie nie mogę, człowiecze!”.
|
Gdy Ty jeden mię zbawić nie możesz niebogę, | |
ja barziej sama jedna zbawić mię nie mogę. | |
Będęż robiła razem: niech Twa łaska pocznie, | |
ja z łaską powtóruję łasce Twej niezwłocznie.
| |
105 | _Ale zbaw nas od złego!_ Zbaw mię, zbaw i inne: |
rodziców, męża, dziatki, pokrewne, powinne, | |
przyjaciół, nieprzyjaciół, sługi, poddanego, | |
znajome, nieznajome – zbaw wszystkich od złego.
| |
Zbaw od wszelkiego złego! Widzisz, jakie roje | |
110 | padają nieszczęść co dzień na nas, dziatki Twoje: |
głod, ogień, bój, powietrze, iż nie liczę więcej | |
duszy i ciała niedol po tysiąc tysięcy.
| |
Lecz zbaw od wszego złego, jeśli to być może, | |
by w szczęściu świat pływając, oglądał Cię, Boże. | |
115 | Inaczej niech tu na nas wszelkie licho zleci, |
byłeś nas od Twej twarzy nie odrzucał, dzieci.
| |
Zbaw nas od tego złego, zbaw Twą dziatwę biedną | |
jakimkolwiek sposobem, przez co możesz jedno: | |
przez ogień lub żelazo, przez troski lub bole, | |
120 | tu nas niech Twa tnie rózga, tu ostroga kole;
|
bo z Twej rózgi w tym życiu rana niegłęboka: | |
w pręciu tylko jest kara, w odziemku patoka, | |
– ach, i jakaż patoka! – która naród człeczy | |
i zasila, i tuczy, i na wieczność leczy.
| |
125 | Przepuść tylko na wieki – zbaw ognistej rzeki! |
Tu siecz – przepuść! Pal – przepuść, ach, przepuść na wieki! | |
Spuść na nas tu choroby, spuść tu zawstydzenia, | |
tu strasz, grzmi, tłucz, piorunuj – zbaw nas potępienia!
| |
Nie chcemy tej litości, nie chcemy na wiéki, | |
130 | jaką się grozisz w Piśmie, Boże, na grzeszniki: |
„Zlitujmy się nad grzesznym, a błędliwe nogi | |
do cnoty, do zbawienia nie pościgną drogi”.
| |
Nie lituj się tak, Panie! Taka litość, taka | |
sroższa niżeli srogość i groza wszelaka. | |
135 | Nie lituj się tak, Panie! Nie ratuj, byś zgubił, |
nie głaszcz, byś wiecznie ranił, nie podnoś, byś ubił.
| |
Nie chcemy tej litości. Raczej tu surowic | |
z dziećmi Twymi postępuj, bij po krnąbrnej głowie, | |
lecz użyj miłosierdzia, kiedy na examen | |
140 | przed sąd Twój straszny staniem, Amen! Amen! Amen! |
Hej, gdybym stworzyć hymn zdołała nowy! | |
O, jakbym słodko brzmiała mej Królowej, | |
Matce i Pannie z aniołami społem, | |
i z wybranymi, i całym Kościołem!
| |
5 | O, jakbym słodko bez żadnej tęsknice |
Niepokalanej mej Bogarodzice | |
wyśpiewywała w dobrej i złej dobie, | |
w pracy, spoczynku, w zdrowiu i chorobie;
| |
wszędzie i zawsze: już wtórym, już pierw'szem! | |
10 | Teraz pieśń starą przyjm, Maryjo, wierszem. |
Przyjm, jak przyjęłaś prozą z ust Anioła, | |
prozą z Elżbiety, prozą od Kościoła.
| |
Przyjm tak chętliwie w najświętsze Twe uszy, | |
jak chętnie śpiewam i z serca, i z duszy. | |
15 | Przyjm z sercem, z duszą. Weź mię całą ani |
wracaj na wieki wieków mnie mi, Pani. |
_Zdrowaś, Maryja!_ Lecz któż Cię powita, | |
jakoś jest godna, jak rzecz przyzwoita? | |
Gdy na Twą godność wszystko bąbel pusty, | |
w czym się świat silił myślą, piórem, usty.
| |
5 | _Zdrowaś, Maryja!_ Niech mi świat udzieli |
i dadzą wszytek rozum swój anieli, | |
nic właściwego nie podołam cale | |
złożyć przez wieki ku Twojej pochwale.
| |
_Zdrowaś, Maryja!_ Kto ziemię na piędzi, | |
10 | niebo na łokcie, w sznur morza przepędzi, |
kto deszczów krople, wiatrów biegi zliczy, | |
ten chwal Twych wielość i wielkość zgraniczy.
| |
Cóż, to już zmilknę i stanę jak wryty | |
bałwan z marmuru na Twoje zaszczyty? | |
15 | Nic nie zamilknę, pomoc mi gotowa: |
Słowo dla Matki swej użyczy słowa.
| |
_Zdrowaś, Maryja!_ O schorzałych Zdrowie | |
synów Adama, po Tobie Ojcowie | |
starzy wzdychali, wzdychali w dzień, w nocy, | |
20 | Ciebie głosili od wieków prorocy.
|
_Zdrowaś, Maryja!_ Proroków spełnienie, | |
jęczących Ojców starych ożywienie, | |
wskrzeszenie świata w grzechu umarłego | |
i zmartwychwstanie początku naszego.
| |
25 | _Zdrowaś, Maryja!_ Przez Ciebie – o dziwy, |
o, wszędzie dziwy! – ociec Twój prawdziwy, | |
stary nasz Adam, wziął życie jedynie | |
w nowym Adamie, Twym prawdziwym Synie.
| |
_Zdrowaś, Maryja!_ Pierwsza nas kaleczy, | |
30 | Ty – druga Ewa, leczysz rodzaj człeczy. |
Pierwsza wydała śmierci na pożycie, | |
Tyś – lepsza Ewa, wróciła nam życie.
| |
_Zdrowaś Maryja!_ Matko wszystkim miła, | |
coś razem Boga i człeka zrodziła. | |
35 | Zdrowaś, Królowo i nieba, i ziemi, |
co się nie mieścisz pomiędzy grzesznemi.
| |
_Zdrowaś, Maryja!_ Twoja dzielna władza | |
z cienia na świecznik nędzę wyprowadza. | |
Ciebie do Boga przez gęste pacierze | |
40 | świat ten za pierwszą Pośrzedniczkę bierze.
|
_Zdrowaś, Maryja!_ Dóbr wszelkich Skarbnico, | |
w okupie świata Syna Pomocnico. | |
O Chlubo panien, o płci mej Ozdobo, | |
archaniołowie maleją przed Tobą.
| |
45 | _Zdrowaś, Maryja!_ Oliwo pokoju, |
Laurze niezwiędły po zwycięstwie w boju, | |
płodna panieństwa w świecie Latorośli, | |
przez którą ludzie w anioły porośli.
| |
_Zdrowaś, Maryja!_ Tronie Salomona, | |
50 | Tęczo przymierza, Runo Gedeona, |
Różdżko Jessego, słodkiej manny Arko, | |
o, zdrowaś, zdrowia wszelkiego Szafarko.
| |
_Zdrowaś, Maryja!_ Tyś nadzieja cała, | |
Tyś ziemię z niebem, z Bogiem nas zjednała, | |
55 | Ty jesteś Zrzódłem naszego żywota, |
przez Ciebie niebios otwarte nam wrota.
| |
Tyś niebotyczna Jakóbów Drabina, | |
po której każdy do nieba się wśpina; | |
Tyś rozłożystym Drzewem Danijela, | |
60 | co wszem stworzeni<o>m spoczynku udziela.
|
Tyś Domem złotym – cóż tu wspanialszego? | |
Wieżą słoniową – cóż nad to bielszego? | |
Co wonniejszego? Tyś wonna Lilija. | |
Co kształtniejszego? Różą-ś jest, Maryja.
| |
65 | _Zdrowaś, Maryja!_ Ziemio obiecana, |
Ziemio Adama błotem nieskalana, | |
o Ziemio Święta, cnot wszelkich Zwierciadło, | |
Brogu pszeniczny, kąkolu Wiejadło!
| |
_Zdrowaś, Maryja!_ O Raju nietknięty, | |
70 | w Tobie zaszczepił ręką swą Duch Święty |
drzewo żywota, co karmi do wieka | |
nieśmiertelności owocem człowieka.
| |
_Zdrowaś, Maryja!_ Ty drzewa dziwnego | |
złotym owocem i liściem dzianego | |
75 | jesteś Kwiat dziwnie i kształtny, i biały,{1 Pod obrazem takiego drzewa ś[więta] Mechtylda w zachwyceniu widziała Maryją Pannę.} |
którego wonia na świat idzie cały.
| |
_Zdrowaś, Maryja!_ O milszy nad nieba | |
Ołtarzu żywy anielskiego chleba, | |
bezwierńców gromie, chrześcijan podporo, | |
80 | zdrowaś, królewska i kapłańska Córo!
|
_Zdrowaś, Maryja!_ O Arko łaskawa | |
zamykająca z prawem Dawcę prawa! | |
Tyś jest królestwem Bożym, Tyś obfitą | |
łask, dóbr, honorów rzecząpospolitą.
| |
85 | _Zdrowaś, Maryja!_ Tyś zaszczytem Nieba, |
Tyś pomoc czysca, Tyś ziemi potrzeba, | |
Tyś wszystkich wieków interes – do Ciebie | |
wzroki wzniesione z ziemi, z czysca, w niebie.
| |
_Zdrowaś, Maryja!_ Świat upadł przez którą | |
90 | Bogu jednemu podzielny na czworo. |
W ciele skrytego Boga Monstrancyjo, | |
o, witaj w Bogu czcią Boską, Maryjo!
| |
W Tobie – ach, wybacz wierszopisce tylko, | |
że z świeckich zdrojów wtrącam wierszów kilko – | |
95 | w Tobie doszedł<b>y Menalka powieści, |
gdzie cieśniej niebo niż w trzech łokciach mieści.{2 Wiersz to jest Wirgilijusza Marona, u którego Dametas pasterz zadaje Menalce, drugiemu pasterzowi, w Pasterce trzeciej, której tytuł _Palemon_, taką zagadkę: Zgadnij, a z Apollinem posadzę obok cię: w której to stronie trzy są tylko nieba łokcie? x x | |
_Zdrowaś Maryja!_ Tyś siedlisko Słońca, | |
a Słońca chwały, a chwały bez końca; | |
Tyś w Twym żywocie nad cudy wszystkiemi | |
100 | dziś ukazała i niebu, i ziemi.
|
_Zdrowaś, Maryja!_ Twe najsłodsze imię | |
po Synie Twoim w pierwszej jest estymie, | |
przed którym klęka stworzenie wszelakie, | |
niebo i ziemia, i piekło trojakie.
| |
105 | _Zdrowaś, Maryja!_ Miasto Syna Boga, |
łożnico Ducha Najświętszego droga, | |
żywy portrecie twarzy Boga Ojca – | |
przez Cię dała się światu poznać Trojca.
| |
_Zdrowaś, Maryja!_ Świątości świątyni – | |
110 | z Matki-ś człek dziwny, z Syna-ś kształt bogini! |
Tyś Trójcy Świętej najmilszym przybytkiem, | |
Tyś oprócz Boga niepojęta wszytkiem.
| |
Tyś niebem wielkim niebios Stworzyciela, | |
Tyś karmicielką wszystkich Karmiciela, | |
115 | Tyś ogarnieniem, o Matko prawdziwa, |
Tego, co wszystko sobą ogarnywa.
| |
_Zdrowaś, Maryja!_ Wdzięków wszystkich zbiorze, | |
państwo, fortuno, sławo, czci, honorze, | |
pociecho, smaku, rozkoszy, słodyczy | |
120 | i wszystko wszystkim! Któż wszystko wyliczy?
|
_Zdrowaś, Maryja!_ W poczęciu się – z dziatek, | |
w poczęciu Syna – najczyściejsza z matek, | |
przy rodzeniu się – pierworodna święta, | |
przy porodzeniu – świętość nieobjęta!
| |
125 | Przy Zwiastowaniu – w pochwałach najniższa, |
przy Nawiedzeniu – w pokorze najwyższa, | |
przy Oczyszczeniu – posłuszeństwa wzorze, | |
przy Wniebowzięciu – samych nieb honorze!
| |
_Zdrowaś, Maryja!_ O nad słowa słowo! | |
130 | Gdy mówię: „Zdrowaś!”, ziemi chorej zdrowo; |
gdy mówię: „Zdrowaś”, w czyściec spada rosa; | |
gdy mówię: „Zdrowaś cieszą się Niebiosa;
| |
gdy mówię: „Zdrowaś!”, sąd się błaga Boski, | |
precz strach z sumnienia, precz z łba lecą troski, | |
135 | precz twardość z serca, precz lód idzie z ducha, |
a gospodarzą: radość, miłość, skrucha;
| |
gdy mówię: „Zdrowaś! serce we mnie skacze, | |
duch się raduje, hamują się płacze, | |
a jeśli jakie wytrysną kropelki, | |
140 | to słodsze łezki niż julepek wszelki;
|
gdy mówię: „Zdrowaś” nabożeństwo rośnie, | |
gdy mówię: „Zdrowaś!”, wstyd grzechów nieznośnie, | |
gdy mówię: „Zdrowaś wśpieram się nadzieją, | |
żyję, gdy mówię: _„O, zdrowaś Maryjo”_.
| |
145 | _Zdrowaś, Maryja!_ Bądź po razy tyle, |
ile iskr, proszków, kropi, gwiazd, minut ile; | |
ile drzew, liścia, kwiecia, fruktów, ziela, | |
zboż, kłosów, nasion, jagód, ości wiela;
| |
ile motylków, ziemiopłazów, zgoła | |
150 | ryb, ptastwa, zwierza, ludzi i anioła: |
ile liczb spisać rąk tysiąc tysięcy | |
przez wieczość sprosta, bądź zdrowaś i więcej!
| |
_Zdrowaś Maryja!_ Bądź po wszystkie strony | |
zawsze od wszystkich wszelkimi pokłony, | |
155 | niech Ciebie niebo, ziemia, piekło chwali |
czcią nieprzerwaną i teraz, i dalej. |
_O, łaskiś pełna!_ Boś grzechem Adama | |
niepokalana jedna tylko sama | |
ni uczynkowe-ć grzechy nie przyzuły, | |
całaś prześliczna bez żadnej makuly.
| |
5 | Tyś tak nadobna, tak piękna Panienka, |
jako blyskotna w poranku Jutrzeńka, | |
jak piękny księżyc w pełnym kołowrocie, | |
jak okazałe słońce w jednym złocie.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Do Twojej usługi | |
10 | Bóg stworzył niebo, świat jeden i drugi. |
Pomnij, Królowo, żem i ja dla Ciebie, | |
nie oddalajże mię nigdy od siebie.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Bo się wysiliła | |
na Ciebie sama Wszechmocności siła, | |
15 | sposobiąc Ciebie, byś była gotowa |
jako najgodniej na przyjęcie Słowa.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Bo w Tobie z wszelaką | |
Duch Święty spoczął łaską siedmioraką, | |
przybrał Cię wewnątrz, z krwi Twej skształcił Ciało, | |
20 | Matką-ć uczynił i opasał chwałą.
|
_O, łaskiś pełna!_ Bo Bóg bez wątpienia | |
z Twojej miłości, dla Twego zbawienia, | |
zgoła dla Ciebie z nieba zstąpił więcej | |
niż dla nas reszty tysiąców tysięcy.
| |
25 | _O, łaskiś pełna!_ A jakoś nie miała |
pełna być łaski, kiedyś zamykała | |
Dawcę łask wszystkich, kiedyś po staremu | |
rozkazowała, jakoś chciała, Jemu?
| |
_O, łaskiś pełna!_ Boś miłości pełna | |
30 | tak jako farby drogopojna wełna, |
pełna Świętego Ducha, pełna Bóstwa, | |
lecz się kto łaski Twej doliczy mnóstwa.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Tyś świata doktorką, | |
Tyś prawa łaski częścią fundatorką, | |
35 | bowiem Pan łaski pono, gdybyś nie Ty, |
nie chciałby drugiej być Synem kobiety.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Bo Twe wszystkie czyny | |
najwyżej podniosł Bóg z łaski jedynej; | |
z nią zlał na Ciebie dary wszystkie spełna, | |
40 | więcej dać nie mógł, o więc _łaskiś pełna_!
|
_O, łaskiś pełna!_ Bo przy innych siła | |
łaskęś nalazła, którejś nie zgubiła. | |
Nasza to zguba – jakoś sprawiedliwa, | |
wróć nam tę zgubę, słuszność Cię pozw ą.
| |
45 | Chcesz naleźnego? Dam chętnie-ć i snadnie. |
Oby-ć w smak wpadło. Lecz nie wiem, czy wpadnie? | |
Wróć jednak pierwej, toż już w każdej dobie | |
bierz mię z tąż łaską i w tej łasce sobie.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Mocą której siła | |
50 | drobnymi-ś pracy nawet wysłużyła: |
więcej Ci zasług wiło się z kądzieli, | |
niż męczennicy z krwi przelania mieli.{3 Zdanie to szkrupulatnego we wszystkich zdaniach wielkiego doktora Zuaresa.}
| |
_O, łaskiś pełna!_ Bo w żywocie Anny | |
już miałaś wielki rozum Ci nadany, | |
55 | wielką roztropność i oświeceń wiela, |
już, już kochałaś Twego Stworzyciela.
| |
Jeszcze Twe ciało było w osadzeniu, | |
w ciasnym żywotnej natury więzieniu, | |
a już Duch Boży miłości polotem | |
60 | nad serafinem bujał skrzydłolotem.
|
_O, łaskiś pełna!_ Bowiem nieraz z niska | |
wzniesionaś była w niebieskie siedliska, | |
nieraz za życia oczy Twe dziewicze | |
widziały Boga swojego oblicze.
| |
65 | _O, łaskiś pełna!_ Bo gdy noc w pomroczy |
snem powlekała Twe skromniuchne oczy, | |
serce Twe czuło i mocą się całą | |
w swym Oblubieńcu, Bogu, zatapiało.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Ach, jak pełna, co Ci | |
70 | Bóg z swej niezmiernej użyczył dobroci, |
tego żadnemu nie wyświadczył ani | |
wyświadczy potem, łaski pełna Pani.
| |
Wszystkie ślą morzu rzeki dań obfitą | |
i wszystkie z morza ciągną swe koryto. | |
75 | _O, łaskiś pełna!_ Tyś jest zawołanem |
na świat i niebo łaski oceanem.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Pełniejsza niżeli | |
Adam był w raju, a w niebie anieli. | |
Ci Boga swego zelżyli obrazą, | |
80 | a Tyś nie mogła zgrzeszyć żadną razą.
|
_O, łaskiś pełna!_ Boś żadnych nie znała | |
bied i skłonności złych duszy i ciała. | |
Ba, i nie mogłaś czuć chęci do złego: | |
z woli, rozumu całaś do dobrego,
| |
85 | całaś do cnoty, bo skoroś poczęta, |
rozum Twój święty, wola Twoja święta, | |
ciało Twe święte; skąd duszy Twej ciało | |
nic nie szkodziło, owszem, pomagało.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Przepaść to prawdziwa-ć: | |
90 | nie mogłaś grzeszyć, mogłaś zasługiwać; |
a to tak żywo, że zasługi Twoje | |
co moment z łaską brały wzrost we dwoje.
| |
A którąś w chwilce pierwszej Twej rodziny | |
przeniosła wszystkie górne serafiny, | |
95 | o jako jużeś łaski była pełna, |
gdyś lat dognała siedmdziesiąt dwie spełna.{4 O wielości lat Maryi Panny nic pewnego, mniemania różne: jedni liczą Jej wieku na lat 60 z dodatkiem, drudzy na 70 (jako i Maria de Jesu z objawienia w jej żywocie), inni na 72 lata życie tej to Pani rozciągają.}
| |
Tak byłaś pełna jak wszyscy Niebianie, | |
owszem, pełniejszaś była niezrównanie, | |
bo co po części wszystkim się dostało, | |
100 | to w Tobie jednej w pełności się zlało.
|
Tyś to jest górą u proroka, oną | |
na kark gór wszystkich najwyższych wsadzoną, | |
w którą wszedł olbrzym wyższy jeszcze Ciebie, | |
mieszcząc się w Tobie, co nie mieścił w niebie.
| |
105 | A jednak w życia ostatnim momencie |
siebieś nad siebie wzniosła niepojęcie. | |
Snadź już, nie mając z kim mierzyć się kroki, | |
sama poszedlaś z sobą na wyskoki.
| |
Bo akt Twój jeden przy zgonie obficie | |
110 | przeniósł zasługą pełne zasług życie. |
Ach, jaki to akt był! Kto zmierzyć zmoże? | |
Nikt, nikt nie zmierzy, chyba sam Ty, Boże!
| |
_O, łaskiś pełna!_ Żeś i pewna była, | |
iż ani jednej łaski z łask tak siła | |
115 | stracić ni zmniejszyć nie mogłaś, ba-ś znała, |
że rość co moment w dwakroc łaska miała.
| |
O cuda, dziwy! O dziwy, o cuda! | |
O cuda, dziwy! Kto mi pojąć tu da, | |
gdy Cię za matkę sobie przysposobił, | |
120 | co, _łaskiś pełna_, z Tobą Bóg porobił?
|
Nie wiem, z kim Ciebie pomierzać. Maryjo? | |
Czy z mężatkami? Aliś Ty liliją. | |
Czyli z pannami? Lecz matką-ś szczęśliwie. | |
Czyli z wdowami? Ale Mąż Twój żywię.
| |
125 | Pomieszczę z ludźmi – Tyś nad ludzie zgoła. |
Zrównam z anioły – Tyś jest nad anioła. | |
Razem z wszystkimi – Tyś nad wszystko razem. | |
Jakimże uczcić Ciebie już wyrazem?
| |
Zwałbym boginią, ale mi inaczéj | |
130 | i Pismo głosi, i Kościoł tłumaczy. |
To wiem, wiem pewnie, że bez omylenia | |
najpodobniejsza-ś do Twórcy stworzenia.
| |
_O, łaskiś pełna!_ I tym-eś pewniejsza, | |
im do objęcia byłaś sposobniejsza, | |
135 | a jaka była sposobność z Twej strony, |
świadczy bez granic Bóg w Tobie zamkniony.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Miarą Twoich darów | |
wszechmocność Boga bez żadnych wymiarów. | |
Nie zmierzyć Bożej wszechmocności niczym, | |
140 | Twych całym światem łask nie ograniczym.
|
_O, łaskiś pełna!_ I dla nas, i w sobie | |
bezdenność cudów z Ciebie w każdej dobie, | |
a to tak pewnych, że chyba w skłóconych | |
wiary nie najdą i mozgach szalonych.
| |
145 | _O, łaskiś pełna!_ Nie tylko w Lorecie, |
starym Twym Domku, lecz po całym świecie, | |
nie już w świątościach tylko zdrowianośnych, | |
w obrazach cudy i posągach głośnych.
| |
Lecz _łaskiś_ pełna – powstydź się tu mowy | |
150 | z znaków sług Pani, drwiarzu pustogłowy! – |
lecz łaskiś pełna w poświętnych pierścionkach, | |
paskach, szkaplerzach, różańcach, koronkach.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Dla każdego człeka, | |
który się do Cię z ufnością ucieka: | |
155 | jeszcze się nigdy z ust nabożnych modły |
do Twych przesłane uszu nie zawiodły:
| |
modlił się Wojciech – i rozumu dostał, | |
modlił się Bernard – i wymownym został, | |
modlił się Polak – i zbił bisurmany, | |
160 | wzywał Korecki – i spadły kajdany;
|
modlił się Kostka – i wziął niemieszkanie | |
o, jak cudowne w zakon powołanie, | |
modli się Blanka – i synka dostaje, | |
i jak wielkiego w święte obyczaje;
| |
165 | wzywa bezwierniec – i światło ma w wierze, |
modli się grzesznik – i dar skruchy bierze, | |
wzywa ostygłość – aż w lodach goreje, | |
modli się rozpacz – aż wieją nadzieje;
| |
modli się <t>opień – i sucho wypływa, | |
170 | modli się żeglarz – aż cisza szczęśliwa. |
Słowem świat cały skoro krzyknie: „Rata!” – | |
precz mor, głod, ogień, bój, zły czas ulata.
| |
Modli się ślepy – precz z oczu ślepota, | |
modli się głuchy – pęka się głuchota, | |
175 | modlą się chromi, niemi, opętani – |
z tych niemoc leci, a z tych precz szatani.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Ty samej obficie | |
chorobie zdrowie, śmierci dajesz życie. | |
K’temu przez Ciebie – bo to wszystko mało – | |
180 | z progów już piekła wielu się wyrwało.
|
Skąd nieraz chciwi dusz ludzkich szatani, | |
nieraz wrzeszczeli i wrzeszczą: „Ta Pani | |
ilekroć w świata wda się interesa, | |
tylekroć z gruntu wszystko nam pomiesza!”.
| |
185 | _O, łaskiś pełna!_ Przez Twe drugdy imię |
prędzej człek łaskę niż przez Chrysta przyjmie, | |
bo miłosierdzie w Tobie jest jedynie, | |
zaś sprawiedliwość z miłosierdziem w Synie.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Bo cokolwiek daru | |
190 | i łaski w człeku, to z Twego wymiaru. |
Ta to jest wola łask wszelakich Pana, | |
by wszelka łaska przez Cię była dana.
| |
W Tobie ratunek, gdy nas sroga burza | |
w błędnego życia żeglówce zanurza, | |
195 | bo czy okrętem, czyli morską gwiazdą, |
czy zwiesz się Faros – bronisz razą każdą.
| |
W Tobie ochłoda, gdy po zmierzłym pocie | |
na drodze złości tulemy się do Cię, | |
bo czy Cię cedrem, czy cyprysem mieniem, | |
200 | zawsze ochłodę mamy pod Twym cieniem.
|
W Tobie zasłona: by moc czartów cała | |
wszystkie pociski z piekłów wysypała, | |
czy tarczy imię, czy wieży damy Ci, | |
nigdy nie zbici, nigdy nie dobyci.
| |
205 | Jakkolwiek wreszcie chcesz być zwana od nas, |
a co największych tytułów jest godnaś! – | |
każdego czasu: w czas burz i pogody | |
_łaskiś_ jest pełna na wszystkie narody.
| |
A co łask gruntem: przez Cię Twoi słudzy | |
210 | mają niewinność, a pokutę drudzy, |
a wszyscy zgoła osiadają w niebie | |
na wieki wieków współ z Tobą przez Ciebie.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Kto Twe zliczy łaski, | |
ten gwiazdy niebios, świata zniesie piaski. | |
215 | Więcej, ach, więcej świat z Ciebie, Przeczysta, |
niż z wszystkich świętych i duchów korzysta,
| |
więcej, bo w Tobie Syn Twój okup wszytek | |
złożył najdroższej krwi na nasz pożytek. | |
Aby łask płynął z rąk Twych wylew wszelki, | |
220 | o, łaskiś pełna, dość mi z niej kropelki!
|
Wszak na to skarbów masz tak siła, na to, | |
byś miłośników Twych miała bogato. | |
_O, łaskiś pełna!_ Miej to pod przysięgą, | |
że Cię nad siebie barziej kocham tęgo.
| |
225 | Więcej Cię kocham niż z ludźmi krąg ziemi, |
więcej Cię kocham niż Niebo z świętemi, | |
więcej Cię kocham – wyjąwszy Cię, Boże – | |
więcej niż wszystko, niż rzec język może,
| |
więcej Cię kocham niż ręka okryślić, | |
230 | niż serce objąć, niż dusza pomyślić. |
A jeśli kłamię, niech wnet bez wątpienia | |
przylgnie mi język mój do podniebienia.
| |
Tak chcę Cię kochać, chcę kochać i tyle, | |
jak Niebo-ć kocha i kocha Ciç'ile, | |
235 | jako i ile kochali Cię święci, |
tak chcę i tyle kochać z całej chęci.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Komuś Ty niemiła, | |
dzicz go, nie matka ludzka wykarmiła, | |
musiał być z pieluch napawany jadem | |
240 | i z jadowitym poswatać się gadem.
|
_O, łaskiś pełna!_ Kto Ciebie nie kocha, | |
ten się zległ z smokiem u jednego locha, | |
tego i głuche, i nieczułe skały | |
z twardych wnętrzności w czas szturmów wydały.
| |
245 | Kto Cię nie kocha, niewart kęsa chleba, |
niewart jest życia, niewart nigdy nieba, | |
o, łaski pełna! – ten łaski do wieka | |
niewart u Boga ani u człowieka.
| |
Kto Cię nie kocha, tam pewnie szkarada, | |
250 | niestety, grzechu ciężkiego zasiada, |
tam po nadziei wiecznego zbawienia – | |
kto zaś Cię kocha, pewien przeznaczenia,
| |
bo niesłychana rzecz przenigdy iście, | |
by Twój miłośnik zginął wiekuiście. | |
255 | Ty zbawiać niby masz najpierwsze prawa, |
jak Twój kochanek Bernard nam znać dawa.
| |
Kto Cię nie kocha, niech z ludzkiej pamięci | |
tego przed czasem czas mściwy wykręci. | |
Wart, wart jest śmierci! Lecz, ehej, azali | |
260 | sąd mój najpierwej na mnie się nie zwali?
|
A choć że-ć kocham – zda mi się – niemało, | |
ba, i przysięgłam – bo tak się mi zdało – | |
lecz nie wiem, co me mówią obyczaje. | |
Czy mówią, jak się zdawało i zdaje?
| |
265 | Nie wiem, co mówią. Boję się, ach, boję, |
by Ci nie były krzywe sprawki moje, | |
a wiem, iż miłość ustna nic niewarta, | |
jeśli uczynki, ach, lecą do czarta.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Postój kęs z dekretem, | |
270 | ach, nie przebijaj mię mymże sztyletem! |
Stoisz i czekasz. Stoisz, czekasz długo, | |
nuż będę-ć wierną a miłośną sługą.
| |
_O, łaskiś pełna!_ Tyś na mnie łaskawsza, | |
sąd mój – sąd cięższy, samam na się żwawsza, | |
275 | lecz przeto-ć samo będę kochać więcej: |
późno zaczynam – zakocham goręcej! |
_Pan z Tobą!_ Z Tobą Pan w każdym obrocie: | |
Pan z Tobą w duszy, Pan z Tobą w żywocie, | |
Pan z Tobą w sercu, Pan z Tobą na łonie, | |
Pan z Tobą w ży<ciu>, Pan z Tobą po zgonie.
| |
5 | Syn Boży z Tobą, któregoś objęła, |
Duch Święty z Tobą, z któregoś poczęła, | |
Bóg Ociec z Tobą, za najmilszą który | |
przybrał Cię córkę z wszelkiej kreatury.
| |
_Pan z Tobą!_ Pierwej, nim Ziemię usadził, | |
10 | nim wielkim kołem morza oprowadził, |
nim rozbił nieba rozwlekłym namiotem, | |
suto wyszywszy haftem gwiazdozłotem!
| |
_Pan z Tobą!_ I gdy zlewała się bryła | |
okręgu Ziemi, a Tyś z Panem była, | |
15 | całą-ś składała z Nim świata machinę, |
igrając przed Nim na każdą godzinę.
| |
_Pan z Tobą!_ Kiedy mając w myśli Ciebie, | |
z Twego abrysu cieszył się u siebie, | |
ba, i przed Tobą, grając wszechmocnemi | |
20 | palcami swymi na okręgu Ziemi.
|
_Pan z Tobą!_ Kiedy jako dla królowej | |
Słońce rozciągnął na płaszcz złotogłowy. | |
Pan z Tobą! Kiedy Księżyc srebrnorogi, | |
odlawszy, rzucił pod Twe święte nogi.
| |
25 | _Pan z Tobą!_ Kiedy jako Oblubieniec |
dziwnie ozdobny tworzył dla Cię wieniec | |
z gwiazd ogniozłotych, przed którymi gasną | |
wszystkie kamienie z błyskotnością jasną.
| |
_Pan z Tobą!_ Z Tobą cała święta Trójca | |
30 | i po upadku wraz pierwszego ojca, |
kiedy do węża rzekł Bóg mściwy srogo: | |
„Ona twą głowę, Ona zetrze nogą”.
| |
_Pan z Tobą!_ Zawsze i wszędzie! Pan w Tobie | |
jak w przyjaciela przyjaciel osobie, | |
35 | jak król na tronie, jak pojęcie w myśli, |
ba, nadal z Tobą i w Tobie Pan ściślej!
| |
Jest Bóg i ze mną, bo człek nic bez Boga, | |
lecz z Tobą barziej jest Pan, Pani droga, | |
przez większą łaskę, darów społeczeństwo, | |
40 | przez przydzianie się z Ciebie w człowieczeństwo.
|
_Pan z Tobą!_ W Tobie, gdyś w górne krainy | |
szła do Elżbiety w święte nawiedźmy | |
jedna jedynie. Mylę się, hej! – z jaką | |
szłaś Ty paradą? Żaden nie szedł z taką.
| |
45 | Cyfrą monarchów dwór do Twego dwora: |
Ci marszałkują miłość, wstyd, pokora: | |
taka parada nie jest z świata tego, | |
taka parada dworu niebieskiego.
| |
_Pan z Tobą!_ W Tobie, Pan jeszcze i z Ciebie! | |
50 | Ten Pan, co Panem na ziemi i niebie, |
ten Pan, co wszystko z nicestwa wywodzi, | |
z Ciebie w betlemskiej stajence się rodzi.
| |
_Pan z Tobą!_ W Tobie, z Ciebie, Pan przy Tobie! | |
Przy Tobie z Ciebie w połogu przy żłobie, | |
55 | przy Tobie, kiedyś piersiami karmiła, |
przy Tobie, kiedyś tuliła, pieściła,
| |
przy Tobie, kiedyś najsłodsze Twe Dziecię | |
brała, małego Jezusa, w spowicie. | |
Pozwól tu westchnąć, Panno nad pannami: | |
60 | obym się mogła stać ja pieluchami!
|
Przy Tobie, kiedyś Synka, Matko droga, | |
kładła na ręku, rozpowiwszy, Boga; | |
słałaś na sianku – o Panno, o Panno! – | |
ja się podścielę, wszak człek wszelki siano.
| |
65 | „Człek wszelki siano, aleś ty jest skałką, |
twardą-ś więc memu Synowi pościałką.” | |
Panno! Niech mnie się dotknie Twój maleńki, | |
twardy mój kamień wnet się stanie miękki.
| |
_Pan z Tobą!_ Kiedy po nocnym światełku | |
70 | uciekasz z Synkiem na jednym osiełku |
precz z Judzkiej ziemi, ziemi ulubionej, | |
ach, w zabobonne aż Egiptu strony!
| |
Wołaj, Solimo! Co Cię stąd oddziela, | |
chwało, wesele i czci Izraela? | |
75 | Hej! Nie odbiegaj mię z malutkim Twoim, |
z Twoim malutkim i malutkim moim!
| |
Hej! Gdzież się niesiesz z Synaczkiem Twym drogiem, | |
i moim Bogiem, i Twym, Matko, Bogiem? | |
To już ogarnie mię gruba ciemnica, | |
80 | ach, i bez słońca, ach, i bez księżyca!
|
_Pan z Tobą!_ Mowie gdyś uczyła Słowo, | |
przez które stał się świat z całą budową. | |
Pan z Tobą! Gdy się ożywał Pan świata | |
po dziecinnemu: „Papa! mama! tata!”.
| |
85 | _Pan z Tobą!_ Kiedyś, siedząc, panów Pana |
na w obłęcz zgięte sadziła kolana. | |
Ba, jak w pierścieniu brylant oną dobą, | |
Pan był nad Tobą, Pan, Maryja, z Tobą.
| |
Pan był nad Tobą, gdyś pod Synka nogi | |
90 | padła raz skrycie jak Bogu nad bogi; |
Pan był pod Tobą, gdy Dziecina miła | |
jako swej Matce do nóg się chyliła.
| |
Co na to, Matko? – „Ach, mój Synu drogi, | |
Ci się nie godzi padać pod me nogi! | |
95 | Wiesz, żeś Ty Bogiem, najmilsza Dziecino, |
a jam niewiastką, a jam człowieczyną.”
| |
Co na to, Synku? – „Wiem to, Matko droga, | |
że czcić niewiastę nie jest rzeczą Boga, | |
jednak godzi się, należy, przystoi, | |
100 | aby Syn Matce cześć oddawał swojej.”
|
Cóż ja tu rzeknę? O Matko! o Synie! | |
Ja te pogodzę spornostki jedynie: | |
mi słuszna upaść pod stopy obojgu, | |
oby i umrzeć między Wami dwojgu!
| |
105 | Pan z Tobą, gdyś Go, wpadłszy w afekt żywszy, |
ocałowała, szyjkę obłapiwszy; | |
Pan z Tobą, kiedy-ć Syn równym zwyczajem | |
twarz, oczy, usta ocałował wzajem.
| |
Pozwól tu wytchnąć i westchnąć raz tylo, | |
110 | raz tylko, Matko, i slow przerzec kiłą! |
„Słucham, mów prędzej!” Panno, nie dostoję – | |
mam tu Was obu, uchwycę oboje.
| |
Obu ucisnę, ucisnę za nogi, | |
nogi Twe, Matko, i Dzieciny drogiej, | |
115 | drogiej Dzieciny ucałuję pięta |
i ucałuję Twe, Maryjo święta;
| |
i nie wprzód obu z rąk więzów uwolnię, | |
pobłogosławisz aż mi z Synkiem spoinie. | |
Panno nad panny, Matko nad matkami, | |
120 | błogosławionaś między niewiastami. |
_Błogosławionaś!_ Tyś ku niskiej ziemi | |
ściągnęła Boga z aniołmi wszystkiemi, | |
a ziemię z ludźmi do nieba przeciwnie | |
wzniosłaś przez Syna Twojego przedziwnie.
| |
5 | _Błogosławionaś między niewiastami!_ |
Bo nie poniosłaś klątwy Bożej z nami | |
i płodnaś była bez kwiatu stracenia, | |
i nie cierpiałaś bolu w czas rodzenia.
| |
_Błogosławionaś!_ Ty z cór judzkich sama | |
10 | przyobiecane w świat przez Abrahama |
odniosłaś w Synie Twym błogosławieństwo | |
w lat dwa tysiące, a to przez panieństwo.
| |
_Błogosławionaś!_ Boś Tego nosiła, | |
świat u którego w rękach jako piła. | |
15 | Mąż nigdy z Tobą, Panno, się nie sprzęża, |
a w Twym żywocie opasujesz Męża.
| |
_Błogosławionaś między niewiastami!_ | |
Z Ciebie krew, ciało wziął Pan nad panami | |
i naród człeczy od wiecznej niedoli | |
20 | i z strasznej czarta wyzwolił niewoli.
|
_Błogosławionaś!_ Z Ciebie, co przed wiekiem | |
z Ojca się rodzi, w czas staje się człekiem, | |
a my, co z szmatka ród wiedziemy gliny, | |
niby bogami w zamian z Twej Dzieciny.
| |
25 | _Błogosławionaś!_ Przez którą narody |
jednym wołają głosem, pełne zgody: | |
„Błogosławiony, który w Imię Pana | |
przyszedł! Hosanna! hosanna! hosanna!”.
| |
_Błogosławionaś!_ Boś, o Pani miła, | |
30 | ośm błogosławieństw wszystkie wypełniła, |
tak jako żaden nie wypełnił ani | |
nikt tak nie spełni na wiek wieków, Pani.
| |
_Błogosławionaś!_ Świat nie miał takowéj | |
i mieć nie będzie nigdy białejgłowy! | |
35 | Ty Króla królów Matka i korona-ś, |
o, po sto razy więc _błogosławionaś_!
| |
_Błogosławionaś!_ Bo nad wszystkie córy | |
wzniosłaś się, wzbiłaś, wzleciałaś do góry | |
jak cedr nad lasem, palma nad drzewami, | |
40 | słońce nad gwiazdmi, balsam nad woniami.
|
_Błogosławionaś!_ Boś wsparta na Synie | |
ku najwyższej się podniosła wyżynie. | |
Tak jak winorośl bez końca wymyka, | |
byle ją wsparła nieskończona tyka.
| |
45 | _Błogosławionaś!_ Boś z wieków wybrana |
od Trójcy Świętej za matkę dla Pana. | |
W czasie – o dziwy! – Syn kołace w wrota, | |
Syn do Twego się zaprasza żywota:
| |
„Otwórz mi, otwórz, o moja siestrzyco! | |
50 | Otwórz mi, otwrórz, moja gołębico! |
Otwórz mi, proszę, przyjaciółko, Ciebie, | |
Niepokalana, przyjm; wpuść mię do siebie!”.
| |
Nie prosi Anny ni mężnej Judyty, | |
nie prosi Sary ni innej kobiéty, | |
55 | Tyś jedna, Panno, Jemu ulubiona |
z wszelkiego ciała, o _błogosławiona!_
| |
_Błogosławionaś!_ Masz dłużników siła | |
– sam Bóg Ci dłużen, Dziecina Twa miła! – | |
bo by Syn nie wziął Twej krwi bez Twej woli, | |
60 | my byśmy w biesa jęczeli niewoli.
|
_Błogosławionaś!_ O, jakie wesele | |
Cię napełniło, gdyś w najczystszym ciele | |
poczuła Syna z krwi Twojej właściwie; | |
Syna, co Synem, i Boga prawdziwie!
| |
65 | _Błogosławionaś!_ Ciebie Pan nad pany |
więcej ukochał niż wszystkie Niebiany. | |
Więcej przedwieczne Słońce kocha, więcej | |
pełny swój Księżyc niż gwiazd sto tysięcy.
| |
_Błogosławionaś!_ Boś choć z wdzięków ciała | |
70 | wszystkie syjońskie córy przesadzała, |
nikt nie mógł spojrzeć na Ciebie wszetecznie, | |
precz niecne myśli odlatały wiecznie.
| |
_Błogosławionaś!_ Bo innych na ziemi | |
twarz Twa czyniła błogosławionemi, | |
75 | jak mi poświadcza Dyjonizy stary, |
uczeń Twojego Jana godzien wiary,
| |
co Cię ujrzawszy przez czasów niewiela, | |
ledwie zniósł światła, ledwie zniósł wesela. | |
Panno, cóż w niebie? Ach, jak świecisz w niebie – | |
80 | gotowam umrzeć, pokaż jeno siebie!
|
_Błogosławionaś!_ Żeś i ledwie człeku | |
pojawiła się w pięćdziesiątym wieku, | |
bo twarz Twą udać chcąc w Tobie, Bóg świata | |
musiał rysować przez tak długie lata.
| |
85 | Błogosławionaś pomiędzy niewiasty! |
Anioł nawiedza z nieba Cię skrzydlasty, | |
Anioł ośmiela, Anioł Ciebie sławi, | |
Anioł pozdrawia, Anioł błogosławi.
| |
_Błogosławionaś!_ Bo jak Bóg przez słowo | |
90 | „Stań się!” świat stworzył z całą zabudową, |
tak przez Twe „Stań się!” z gruntu świat zszpecony | |
pięknie – śmiem mówić – pięknie odnowiony.
| |
_Błogosławionaś!_ O nowino rzadka – | |
Panna-ś przy pannach, a przy matkach Matka, | |
95 | Pani-ś przy sługach, Królową-ś przy siostrach, |
cześć ziemi, chwała niebios, piekłów postrach.
| |
_Błogosławionaś!_ Bo choć kutych z stali | |
od gniewnej zemsty nie dźwigasz bratnali, | |
piastując tylko miłosierdzie w ręku, | |
100 | jednak pożyjesz najtwardszego sęku.
|
_Błogosławionaś!_ Przed Tobą pułk srogi | |
ćmy czarnych duchów i piekłów drżą progi: | |
na Twój głos twardość bezwierńców truchleje, | |
a katolik się obleka w nadzieję.
| |
105 | Błogosławione piersi, z których drogi |
pokarm brał w święte usta Bóg nad bogi. | |
Błogosławiony stokroć żywot, który | |
dziewięć miesięcy zniósł dawcę natury.
| |
Błogosławione z Dzieciny Twej drogiej | |
110 | oczy i uszy, ręce, język, nogi, |
myśl, serce, zmysły, owo zgoła cała. | |
_błogosławionaś_ i z duszy, i z ciała.
| |
Błogosławioną Cię wszystkie stworzenia, | |
wszystkie języki, wszystkie pokolenia, | |
115 | błogosławioną rymopisów ody, |
błogosławioną głoszą Cię narody.
| |
_Błogosławionaś!_ Ciebie i poganin, | |
i dziki Ciebie wielbi bisurmanin; | |
sami Cię wielbią heretycy hardzi, | |
120 | i któż wie – wstydzie! – nad nas czy nie bardziéj.
|
_Błogosławionaś_ T dla naszej wiary. | |
_Błogosławionaś_ mej duszy bez miary. | |
_Błogosławionaś_ sercu Ci przylgłemu. | |
_Błogosławionaś_ wierszowi mojemu.
| |
125 | _Błogosławionaś_ w życiu, w zgonie potem, |
ba, śmierć Twa życiem i lepszym żywotem | |
nad wszystkie życia, gdyż, o Pani święta, | |
z ciałem i duszą całaś w niebo wzięta,
| |
gdzie na najwyższym osadzonaś tronie | |
130 | od Trójcy Świętej, w najdroższej koronie, |
w sukni tak litej jakiej nie masz drugiéj, | |
po sto tysięcy dworzan do usługi.
| |
Ach, jakiż to tron? Tron, jako dzień nieba! | |
Jakiż dzień nieba? Jak na Boga trzeba! | |
135 | Jakaż korona, suknia, szambelani? |
Jak wielka Matka, Królowa i Pani!
| |
Droższa tam każda ozdobka zapewne | |
niż włoskich Padów piaski złotolewne, | |
niż Hebry trackie, Gangesy indyjskie, | |
140 | hiszpańskie Tagi, Paktole azyjskie.
|
droższa nad rubin Garmantów sto razy, | |
beryły Persów, Arabów topazy, | |
korale Murzów, Indów ametysty, | |
Egiptów jaspis, Scytów szmaragd czysty,{5 Czystym szmaragd nazywam nie tylko dla pozoru, ale radniej dla jego cnoty, bo jako Wielki Wojciech pisze: „Ten kamień na głowę nieprzyjaznym jest Wenerze tak dalece, iż u pewnego przy amorach, iż tak rzekę, nie mogąc ścierpieć, na trzy się części porozpadał. Jeżeli to prawda, o, jakoby się wiele w tym wieku zepsutym ich popękało! A snadź dlatego z przestrachu i rzadko się pokazują, a gdzieś tam głęboko się zakopały. Przeciwnie, o, jako pięknie służyć może ten czysty kamyk za _symbolum_ najczystszej Maryi Pannie, której nic przeciwniejszego nad plugawą bezecnicę Wenerę, a paskudnisia mierzłego, Kupidyna.}
| |
145 | droższa nad szafir na truciznę czuły, |
nad uryjańskie perły, karbunkuły, | |
nad dyjamenty i których nie mienię – | |
droższa nad wszystkie najdroższe kamienie.
| |
Ach, pomni na mnie, o niebios Królowo, | |
150 | gdy śmierć z żeleżcem stanie nad mą głową. |
Przybądź, stań przy mnie, stań u mego domu. | |
Hej! Jak śmierć szczęsna, gdyś cyprysem komu!
| |
Wszak-eś nie na to wzniesiona do nieba, | |
by pomnieć na nas nie było Ci trzeba, | |
155 | lecz coś za życia mogła świadczyć siła, |
abyś po śmierci więcej nam świadczyła.
| |
_Błogosławionaś_ z Twojej czci w niezbitych | |
państwach, królestwach, rzeczachpospolitych, | |
w bractwach, obrazach, kaplicach, kościołach, | |
160 | w akademijach i prywatnych szkołach.
|
_Błogosławionaś_ od niewinnych dziatek, | |
młodzi i starych, mężów i mężatek, | |
panien, wdów, wdowców i księży nabożnych, | |
we mszach, pacierzach i przysługach rożnych.
| |
165 | _Błogosławionaś_ w Kościoła pasterzach, |
cesarzach, królach, wodzach i żołnierzach, | |
w panach i kmiotkach, zakonach, doktorach, | |
w pałacach, chatach, obozach, klasztorach.
| |
_Błogosławionaś_ w pismach i pisarzach, | |
170 | w chwale i w chwalcach, w drukach i w drukarzach. |
Wszędzie i zawsze, od wszystkich we wszytkiem {6 Prawdziwie błogosławiona nie tylko w niebie, ale i na ziemi we wszystkim i od wszystkich Maryja! Bo a któż zliczy wszystkich chwalców tej to Pani? Trzeba by na jedyne zrejestrowanie ogromnej księgi. Kto świątobliwie ciekawy, może doczytać się w Hipolicie Marakcyjuszu proroków Maryi, apostołów Maryi, papieżów Maryi, kardynałów Maryi, biskupów, fundatorów, zakonów Maryi: męczenników, panien, heroin Maryi; cesarzów, królów, książąt Maryi: są też królestwa, księstwa, rzeczypospolite, które jedynie są poświęcone imieniowi Maryi. O szczęśliwe królestwa, księstwa, rzeczypospolite! Są zakony, które od imienia nazywają się Maryi. O szczęśliwe zakony! Były wojska, które tylko wojowały pod hasłem tej to hetmanki nieprzezwyciężonej. O szczęśliwe wojska! O wojska (jako się o tym można doczytać w Dziejach kościelnych Skargi i Kwiatkiewicza) niezwyciężone! Byli pisarze, którzy nic nie pisali, jedno ku czci Maryi. Byli drukarze i drukarnie, w których nic nie drukowano, jedno na cześć Maryi. O szczęśliwi pisarze! o szczęśliwe drukarnie! O po stokroć drukarze szczęśliwi, których za to wszystkich na wysokości pewnie złotymi literami dawno wydrukowano! O gdzież ci drukarze, kędyż takie drukarnie? Prędzej teraz – o wstydzie! – romansik miłosny spod prasy wyciska się i na skrzydłach Kupidyna na świat wylata zaraza rozumu i trucizna cnoty. Prędzej _Nocy arabskie_, które ku strawieniu na próżno drogiego czasu służą, _Nocy_ książąt ciemności wychodzą, w których niezawodnie gwiazda Maryja nie przyświeca. Prędzej pochlebne ku niczemu nie godzące się wierszyki, jedno ku ugruntowaniu w niecnocie: bo też ten towar – o żalu! – drukarniom i spłatniejszy. Po wtóre snadź też drukarze i nie mają co cnotliwego i świątobliwego drukować, bo też mało – powstydźmy się! – i pisarzów ku służbie Boga, Maryi i cnoty prowadzących. Ile takich, z których by pióra i rozum, i świątobliwość razem spływały? Ile takich, którzy będąc z rozumu wziętymi, mogliby towar swój przez samą uprzedzoną swą sławę czytelnikowi ciekawemu zalecić, zarazem niby to na złotej wędce zdradą świątobliwą Bogu dusze poławiać? Woleli gdzie indziej pióra swe obrócić. Mniejsza o to, że talent rozumu nie tylko grzebią, ale przez złe użycie utracają, z czego w czasie obliczać się. wiedzą komu, będzie potrzeba. Wreszcie nie wiem. kogo tu naprzód obwiniać: czy drukarza, czy pisarza, czyli czytelnika? Niech się radniej sami z sobą rozmówią i osądzą. Z tym wszystkim najprędzej, zda mi się, winę z siebie zwali drukarz (któremu by inaczej z głodu przyszło umierać) na pisarza i czytelnika: tego mniej potrzebnie balamuctwy zaprzątnionego. Tamtego te bałamuctwa chciwiej skupującego. Ja zaś nie mam za co pochwalić wszystkich.} | |
błogosławionaś Ty z wszystkich pożytkiem.
| |
_Błogoslawionaś_ Ty po sto tysięcy. | |
_błogosławionaś_, o, po sto i więcej, | |
175 | Królowo niebios, Królowo i ziemi, |
na ziemi, niebie, pomiędzy wszystkiemi!
| |
_Błogosławionaś_ Ty i od Aniołów, | |
Ojców, Proroków i Twych apostołów, | |
wyznawców, panien, pań i męczenników | |
180 | teraz, od wieków i bądź aż do wieków. |
_I błogosławion owoc Twój żywota_, | |
_Jezus_, co zawarł wiecznej śmierci wrota, | |
cnotę ożywił, grzech srogi umorzył, | |
co zamknął piekło, a niebo otworzył!
| |
5 | _I błogosławion owoc_, co i Ciebie |
błogosławioną uczynił przez siebie, | |
i wszystkie ludzie wraz ubłogosławił, | |
i z powszechnego przeklęciwa wybawił!
| |
_I błogosławion owoc Twój żywota_, | |
10 | z którego wszystko, w którym wszelka cnota |
i wszelkie łaski, i dary i który | |
cudem jest cudów i cudem natury!
| |
_O, błogosławion więc po sto tysięcy,_ | |
_o, błogosławion, o, po sto i więcéj!_ | |
15 | _O, błogosławion Pan z Pana, Bóg z Boga,_ |
_owoc żywota Twego, Matko droga!_
| |
Jezus, któremu służyć – godność wszelka, | |
Jezus, którego kochać – świątość wielka, | |
Jezus, za którym iść jest pierwszą chwałą, | |
20 | a dojść Jezusa – szczęśliwością całą.
|
Jezus, którego pojąć jest mądrością, | |
Jezus, którego słuchać – roztropnością, | |
Jezus, któremu być posłusznym – droga | |
pewna do cnoty, do nieba, do Boga.
| |
25 | _O, błogosławion więc po sto tysięcy,_ |
_o, błogosławion, o, po sto i więcéj!_ | |
_O, błogosławion Pan z Pana, Bóg z Boga,_ | |
_owoc żywota Twego, Matko droga!_
| |
Jeśli kto ślepy – Jezus oświeceniem, | |
30 | jeśli kto słaby – Jezus umocnieniem, |
jeśli kto pragnie – Jezus źrzódłem żywym, | |
jeśli kto łaknie – jest chlebem prawdziwym.
| |
Jezus w języku plastrem jest miodowem, | |
w uszach muzyką i przedziwnym słowem, | |
35 | w sercu weselem, w duszy jest zbawieniem, |
zupełnym w całym człeku nasyceniem.
| |
_O, błogosławion więc po sto tysięcy,_ | |
_o, błogosławion, o, po sto i więcéj!_ | |
_O, błogosławion Pan z Pana, Bóg z Boga,_ | |
40 | _owoc żywota Twego, Matko droga!_
|
Chcesz w kogo natrzeć? Jezus miecz w prawicy. | |
Chcesz się ułożyć? On tarczą lewicy, | |
On pancerz sercu, łba szyszak On zbrojny, | |
wał w oblężeniu, On wojskiem do wojny.
| |
45 | Jeśli chcesz kochać – Jezus Ociec miły, |
jeśli lękać się – olbrzym wielkosiły, | |
jeśli dziwić się – jest dziwem nad dziwy, | |
chcesz być bogatym – Jezus skarb prawdziwy.
| |
_O, błogosławion więc po sto tysięcy,_ | |
50 | _o, błogosławion, o, po sto i więcéj!_ |
_O, błogosławion Pan z Pana, Bóg z Boga,_ | |
_owoc żywota Twego, Matko droga!_
| |
Rozpacz się gnębi? Jezus jest nadzieją, | |
a tej nadziei wiatry nie rozwieją. | |
55 | Smutek się sępi? Jezus radość świata, |
a ta trwa radość, trwa po wszystkie lata.
| |
Toniesz? On portem. Błądzisz? On jest drogą. | |
Wierzysz? On prawdą. Giniesz? On wspomogą. | |
Pracujesz? Płacą. Wojujesz? Koroną. | |
60 | Zawód wybiegasz? Metą wyznaczoną.
|
Chcesz być w pokoju? On Książę pokoju. | |
Przyjdzie być w boju? Wódz niezbity w boju: | |
Krzyż mu chorągwią, Krzyż mu bronią drogi – | |
wiesz? – wszystkich diabłów Krzyża zbodły rogi.
| |
65 | _O, błogosławion więc po sto tysięcy;_ |
_o, błogosławion i w czasie, i więcéj!_ | |
_O, błogosławion Pan z Pana, Bóg z Boga,_ | |
_owoc żywota Twego, Matko droga!_
| |
_O, błogosławion!_ Król królów, Król chwały, | |
70 | Król wszystkich wieków, Monarcha wspaniały! |
Sędzia straszliwy, Mocarz niezrównany, | |
Pan wielki barzo, Pan nad wszystkie pany!
| |
_O, błogosławion!_ Jezus z majestatu, | |
ogrom i niebu, i piekłu, i światu, | |
75 | moc władogroma, siła nieprzeparta, |
śmierć samej śmierci, śmierć grzechu, śmierć czarta!
| |
_O, błogosławion!_ On – Zbawiciel człeka, | |
On – Pan zastępów, Bóg z Boga od wieka | |
On! Lecz któż przepaść zmierzy krótką nitką? | |
80 | On wszystkim wszystko, On jeden nad wszytko!
|
Spójrzyj przed sobą – On nieśmiertelnością, | |
spojrzyj za sobą – On samą wiecznością, | |
spuść się – bezdenny, wzbij się – nieścigniony, | |
obejrz się w kolo – nieograniczony.
| |
85 | _O, błogosławion więc po sto tysięcy,_ |
_o, błogosławion i w czasie, i więcéj!_ | |
_O, błogosławion Pan z Pana, Bóg z Boga,_ | |
_owoc żywota Twego, Matko droga!_
| |
_O, błogosławion!_ O dziwna odmiana: | |
90 | z Słowa niemowlę, a sługa Pan z Pana, |
Bóg z Boga człekiem w grzesznika postaci, | |
Twórca stworzeniem, bratem grzesznych braci.
| |
Lew silny czartu z pokolenia Judy, | |
Lew straszny wszystkim – o cudo nad cudy! – | |
95 | w szopie przy bydle mieni się w Baranka, |
nie darmo-ś, Panno, podsłała mu sianka.
| |
Ten, który dzielnej wszechmocności ręką | |
odlewał gwiazdy, planety z Jutrzeńką, | |
zbudował niebo z podniebnym budynkiem – | |
100 | podłym stolarza rzemieślnika Synkiem.
|
Dla nas, ach, dla nas ta wszystka wyprawa: | |
Słowo zamilkło, Pan się sługą stawa, | |
Lew się Barankiem na grzechów zgładzenie, | |
z Boga Bóg człekiem na świata zbawienie.
| |
105 | _O, błogosławion więc po sto tysięcy;_ |
_o, błogosławion i w czasie, i więcéj!_ | |
_O, błogosławion owoc Twój żywota,_ | |
_Jezus, Twój Synek złoty, Matko złota!_
| |
Jezus w stajence – światłość z światła w śćmieniu, | |
110 | Jezus w kolebce – niezmierność w zamknieniu, |
Jezus w pieluchach – Samson skrępowany, | |
Jezus przy żłobie – w nędzy Pan nad pany;
| |
światłość zaćmiona, by nas oświeciła, | |
niezmierność w kresie, by nas rozszerzyła, | |
115 | za wszystkich jeden Samson skrępowanem, |
Pan w nędzy, aby ubogi był panem.
| |
_O, błogosławion więc po sto tysięcy,_ | |
_o, błogosławion i w czasie, i więcéj!_ | |
_O, błogosławion owoc Twój żywota,_ | |
120 | _Jezus, Twój Synek złoty, Matko złota!_
|
Jezus przy piersiach Matki – chleb w łaknieniu, | |
chleb ów prawdziwy, zdrój żywy w pragnieniu, | |
Jezus w czas różny – płaczliwe wesele, | |
Jezus w Ogrójcu – radość smutna wiele;
| |
125 | by nas nakarmił, chleb łaknie prawdziwy, |
by nas napoił, zdrój pragnie, zdrój żywy, | |
wesele płacze, by płacz się hamował, | |
radość się smuci, by smutek radował.
| |
_O, błogosławion więc po sto tysięcy,_ | |
130 | _o, błogosławion i w czasie, i więcéj!_ |
_O, błogosławion Twój owoc żywota,_ | |
_Jezus, Twój Synek złoty, Matko złota!_
| |
Miłość zhydzona – Jezus u Judasza, | |
szczerość zhańbiona – Jezus u Kajfasza, | |
135 | mądrość wyśmiana – Jezus u Heroda, |
u wszystkich buntem – Jezus wszystkich zgoda;
| |
w ohydzie miłość, szczerość w pohańbieniu, | |
w wyśmianiu mądrość, zgoda w posądzeniu, | |
by, nienawisne, nas sobie zbraciła, | |
140 | by z zdrad i głupstwa, i zwad opłaciła.
|
_O, błogosławion więc po sto tysięcy,_ | |
_o, błogosławion i w czasie, i więcéj!_ | |
_O, błogosławion Twój owoc żywota,_ | |
_Jezus, Twój Synek złoty; Matko złota!_
| |
145 | Jezus we wszystkim – fortuna w niedoli, |
Jezus w więzieniu – swoboda w niewoli, | |
Jezus w swym Piętrzę – prawda się w zaprzeniu, | |
a w drugich uczniach – droga w odbieżeniu;
| |
dola w niedoli, by niedolę wsparła, | |
150 | wolność w niewoli, by jeńców wydarła, |
prawda zaprzana, odbieżona droga, | |
by nas z kłamstw, błędów wywiodła u Boga.
| |
_O, błogosławion więc po sto tysięcy,_ | |
_o, błogosławion i w czasie, i więcéj!_ | |
155 | _O, błogosławion Twój owoc żywota,_ |
_Jezus, Twój Synek złoty, Matko złota!_
| |
Jezus przed sądem – niewinność zelżona, | |
Jezus u słupa – całość skaleczona, | |
Jezus przy berle – majestat w igrzysku, | |
160 | Jezus w koronie – Słowo, ach, w ciernisku;
|
niewinny zelżon, by winnych wymówił, | |
zdrowy w kalectwie, by chorych uzdrowił, | |
majestat wyśmian, Słowo cierniem skłote, | |
za naszę pychę i za naszę psotę.
| |
165 | _O, błogosławion więc po sto tysięcy,_ |
_o, błogosławion i w czasie, i więcéj!_ | |
_O, błogosławion Twój owoc żywota,_ | |
_Jezus, Twój Synek złoty, Matko złota!_
| |
Jezus w policzkach – nietkliwość rażona, | |
170 | Jezus w plwocinach – piękność zeszpecona, |
Jezus w pospólstwie – wiara w niewierzeniu, | |
Jezus w farużach – świątość, ach, w zbluźnieniu.
| |
Cóż w Tobie, Matko? Ach, cóż, cóż tu rzeczem? | |
W Tobie, o Matko, Jezus srogim mieczem. | |
175 | „Ach nie, nie Jezus, ty okrutny kacie!” |
Ach, nie kat, Matko – jam miecz w Synie na Cię.
| |
Piękność zszpecona, by nas ozdobiła, | |
moc osłabiona, by słabe wzmocniła, | |
świątość i wiara nigdzie nieuznana: | |
180 | ni od pospólstwa, ani od kapłana.
|
We wszystkim cierpi Jezus srogie bole, | |
wypłacając się za nasze swewole, | |
a Ty miecz w Synie cierpisz, Rodzicielko, | |
byś naszą była Współodkupicielką.
| |
185 | _O, błogosławion więc po sto tysięcy,_ |
_o, błogosławion i w czasie, i więcéj!_ | |
_O, błogosławion Twój owoc żywota,_ | |
_Jezus, Twój Synek złoty, Matko złota!_
| |
Jezus pod krzyżem – wszechmocność w słabości, | |
190 | Jezus na krzyżu – wieczność w śmiertelności, |
Jezus w ran piąciu – źrzódło w kopanicach, | |
w żółci i w occie – winogron w goryczach;
| |
by słabych wsparła, wszechmocność zsłabiona, | |
by śmierć ożyła – nieśmiertelny kona. | |
195 | Gdzie spojrzysz – Jezus we wszystkim i wszytek, |
zawsze i wszędzie na świata pożytek.
| |
_O, błogosławion więc po sto tysięcy,_ | |
_o, błogosławion i w czasie, i więcéj!_ | |
_O, błogosławion owoc Twój żywota,_ | |
200 | _Jezus, Twój Synek złoty, Matko złota!_
|
Kto Go nie kocha, ten twardym szkopułem,{7 Po opisaniu wielmożności, zatym męki i wyniszczenia się Chrystusa Pana z miłości ku nam nieskończonej – za którą, jako jest, tak i po wieki niech będzie błogosławiony! – nie mogłam się utrzymać, iżbym się nie ozwała do jego przyszerzej z afektem wzajemności i wzajemnej miłości, chociaż na pozor niejako z wyboczeniem podobno od drogi i od piosnki Maryi Pannie wyznaczonej. Wszakże nie lękam się w tym od czytelnika, a tym barziej, im rozsądniejszego, żadnego zarzutu i przygany. Ile gdy tak błądzić – oby i najdalej, oby i wszystkim, oby i mi na zawsze! – jest to najlepszym trafieniem do celu, a taką piosnkę śpiewać jest to najsłodszą i najchwalebniejszą piosnką dla Maryi, ba, że i Ją chwalemy, i Świętych Pańskich chwalemy dla Boga. A zatem już i nie wiem, czy się wyboczyło. Owszem, mam za to, że si ę jak najcelniej trafiło.} | |
śmiercią nieczułą i grobem nieczułem, | |
ba, stokroć twardszy nad twarde szkopuły, | |
nad śmierć nieczulszy i nad grob nieczuły;
| |
205 | przy śmierci Chrysta kamień się gruchota, |
śmierć się ocuca, grob rozwala wrota. | |
Kto Go nie kocha? Kochają więc głazy. | |
Kto Go nie kocha? Człek twardszy sto razy!
| |
Kto Go nie kocha, niech będzie przeklęty, | |
210 | niechaj z korzenia zostaje wycięty, |
niechaj pamiątki żadnej nie zostawi, | |
niechaj mu nigdy nikt nie błogosławi.
| |
Mylę się, mylę! Nie na toś, nie na to | |
nas okupował, Jezu, z życia stratą. | |
215 | Таk-liż to żądam – o mój błędzie wielki! – |
by krwi najdroższej w niwecz szły kropelki?
| |
Wybacz, ach, Panie, lekkiej człowieczynie! | |
Cofam się, cofam, niech Twa krew nie ginie! | |
Niech żyje człowiek, a co żywiej może, | |
220 | zaczyna służyć Tobie, wieczny Boże.
|
Za kimże to rzecz? Ach, za mną, mój Panie – | |
samam miotała na mnie przeklinanie. | |
Już by, już po mnie było z mojej kreski, | |
by nie łaskawszy statut był niebieski.
| |
225 | Zdało się wprawdzie, żem Ciebie zaiste, |
z ust pomiar biorąc, kochała, mój Chryste, | |
lecz gdym w rzecz weszła – zła moja, zła sprawa, | |
głos, głos Jakóba, a ręce Ezawa.
| |
O, dziękiż Tobie, że ach, na mnie jeszcze | |
230 | nie spadło gniewu Twojego żełeżce, |
żeś mi dał czasik, o Jezu łaskawy, | |
do postawienia na nogach mej sprawy!
| |
Zacznęż Cię kochać, mój Panie jedyny, | |
nie tylko usty, lecz dobrymi czyny. | |
235 | Bo a któż, proszę, Cię kochać nie zechce, |
kiedy Twa dobroć tak do siebie łechce?
| |
Wiele, ach, jednak jest szalonych dziatek, | |
które od Ciebie odwodzi niestatek, | |
wiele, ach, którym milszy jest niemało | |
240 | świat duszogubny i szatan, i ciało.
|
Nie wierz, ej, Panie, i słowu mojemu, | |
okłamam, Boże, Ciebie po staremu. | |
Sama już sobie nie dowierzam znowu, | |
bym do dawnego nie poszła norowu.
| |
245 | Wiełem, ach, razy służyć Ci przyrzekła |
pod stratą nieba na okropne piekła; | |
chwilka mignęła, ach, aliści owo | |
równie z wiatrami ulatało słowo.
| |
Godnam więc, Panie – sama dekret daję – | |
250 | godnam piorunu za me obyczaje, |
godnam po stokroć; ani przebaczenia | |
warta już jestem za me przewinienia.{8 Cząstka tego afektu wzięta jest z sławnego soneta francuskiego pana des Barreaux: „Grand Dieu! Tes jugements...” etc.}
| |
Czegóż już czekasz, Boże władogromy? | |
Spuść na kowadle zemsty skute gromy, | |
255 | strzelaj, piorunuj! Godzień śmierci, godzień, |
co gwałt jak wiele zawinił Ci zbrodzień!
| |
Wiem, dobry Boże, wiem, że Ty nade mną | |
chcesz się litować, grzesznicą nikczemną, | |
lecz jam niewarta, któram tyle razy | |
260 | dała-ć nie lekki powód do urazy.
|
Choćbyś się Ty chciał zmiłować, mój Boże, | |
sam Twój, sam honor przebaczyć nie może. | |
Nie możesz, Boże, Twej nie naruszywszy | |
sprawiedliwości, mi być litościwszy.
| |
265 | Mojej, ach, śmierci chce Twa dobroć nawet. |
Bijże, bij, zabij! gniew za gniew, wet za wet! | |
Nasyć Twe chęci, gdy z samej masz, Panie, | |
dobroci takie na mnie zapozwanie!
| |
Nie czyń litości zbytkującej dalej – | |
270 | wzgardzona dobroć, niech giniem, zuchwali! |
Nie patrzaj na Izy, by i zdrój wywiodły, | |
nie dbaj na skruchę, nie zważaj na modły!
| |
Trwoga, grzmi niebo! „Do wojny! do wojny!” – | |
gniew Boży wola piorunami zbrojny. | |
275 | Korzę się, korzę! Padam na kolana! |
Wielbię karzącą rękę panów Pana.
| |
Nakładam sama na grot mściwy szyję, | |
dawno czas zginąć, nie wiem, jako żyję. | |
Czekam już strzały, ale z której strony | |
280 | strzelisz, bym z krwi Twej nie miała zasłony.
|
Sam-eś mię, Jezu, przyoblekł tą zbroją, | |
abym walczyła z wszechmocnością Twoją: | |
byś na mnie piekło wylał z mocą wszelką, | |
jedną zaleję krwi Twojej kropelką.
| |
285 | Cóż, to mi już się lękać Cię nie trzeba, |
wielki Monarcho i ziemi, i nieba? | |
„Tak jest, nie trzeba, dopóki przy zbroi | |
kto krwi przelanej Mojej silno stoi!
| |
Dopóki kto sam nie odrzuci onćj | |
290 | wabem szatana do grzechu zwabiony |
na swą zagubę.” Zabijasz mię, Boże! – | |
strach prze to samo większy paść nie może.
| |
Lękam się, lękam, abym z złości mojej | |
nie odrzuciła tej dobroci Twojej. | |
295 | Nie, nie lękam się piorunów Twych mściwych, |
lękam się barziej, ach, rąk miłościwych.
| |
Miłość przyczyną, a miłość oboja, | |
takiej bojaźni: stąd moja, s<k>ąd Twoja. | |
Znieś, Boże, piekło – nic mi i po niebie, | |
300 | będę-ć kochała, jak kocham: dla Ciebie.
|
Kocham Cię z całej i duszy, i siły. | |
Chcę Twej miłością kochać Matki miłej; | |
obym jej kochać mogła sercem co dzień, | |
któryś miłości nieskończonej godzień.
| |
305 | Chciałabym żądzą kochać nieskończoną. |
By to nie było z ujmą Bóstwa pono – | |
nie chcę Cię kochać tak afektem drogiem, | |
bo chcę, ażebyś był Ty jeden Bogiem.
| |
Dosyć mi będzie miłością przynamniej | |
310 | kochać Twej Matki, lecz i to zbyt dla mnie, |
bo to Twa Matka. Ale co świętemu, | |
nie chcę ustąpić w miłości żadnemu.
| |
Chcę Cię na wieki, chcę Cię kochać w niebie, | |
nie bym tam była – bym kochała Ciebie | |
315 | i że kochanym chcesz być w wiecznej chwili – |
nie przeto, że Cię kochać mi najmiléj;
| |
nie przeto, iż to istnym mym zbawieniem | |
i pierwszym szczęściem, owszem, ubóstwieniem, | |
bo gdybym, Boże, i bogiem ja była, | |
320 | bóstwa, bym mogła, Ci bym ustąpiła.
|
Abowiem i Ty, zda mi się, mój Boże, | |
gdybyś mógł, Bóstwa ustąpiłbyś może. | |
Tak, tak nas kochasz! Dowodów nie trzeba | |
więcej, jak żeś już dla nas zstąpił z nieba.
| |
325 | _O, błogosławion więc po sto tysięcy,_ |
_o, błogosławion i w czasie, i więcéj!_ | |
_O, błogosławion Twój owoc żywota,_ | |
_Jezus, Twój Synek złoty, Matko złota!_ |
_Święta Maryja!_ Święta z łask obfitych. | |
_Święta Maryja!_ Święta z cnot nabytych. | |
_Święta Maryja!_ I święta nad święte, | |
ba, o świętości cudo niepojęte.
| |
5 | _Święta Maryja!_ I tak zawsze święta, |
iż i na moment nie byłaś przeklęta. | |
Święta, tak święta, że Najświętszy w Tobie | |
jako w Najświętszej zmieszkac życzył sobie.
| |
Jeżeli Arka święta, w której prawa, | |
10 | miejsce, gdzie w ogniu krzak cały zostawa, |
ziemia, na której Bóg się zjawił w ciele, | |
cóż, w której, z której Bóg – jak świętaś wiele!
| |
Jeśli świętego Kościoł imię bierze | |
i w swych się członkach świętym zowie szczerze; | |
15 | jeżeli święty w Apostołach z głowy, |
z ręki w Doktorach, w Wyznawcach z ust mowy;
| |
z nóg w swych posłańcach, z piersi w męczennikach, | |
z serca w dziewicach, z barków w zakonnikach, | |
któż tu wyrazić, by sto gąb miał, zdoła, | |
20 | jak świętaś Matka takiego Kościoła? |
_Święta Maryja!_ Bowiem świętaś cała: | |
i z świętej duszy, i świętego ciała: | |
świętaś bez przerwy, jak z wieków wybrana | |
za Panią świętych od wszech świętych Pana.
| |
25 | _Święta Maryja!_ I jak świętaś wiełe, |
gdy byłaś świętą już w śmiertelnym ciele: | |
ba, i nie mogłaś być nieświętą, cale | |
będąc bezgrzeszną, tak jak święci w chwale.
| |
_Święta Maryja!_ Bo za życia chwili | |
30 | już Cię za świętą chrześcijanie czcili, |
już Ci poświętne stawiano kościoły, | |
już świat się modlił do Cię z Apostoły.
| |
_Święta Maryja!_ Bo Twa świętość siła | |
jeszcze za życia świętymi czyniła: | |
35 | tak gdzie się zwróci słońce ogniozłote, |
wszystko ogrzewa i stroi w pozłotę.
| |
_Święta Maryja!_ Niech kto jak najściślej, | |
co to jest świątość prawdziwa, okryśli. | |
Tyś zawsze świętą, owszem świętych głową | |
40 | i wszystkich świętych najświętszą Królową.
|
Bądź świątobliwość czystością sumnienia, | |
bądź wiadomością nazwiem Boga czczenia, | |
bądź cnotą, która miłości ogniwem | |
nierozerwanie łączy z Bogiem żywem,
| |
45 | bądź-li wiernością w zdaniu do szeląga, |
co się do Boga przynależnie ściąga – | |
zawsześ Ty święta, boś i najczyściejsza, | |
i w czczeniu panów Pana najbieglejsza.
| |
Cóż już jak Twórcę kochałaś niezmiernie, | |
50 | jak się z łask wziętych wypłacałaś wiernie, |
tak jako żaden na niebie i ziemi – | |
o, więc najświętszaś pomiędzy wszystkiemi!
| |
_Święta Maryja!_ Tyś czystsza bez miary | |
niżli Zuzanna, niżli Józef stary, | |
55 | Twoja niewinność nad Jeremijasza, |
Twoja gorliwość nad Ezechijasza.
| |
Twa większa mądrość niż Salomonowa, | |
większa łaskawość niżli Dawidowa, | |
Twe wszystkie cnoty – cnoty niepojęte, | |
60 | cnoty nad świętych, o Święta nad święte!
|
Job był cierpliwy, aleś Ty cierpliwsza, | |
Abraham wierny, lecz Twa wiara żywsza, | |
i inni święci dość świętymi byli, | |
lecz Twój początek, gdzie inni kończyli.
| |
65 | Święte dość były u starego wieka: |
Judyta, Anna, Estera, Rebeka. | |
O, jakoś świętsza Ty, Maryjo, której | |
– o, jakoś świętsza! – tak święte figury!
| |
Święte dość w Nowym Zakonie dziewice: | |
70 | Agnieszki, Tekle, i których nie liczę. |
Święta Maryja, jakoś świętsza wiele, | |
gdy z Twej świątości tak święte modele!
| |
Niech zniosą skarby wszystkie niebios chóry, | |
skarby i chwały łaski i natury, | |
75 | jedna Twa świętość, Maryjo, przewyższa. |
O święta, święta, o, nad święte wyższa!
| |
Stąd Tyś cypr, ale z syjońskiego sadu, | |
cedr, lecz z Libanu, palma, aleś z Kadu, | |
Tyś jest oliwą, ale z najpiękniejszych, | |
80 | jaworem jesteś, ale z najsięglejszych,
|
Tyś jest balsamem, mirrą, cynamonem, | |
ale balsamem niczym nie ochrzczonem, | |
lecz najwonniejszym cynamonem, ano – | |
_święta Maryja!_ – Tyś mirrą wybraną.
| |
85 | Tyś święta, wyższa niż ten, nad którego |
wyższy nie powstał według Najwyższego. | |
Ba, żeś do jego przyszła rodzicielki, | |
i on stąd święty, zatym święty wielki.
| |
Z kim już Cię mierzyć, o nad święte Święta? | |
90 | Prawdziwie, jesteś cała niepojęta! |
Zmierzę Twą świątość z wszystkimi świętemi, | |
lecz Tyś wierzch wszystkich na niebie i ziemi.
| |
_Święta Maryja!_ Wiem już, wiem, samemu | |
najpodobniejszaś tylko Najświętszemu, | |
95 | co Mu aniołów orszak nieobjęty |
po trzykroć śpiewa: _„Święty! Święty! Święty!”_.
| |
Tyś żywy portret najświętszego Syna, | |
Syn Twój portrecik (by nie Bóg, Dziecina), | |
żywy Portrecik. O, cóż, cóż tu może | |
100 | już pomyślić się świętszego, mój Boże?
|
_Święta Maryja!_ Cieszcie się, Niebianie! | |
_Święta Maryja!_ Lękaj się, szatanie! | |
_Święta Maryja!_ Słysz, świecie, rzuć zbrodnie, | |
chcesz-li tak wielką świątość uczcić godnie!
| |
105 | Maryja światłem – precz, duszne ciemnoty! |
Maryja Panią – precz ubóstwo w cnoty! | |
Maryja morzem – kogoż nie wzbogaci? | |
Gwiazdą jest morską – a któż port utraci?
| |
Maryja święta – bądźmyż my świętymi. | |
110 | Skromna Maryja – nie bądźmyż dwornymi. |
Bądźmy cichymi – Matka Słowa cicha. | |
Pani pokorna – precz z poddaństwa pycha.
| |
Pani cierpliwa, ach, i jak cierpliwa! | |
Słuchajmy, jako Bernard opisywa: | |
115 | „Gdyby Jej boleść poszła w świat na działy, |
wszystkie by razem stworzenia zniszczały”.
| |
Pani nabożna, wierna i niesroga, | |
szczera, posłuszna, kochająca Boga. | |
I my się, słudzy, do Pani stosujmy, | |
120 | bądźmy cnotliwi, a Boga miłujmy.
|
_Święta Maryja!_ I jak niepojęta! | |
Boś druga święta, po Najświętszym święta, | |
a pierwszaś święta z stworzenia całego, | |
święta Maryja, Matko Boga mego. |
_O Matko Boga!_ O Matko jedyna, | |
Matko jednego z Bogiem Ojcem Syna! | |
Ni cały z Ciebie, ni cały On z Boga, | |
lecz wszystek Boga i Twój, Matko droga.
| |
5 | O Matko, Panno! O cuda, o dziwy! |
Ty rodzisz, z Cię się Bóg rodzi prawdziwy, | |
w Tobie się wzajem z Bóstwem człowieczeństwo, | |
wzajem całują z płodnością panieństwo.
| |
_O Matko Boga!_ Tyś prawdziwą Matką | |
10 | Ojca własnego. O dziwna zagadko! |
Prawdziwy Ociec przecudownym czynem | |
staje się Córki swej prawdziwym Synem.
| |
_O Matko Boga!_ Twe dziwne rodzenie | |
ulgę przyniosło matkom niewątpienie:{9 Zdanie o lym takie Grzegorza Cudotwornego.} | |
15 | że jedne cierpią mało w rodzie dziatek, |
drugie, choć cierpiem, lecz mniej starych matek.
| |
_O Matko Boga!_ Ty od pierwszej matki | |
śmierć sprowadzoną na nas, wszystkie dziatki, | |
w Twym utopiłaś żywocie przez Syna. | |
20 | Tyś diabła starła, że głowy nie wpina.
|
_O Matko Boga!_ O pięknej miłości | |
Matko! O Matko wszelakiej piękności: | |
łask, bogactw, cudów, chwały na ostatek! | |
_O Matko Boga_, najdziwniejsza z matek!
| |
25 | _O Matko Boga!_ I my Twoje dziatki. |
O Matko, milsza niżli wszystkie matki! | |
O Matko, o me wesele jedyne, | |
przyjm mię za córkę, przyjm za swą dziecinę!
| |
_O Matko Boga!_ O Matko przeczysta! | |
30 | Tyś jak osobną Matką Boga Chrysta, |
tak Matką jesteś powszechną Kościoła. | |
Matko, oźwij się, do Cię dziecię woła!
| |
Wszakeś Ty Matka, a Matka litośna, | |
której to litość na świat cały głośna. | |
35 | Choc głośnaś z wszystkich cnot po wszystkie chwili, |
jednak Twą litość głosić grzesznej miléj.
| |
Chwalę panieństwo, pokorze się dziwię, | |
nad niewinnością słupieję prawdziwie, | |
lecz miłosierdzie barziej grzeszną nęci: | |
40 | zawsze w potrzebie, częściej na pamięci.
|
_O Matko Boga!_ Tyś, Ty pierwsza ziemi | |
litość niezmierną Boga nad nędznemi, | |
pierwszaś wskazała miłosierdzia przepaść, | |
gdy już człekowi trzeba było przepaść.
| |
45 | _O Matko Boga!_ Boga bez wątpienia, |
bo w Tobie tego, czym był Bóg, nie zmienia, | |
ale czym nie był Bóg z Boga od wieka, | |
to z krwi Twej bierze, to jest: bierze człeka.
| |
_O Matko Boga!_ Matko panów Pana! | |
50 | Wierzę, wyznaję, padam na kolana. |
A ty, Nestorze, Kopronimie i ty,{10 „Święta Maryja. Matko Boga”etc. Ta cząstka, ile wiemy, wzięła swój początek na wielkim zborze efeskim, kiedy z powszechnym Kościoła weselem zgodnie od wszystkich Ojców Maryja prawdziwą Matką Boga czyli Bogarodzicą ogłoszona była. A Nestoriusz, bezecny bluźnierca, z hańbą wyklęty, potępiony i precz tam wywołany. A gdy się i tym nie upamiętał, doznał od Boga samego jeszcze za życia na całym ciele swym ukarania. Język zaś, którym uwłaczał bezwstydnie honorowi Matki Bożej, także żywemu mierzłe robactwo w paskudnej a psiej gębie jego roztoczyło. O czym _Dzieje kościelne_ Baroniusza.} | |
stul pysk bluźnierski, stul pysk jadowity!
| |
_O Matko Boga!_ Matko, razem Panno! | |
Przed, po, w poczęciu Panną-ś nieustanną. | |
55 | A ty, Helwidzie, i Jowinijanie, |
wróćcie cześć wziętą, wraz mi wróćcie Pannie!
| |
Wraz mi tak mówcie, czci Panny rozbójcy: | |
„Tyś źrzódło czyste pod pieczęcią Trójcy, | |
Tyś Bramą Boga, lecz nieotwieraną, | |
60 | Tyś Ogród zamknion, o Najczystsza Panno!”.
|
O zawsze Panno! O Tobie, o Tobie | |
rzekł Izaijasz w proroka osobie: | |
„Dziewica pocznie i porodzi Syna, | |
Emmanuelem nazwie się dziecina”.
| |
65 | O zawsze Panno! Twe poczęcie czyste |
i Hieremijasz ogłaszał zaiste,{11 Świadczy o tym Epifanijusz w życiu Heremijasza.} | |
gdy do Egiptu od swych był wygnany, | |
przed egipskimi mędrcami, kapłany.
| |
_O Matko Boga!_ A stąd jednaś sama | |
70 | niepokalana, o córko Adama. |
Zamknicie gębę, skąście język i wy, | |
co ją zwlekacie z tej prerogatywy.
| |
Nas tylko dosiągł grzechu pożar srogi, | |
nas tylko skłóły Adamowe głogi. | |
75 | Ona krzak w ogniu od ognia nietknięty, |
Ona kwiat z cierniów, lecz z ciernia wyjęty.
| |
Bo czy podobnaż – i pomyślić groza! – | |
by w więzach czarta była Matka Boża? | |
Szlachetność matki jest zaszczytem dziatek, | |
80 | zaś upodleniem synów podłość matek.
|
Chyba by nie mógł Bóg wybawić zgoła, | |
lecz czegóż Boska wszechmocność nie zdoła. | |
Nie zdoła więcej dać nikomu, ale | |
mógłby, by z grzechu nie wyjął Ją cale.
| |
85 | _O Matko Boga!_ Cóż tu nadto powiem? |
Ba, że nie powiesz sama więcej, to wiem. | |
Wybacz, i tego nie powiesz, Dziewico. | |
Powiesz, iż jesteś Pańską Służebnicą.
| |
_O Matko Boga!_ Cóż nad to Jej, Boże, | |
90 | hojna wszechmocność Twa dać więcej może? |
Nic, nic nie może! Słuchaj, Augustynie, | |
morza bezdenność wypróżnia naczynie.
| |
O Matko! Matko, o, jak Matko wielka! | |
Żadna nie była taka rodzicielka, | |
95 | bo też Syn żaden nie powstał tak wielki, |
Synowska wielkość – wielkość Rodzicielki.
| |
A Syn jak wielki, któż potrafi dociec? | |
W niebie tak wielki, jako wielki Ociec. | |
Na ziemi jaki i jako Syn wielki, | |
100 | tak wielka Matka bez granicy wszelkiéj.
|
O Matko! Boże, mógłbyś, gdyby trzeba | |
świat większy stworzyć, stworzyć większe nieba, | |
większych aniołów Tobie do usługi, | |
nie mógłbyś stworzyć Matki większej drugiéj.
| |
105 | _O Matko Boga!_ Stąd Tobie z Kościołem |
pierwszą po Bogu cześć niesiem, stąd czołem | |
Pani swej bije Niebian liczba mnoga, | |
stąd, żeś najwyższą, żeś jest Matką Boga.
| |
Wyższaś, o wyższa jest nad cherubiny, | |
110 | Wyższaś, o wyższa jest nad serafiny. |
Wyższaś nad wszystkich na niebie i ziemi. | |
Grzech nasz Cię wyniósł – módl się za grzesznemi! |
_Módl się za nami grzesznymi!_ Inaczéj | |
przyjdzie nam zginąć, Maryjo, z rozpaczy. | |
Przez Cię jak święci, tak niech grzeszni żyją. | |
Módl się za nam i, ach, módl się, Maryjo!
| |
5 | _Módl się,_ Maryjo! Ach, _módl się za nami_, |
chcącymi czynić pokutę ze łzami! | |
Tyś Pośrzedniczką, Tyś jest Opiekunką, | |
Tyś Dobrodziejką, Tyś naszą Piastunką.
| |
Tyś naszą Panią, módl się za Twe sługi, | |
10 | Tyś Matką, módl się za syny raz drugi. |
_Módl się,_ Maryjo! Tyś naszą nadziéją, | |
Tyś naszym życiem, módl się, módl, Maryjo!
| |
_Módl się,_ Maryjo! Bowiem nie tak trzeba | |
dżdża suchym piaskom, a głodnemu chleba, | |
15 | a żywej wody łani podstrzelonéj, |
jak nam modł Twoich i Twojej obrony.
| |
Tu nas doczesne trapią niedostatki, | |
tu głod, tu wojny, tu setne przypadki, | |
tu smutek gryzie, tu choroba suszy, | |
20 | suszy choroba i ciała, i duszy.
|
Tu szatan na nas z pokusami leci, | |
tu świat zarzuca powabne swe sieci, | |
tu ciało z duchem, duch walczy z zmysłami. | |
_Módl się,_ Maryjo, ach, _módl się za nami_!
| |
25 | Gdy Ty nie zechcesz, któż się ozwać może? |
Nikt się nie ozwie, nikt nas nie wspomoże. | |
Gdy się Ty ozwiesz, za mną z modłą drogą, | |
wszyscy się ozwą, wszyscy mię wspomogą.
| |
Wszyscy się chylą do Twej świętej chęci: | |
30 | jak aniołowie, tak i wszyscy święci. |
Byśmy modł Twoich tylko byli warci, | |
a wszystkich będziem modlitwami wsparci.
| |
_Módl się za nami!_ Wiesz, jacy morderce | |
mą najeżdżają i duszę, i serce. | |
35 | Sobie rwą gwałtem – o zjadłości sroga! – |
a precz odwodzą od Ciebie i Boga.
| |
_Módl się za nami!_ Widzą oczy Twoje, | |
jako wśrzód sideł chytrołownych stoję: | |
sidła nade mną, sidła i pode mną, | |
40 | za mną i ze mną, sidła i przede mną;
|
sidła nade mną – rozkosz, szczęście z pychą, | |
sidła pode mną – rozpacz z troską lichą, | |
sidła przede mną – dalsze gnanie świata, | |
za mną i ze mną – przepędzone lata;
| |
45 | sidła z lewicy – nieprzyjaciół wiele, |
sidła z prawicy – sami przyjaciele, | |
sidła są we mnie, bo sam człek przyjaciel | |
i sam największy sobie nieprzyjaciel.
| |
Wszeż i wzdłuż sidła, i sidła dokoła, | |
50 | sidła przy sidłach. Któż się ustrzec zdoła? |
Z tego się wyrwę, w drugim więznę sidle, | |
z drugiego wyjdę, w innych się usidlę.
| |
_Módl się za nami!_ Broń silną wspomogą, | |
bo drobne siłki nic tu nie pomogą! | |
55 | Ratuj mnie, jeśli chcesz mieć sługę ze mnie, |
ratuj najbarziej – ratuj mnie ode mnie!
| |
Jeżeli kochasz krew z krwi Twej, jeżeli | |
nie chcesz, abyśmy na zgubę ją wzięli, | |
jeżeli kochasz z Bogiem obraz Boży, | |
60 | rozstrzyż zdradliwych sidł krzepkie powrozy.
|
Módl się za nami! Niech Twój Synek miły | |
doda odwagi i użyczy siły. | |
W Nim wszystko mogę, z Nim i bez oręża | |
kto rad wojować, pancerne zwycięża.
| |
65 | Módl się za nami! Wiesz, czego nam trzeba; |
trzeba nam w łasce potwierdzenia z nieba, | |
trzeba miłości z wszelkimi cnotami, | |
miłości Boga, więc módl się za nami!
| |
_Módl się za nami!_ Czegóż więcej trzeba? | |
70 | Oj, wiele trzeba! Potrzeba nam nieba. |
Fraszka i niebo! Potrzeba nam Ciebie | |
z Twoim malutkim, z Trójcą Świętą w niebie.
| |
_Módl się za nami!_ Zaklinam na Syna! | |
Broń, ach, mnie piekła, Nadziejo jedyna! | |
75 | Królowo moja!... Pani!... Matko miła! |
A to, bym Boga mego nie bluźniła.
| |
_Módl się za nami!_ Czegóż jeszcze więcej? | |
Chce się ujść czysca lub wyjść jak najpręcej, | |
i to jedynie, aby obraz Boga | |
80 | nie miała w ręku swym moc czartów sroga.
|
Za kogo módl się? Módl się za grzesznymi. | |
Więc módl się za mną pomiędzy innymi, | |
za mną, grzesznicą, wszak rzekłaś Brygicie, | |
iż grzesznym Matką bywasz pospolicie.
| |
85 | Bądźże mi Matką! Wśpieraj mię Twą ręką, |
bym nie upadła więcej, Matuleńko! | |
Widziałaś, widzisz, o Matko ma miła, | |
jakom się nieraz potężnie ubiła.
| |
Wybacz, bom dziecię z najmniejszych Twych dzieci, | |
90 | które bez Matki łbem o ziemię leci, |
a po zbiciu się, przez drobne swe siły | |
powstać nie mogąc, wzywam Matki miłéj.
| |
Módl się! Prosiemy Cię przez siedm wesela. | |
Módl się! Prosiemy przez mieczów tak wiela. | |
95 | Módl się, prosiemy, o Matko jedyna, |
i przez Twój żywot, i przez pięć ran Syna!
| |
Módl się do Boga Ojca niebieskiego! | |
Módl się do Syna i Ducha Świętego! | |
Módl się i teraz, byśmy dobrze żyli! | |
100 | _Módl się za nami_ i w ostatniej chwili!
|
Módl się za nami! Byśmy zeszli z żywych | |
śmiercią zbawienną, śmiercią sprawiedliwych, | |
by nas po zgonie Ten przyjął do siebie, | |
który nam dany jest, Matko, przez Ciebie.
| |
105 | Módl się, proś Boga, o Matko jedyna, |
Ojca przez Syna, a przez Ojca Syna, | |
Ducha Świętego przez Syna i Ojca! | |
Módl się, niech przyjmie nas Najświętsza Trojca!
| |
Ojca skłoń, Córko, pokorą niewinną, | |
110 | Syna nam zniewól powagą matczyną, |
Ducha Świętego miłości Twej mocą, | |
Oblubienico jęcząca dniem, nocą!
| |
A jeśli jaka w nas będzie gołota, | |
niech nas, charłaki, Twa okryje cnota. | |
115 | Ile gdy stanąć każe Sędzia zwłaszcza, |
spod miłosierdzia nas Mu ukaż płaszcza.
| |
A jako Syn Twój, o Matko łaskawa, | |
Sędzia ten będzie musiał już to z prawa | |
sprawiedliwości, już natury prawem | |
120 | dla nas przez Ciebie stawić się łaskawem.
|
Ty tylko wśpieraj Twymi modły, Panno, | |
a nie ustawaj z łaską nieustanną. | |
„Nie, nie przestanę!” – o słowo nad słowy, | |
o słodsze słowo niżli plastr miodowy! –
| |
125 | „Nie, nie przestanę z grzechów Cię ratować, |
w cnotach zasilać, w nędzach posiłkować, | |
zawsze bogacić w łaski mi nadane. | |
Nie, nie przestanę, nigdy nie przestanę!”
| |
Lecz ja przestanę, o Matko ma droga, | |
130 | szkarady grzechu i obrazy Boga. |
Przestanę już już odtąd żyć wyrodnie, | |
w Synie Cię gniewać, w Tobie Go przez zbrodnie.
| |
Lecz nie przestanę, nim grob zamknie zimny, | |
sercem gorącym Tobie śpiewać hymny, | |
135 | hółd Ci oddawać, bronić Twojej sławy. |
Nuż da w wieczności czcić Cię Bóg łaskawy?
| |
Niech się tak stanie! Niech się tak zaiste | |
przez Twoje stanie poczęcie przeczyste. | |
Niech się tak stanie przez Twój żywot samen, | |
140 | co nosił Воgа! Amen! Amen! Amen! |
PIEŚŃ [1.]MODLITWA PORANNA[1.] DZIESMARĪTA LŪGŠANA | |
---|---|
Już Jutrzeńka nocne cienie Jau te Rītausmas nakts ēnas dodas | |
precz z smutnego nieba żenie, prom no skumjās debess pļavas, | |
razem każe, byśmy mieli un tās atcerēties liek, | |
pamięć, powstawszy z pościeli, reizē no gultas celties, | |
5 | wraz uciec się, jako trzeba, reizē steigties, kā ir teikts, |
wraz z modlitwą, wraz do Nieba. lūgšanā, lai vēršamies uz Debesīm.
| |
Więc módlmy się i z prośbami Lūdzamies tādēļ ar prieku, | |
do Boga idźmy za nami, mēs visi pie Dieva steidzamies, | |
iżby, jako na wsze kraje lai visām šīs pasaules | |
10 | świata tego światło daje, valstīm gaismu dotu, tā, |
tak do serca wszedł naszego lai mūsu sirdīs ienāktu | |
z światłem Ducha Najświętszego. Vissvētākā Gara gaisma.
| |
Co by z powszechnej zarazy Lai mūs no vispasaules ļaunuma | |
uprowadził nas od zmazy un grēka pasargātu, | |
15 | i posadzić chciał na niebie mūs debesīs sēdinot |
po tym życiu blisko siebie, pēc šīs dzīves Savā Gaismā, | |
kędy byśmy Go z świętymi lai Viņu mēs kopīgi ar svētajiem | |
czcili wargi chwalebnymi. ar skaidrām lūpām godinātu.
| |
Jego wola stań się wszędzie, Viņa valstība nāk visur, | |
20 | co się kolwiek czynić będzie. visos darbos, kas būs jāveic, |
Lubo doma, lub w gościnie vai nu mājās, vai nu ciemos, | |
niech czas z chwałą Boga płynie. Dievu godināsim karsti. | |
Zapiszmy się Jemu całem Atdosim tak Viņām labprāt | |
sobą chętnie, z duszą, z ciałem. savu dvēseli un miesu.
| |
25 | O Ty, co rządzisz wszystkiemi Ak Tu, kas valdi pār visiem |
i na niebie, i na ziemi, gan Debesīs, gan uz zemes, | |
którzy Ciebie, Syna Twego kuri pielūdz Tevi, Tavu Dēlu | |
i czczą Ducha Najświętszego, un Svēto Garu, | |
spraw, iżby się onych modły lūdzam, lai vienmēr pieņem un | |
30 | nigdy, nigdy nie zawiodły! piepildi mūsu lūgšanas! |
_przełożyła Ewangelina Skalińska_ |
Już ogień słońca złotego wesoły, | |
nieba ogromność przedzieliwszy w poły, | |
z górnej wierzchnicy promieńmi parnemi | |
dopieka ziemi.
| |
5 | A Ty, o Boże, Boże sprawiedliwy, |
a razem Ojcze, Ojcze litościwy, | |
racz, racz zbawiennym rozgrzać ogniem Twoim | |
lód w sercu moim.
| |
Owszem, niech święty ogień Twój dopieka, | |
10 | ogień miłości Twej, każdego człeka, |
iżby poczytał prócz Ciebie na świecie | |
wszystko za śmiecie.
| |
Niechaj moc żadna jego nie umniejszy, | |
ale dzień za dniem będzie potężniejszy, | |
15 | co by nas z Tobą złączył, Bogiem żywem, |
wiecznym ogniwem.
| |
Te my modlitwy zasyłamy z duszy, | |
i z całej duszy w święte Twoje uszy, | |
Rządco najwyższy na niebie i ziemi | |
20 | między wszystkiemi.
|
Niech nasze prośby wysłane z pokorą | |
za Twym posiłkiem skutek swój odbiorą, | |
a to dla większej, Boże wiecznotrwały, | |
zawsze Twej chwały. |
Już słońce zaszło, dzień piękny zapada, | |
już świat pokrywka noc czarna, szkarada. | |
My prośmy Dawcę wszelakiej światłości: | |
niech duszy żadne nie szpecą ciemności,
| |
5 | niech od sług swoich nie oddala po dni |
wszystkie wiecznego światła swej pochodni, | |
lubo noc słodkim snem powieki zmroczy, | |
lubo odsłonim po spoczynku oczy.
| |
Owszem, niech jaśniej a jaśniej poznana | |
10 | tak łaskawego będzie dobroć Pana, |
niech miłość Jego dalej nas a daléj | |
bez żadnej przerwy zagrzewa i pali.
| |
O Panie nieba i morza, i ziemi, | |
nie racz pogardzać prośbami naszemi, | |
15 | byśmy tak ku Twej, o Boże łaskawy, |
chwale zwracali myśli, mowy, sprawy. |
Które wysyłam z ust, serca i duszy, | |
przyjm, dobry Jezu, me modły w Twe uszy, | |
abowiem mi inaczéj | |
przyjdzie zginąć z rozpaczy.
| |
5 | Jak skwarem słońca ziemia rozszczepiona |
dżdża z nieba woła, woła upragniona, | |
tak do łaski Twej wzdycha | |
duszyca moja licha.
| |
Nędzna duszyca i oschła, i chora | |
10 | wzdycha od rana, wzdycha do wieczora, |
czekając Twej ochłody, | |
o Zrzódło żywej wody.
| |
Pokrop ją rosą świętą, a nad nadzieję | |
prędzej ożyje, prędzej ozdrowieje; | |
15 | trwogi, łzy i goryczy |
zamień w wieczne słodyczy.
| |
Iżby te skwierki żałobliwe moje | |
zamieniły się na pochwały Twoje, | |
a usta dzięki brzmiały | |
20 | noc całą i dzień cały.
|
Nie chciej roztrząsać jak sędzia surowy, | |
jakie me myśli, uczynki i mowy, | |
lecz w kąpieli krwi Twojej | |
zmyj grzechy duszy mojej.
| |
25 | Niechaj ran Twoich boleść mię uléczy, |
z gorzkiej Twej śmierci kosztuję słodyczy, | |
abym chętna i chyża | |
znosiła ciężar krzyża. |
O, jako ten mi stokroć jest błogosławiony, | |
co zawsze krzyż swój dźwiga chętnymi ramiony, | |
a w ślady Pańskie i z serca, i z dusze | |
kroki wielkimi i sporymi kłusze!
| |
5 | Tego Ociec Przedwieczny, co mieszka na niebie, |
za syna kochanego przybiera dla siebie, | |
daje mu ducha skruchy doskonałéj, | |
gładzące<j> z gruntu grzechowe zakały,
| |
daje mu skruchę świętą w pewny zakład niby | |
10 | w czas następnego w niebie dziedzictwa bez chyby, |
która go w dziwne miłości bezsytéj | |
ku Bogu swemu podnosi zachwyty.
| |
Skąd chętnie on tym wszystkim gardzi i pomiata, | |
co się kolwiek najduje na okręgu świata, | |
15 | za nic ma honor i dostatków wiele – |
w jednym swym Bogu sadowi wesele.
| |
On Boga swą nadzieją i swoim zaszczytem, | |
zdrowiem, życiem, zbawieniem zowie nieprzeżytem, | |
on Boga swoim nazywa weselem, | |
20 | on swoim Ojcem i Nauczycielem.
|
A Bóg głowy onego z górnej niebios wieże | |
od wszelkiego pocisku nieprzyjaciół strzeże | |
i przeprowadza ręką wielowładną | |
przez drog<ę> życia szyszami nasadną.
| |
25 | Więc jego nie zastraszy ni moc gminu wściekła, |
ni na ludzką zagubę zawsze czułe piekła. | |
Zawsze w przypadkach stoi niewzruszony | |
jak kamień między falmi usadzony,
| |
ani też przepomina posiłkować, kiedy | |
30 | lub przyjaciół, lub schwycą nieprzyjaciół biedy, |
i strzec Ojczyzny pomni w każdej dobie, | |
nic, abo mało pomny co o sobie.
| |
Tak wiedzie wiek szczęśliwy, a niebieskie życie | |
w wiecznotrwałym weselu, w zupełnym nasycie. | |
35 | Grzesznik, by zwał się panem morza, ziemi |
i szczęścia synkiem, jest między nędznemi. |
PIEŚŃ [6.]WYSŁAWIA DOBRODZIEJSTWA CHRYSTUSOWE
| |
---|---|
Przedwieczny Synu Ojca Przedwiecznego, Mūžīgā Tēva mūžīgais Dēls, | |
Jezu łaskawy, miłosierny Panie! mans mīļotais Jēzu, Kungs žēlsirdīgais, | |
Nigdy nie trafię miłosierdzia Twego es nemācēšu Tavu žēlsirdību | |
godnie wysławić prze żadne staranie. cienīgi slavēt, pat ļoti cenšoties. | |
5 | Tyś Niebo rzucił gwiazdmi haftowane, Tu Debesi pameti zvaigznēm izšūdināto, |
rąk Twoich dzieło, wziąłeś ludzkie ciało, ņem Savās rokās mūsu miesu, | |
abym ja, ziemię rzuciwszy w zamianę, lai es, pametot šo zemi, iemainu pret | |
wieczną się w niebie przyodziała chwałą. mūžīgo Debesu valstību. | |
Tyś rany srogie i krzyż poniosł srogi, Tev bij smagas brūces un krusts bij smags, | |
10 | bym ja do śmierci od węża rażona, lai es līdz nāvei no čūskas ievainots, |
wiecznego życia nie zgubiwszy drogi, nezaudētu mūžīgās dzīves ceļu, | |
była bezsytnym szczęściem obdarzona. saņemot dāvanā mūžīgo laimi. | |
Spraw, proszę, abym – o Jezu mój miły! – Mans mīļotais Jēzu, paveic – es lūdzu – | |
o tym myśliła, jak bym zawsze Ciebie lai es domātu, ka vienmēr tik Tevi | |
15 | i Boga Ojca czciła z całej siły, un vis’ mūžu Dievu Tēvu godātu, |
dzięki składając i teraz, i w niebie. tiecoties pie Kunga gan tagad, gan Debesīs. | |
_przełożyła Ewangelina Skalińska_ |
Kto kocha Jezusa całym sobą, zatem | |
niech się uczy pogardzać tym obłudnym światem. | |
Człek przylgniony ku złotu, honorom i chwale, | |
nie potrafi Jezusa kochać doskonale.
| |
5 | Pogardź wszystkim, chciej Chrysta osiągnąć jednego, |
tak osiągniesz cokolwiek pod niebem dobrego. | |
Chrystus z oczu łzy otrze, a gryzoty z duszy, | |
Chrystus precz wszelkie z serca bojaźni wyruszy.
| |
Gdzie Jezus przemieszkiwa, kędy Jezus gości, | |
10 | tam sobie zakładają stolicę radości. |
Dla kochających Chrysta rzeki uciech płyną, | |
On im bytem jedynym, słodyczą jedyną.
| |
Ba, owszem, nie dotrwają i ociec, i matka | |
z rodzicielską miłością z tobą do ostatka, | |
15 | Jezus, wierny towarzysz, od twojego boku |
nie odstąpi we wszelkich raziech ani kroku.
| |
A gdy dzień ów straszliwy zawrze ci powieki | |
i rozkaże rozstać się z tym światem na wieki, | |
Chrystus ciebie do nieba przeniesie, byś społem | |
20 | z Nim wiecznie by! szczęśliwym i wiecznie wesołem. |
Do Ciebie, Jezu, moja dusza licha | |
strzałą miłości ustrzelona wzdycha. | |
Ach, wżdy rozerwij pęta niewolnicze, | |
bym przed Twe święte wzleciała oblicze!
| |
5 | Spraw, bym miłością Twą, jakoś jest godzień. |
barziej a barziej ja gorzała co dzień, | |
iżby się dusza po rozłące ciała | |
godniejszą świętych Twych obłapów stała.
| |
Ty bądź jedynym serca mego celem, | |
10 | Ty moją karmią, Ty moim weselem, |
Ty mą nadzieją, Ty moim kochaniem, | |
Ty bądź jedyną pieczą i staraniem.
| |
O dobry Jezu, spraw, abym dla Ciebie | |
i świat wzgardzała, i wzgardzała siebie; | |
15 | spraw, aby wszystko prócz Ciebie trąciło, |
co jest na ziemi, zgnilizną przegniłą.
| |
Lub złote słońce dzień sieje po świecie, | |
lubo noc czarna sen do oczu gniecie, | |
niech dusza moja doma i w gościnie | |
20 | Cię szuka, wzywa, opiewa jedynie. |
Jezusowi śpiewajcie, wstydliwe dziewczęta, | |
Jezusowi śpiewajcie, niewinne chłopięta, | |
Jezusowi śpiewajcie, starcowie i dziatki, | |
Jezusowi śpiewajcie, panny i mężatki!
| |
5 | Wszechmogącego Ojca o Synu jedyny, |
Twórco nieba i morza, i ziemskiej niziny, | |
nic nie ma świat ogromny, nic krąg niebios złoty, | |
co by nie z Twych rąk wyszło i nie z Twej roboty.
| |
Ty, siedząc po prawicy na niebie bogatem, | |
10 | wszystko żywisz i całym rozporządzasz światem, |
Ty nad lichotą naszą litością niemałą | |
z miłości ku nam zjęty bierzesz ludzkie ciało.
| |
Ty, okrutnie do krzyża srogiego przykuty, | |
wybawiasz nas Twą śmiercią z srogiej piekłów huty, | |
15 | Ty, po śmierci wstąpiwszy do przybytków Twoich, |
po zbytej śmierci sadzisz tam kochanków swoich.
| |
Tobie wszystkie niebieskie i pułki, i chory | |
w dzień i w nocy śpiewają jutrznie i nieszpory, | |
Ciebie Duch Przenajświętszy z swego przyświadczenia | |
20 | czyni jedynym Sprawcą naszego zbawienia.
|
Tyś spoczynkiem i źrzódłem wszelakiej pociechy, | |
Pasterzem i Barankiem zgładzającym grzechy, | |
Tyś przedwiecznym Kapłanem, co za nasze zbrodnie | |
gniew uśmierzać potrafisz Boga niezawodnie.
| |
25 | O Jezu słodki, miły i łaskawy Boże, |
kieruj, jak zwykłeś, nami w tej życia podrożę, | |
a pochwały nabożne, które z całej duszy | |
Tobie, Boże, śpiewamy, przyjmij w święte uszy! |
Już to księżyc raz drugi wypełnia swe rogi, | |
jak mię sroga choroba i ból trapi srogi: | |
raz mię jako listeczkiem wiatr potrząsa drzączka, | |
a raz drugi rozpala straszliwa gorączka;
| |
5 | gorączka niewytrwana, która mię tak żywo |
iście pali jak ogień suszone łuczywo. | |
Już ciało me wywiędle, już zaledwie jaka | |
na mnie twarzy dawniejszej została poznaka.
| |
Jako wątły kwiateczek w gniewnej niebios chwili | |
10 | dżdżów wylewem ubity mdłą główkę w dół chyli, |
sypie się i omdlewa, tak we mnie – nie lada | |
schorzałej – myśl i wszelka uwaga upada.
| |
O, którego litości żaden nie ogarnie, | |
spójrz z niebios, dobry Jezu, na moje męczarnie, | |
15 | spójrz a wesprzyj mię Twoją wielosilną ręką, |
abym przed niewytrwaną nie upadła męką!
| |
Nie, nie proszę ja o to, by od mego ciała | |
ta choroba precz poszła i precz gdzieś leciała, | |
lecz o to jedno proszę, przez co mogę, Panie, | |
20 | abyś siłę i stałość dał mi na wytrwanie.
|
Niech tym ogniem do szczętu ciało dogorywa, | |
byle tylko myśl moja i dusza ma żywa | |
zasilona Twą laską miała męstwa tyle | |
oprzeć się i hymn zawsze śpiewać Tobie mile.
| |
25 | Jezus dobry, łaskawy, skatowany srogo, |
jest nędznym na odwodzie z pomocą swą drogą, | |
więc-że, więc, moja duszo, rzuć ciężące brzemię, | |
pełna dobrej otuchy, strach, skwierki o ziemię!
| |
Ucisz się, uspokoj się, słodkie Pańskie Imię | |
30 | niechaj brzmi w twoich uściech, niech brzmi w twoim rymie! |
On tym, co Go z ufnością wezwą sercem całem: | |
jest nieprzebitą tarczą, murem, zamkiem, wałem. |
Jeszcze na dal ode mnie starość jest garbata, | |
jeszcze się w czarne włosy siwizna nie wplata, | |
jeszcze twarz mam pogodną, nie siedzą na czele | |
mierzłe marszczele,
| |
5 | a już śmierć kosą grozi i fuka nad głową: |
„Pókiż, nędznico, latać będziesz za światową | |
próżnością, pókiż chwytać, ach, na zwodnej ścienie | |
znikliwe cienie?”.
| |
Wkrótce, wkrótce, duszyco, niepomna o tobie | |
10 | w obżałowanej staniesz przed Sędzią osobie, |
co zaklęte twe sprawki, mowy, myśli wzruszy | |
z tajników duszy.
| |
I choć o tym nie wątpi, i już myśli Bogu, | |
i chce służyć, odbiegłszy ziemskiego barłogu, | |
15 | lecz ulgła dusza w ziemi od niemałej chwili |
darmo się sili.
| |
Nuże więc, nuże, Jezu, o Jezu mój miły, | |
przybądź z Twoim posiłkiem na słabe me siły, | |
wesprzyj mię silną ręką, nieprzezwyciężonem | |
20 | wzmocnij ramionem.
|
Twa śmierć zmarłych wywiodła z otchłani nielubéj, | |
teraz niech mię Twe życie zachowa od zguby. | |
Spraw, niech światem tym gardzę, a do Ciebie lotnie | |
lecę ochotnie.
| |
25 | Uwolń mię z srogich ciała więzów i kajdanów, |
bym dostąpiła wiecznej swobody Niebianów, | |
gdzie bym Ci, Jezu, Ojcze i Duchu Przedwieczny, | |
brzmiała hymn wieczny. |
Nie przestawaj mię nigdy, o Jezu mój miły, | |
poić krwią Twoją świętą z drogich ran wylaną. | |
Krew ta słabej duszycy mej dodaje siły | |
i napełnia radością niewypowiedzianą. | |
5 | Twe rany są miłości niebieskiej kielichem, |
która precz wszystkie goni złe miłostki z lichem.
| |
Tego się dusza moja upiwszy kielicha, | |
zapomina na cały świat ten i na siebie, | |
a do Boga jednego nieprzestannie wzdycha | |
10 | i ni o czym nie myśli, jak tylko o Niebie. |
Mylę się? Ba, i owszem, o Niebo nie stoi, | |
o jedynej miłości myśli, Jezu – Twojéj.
| |
O miłości gorętsza nad żar rozpalony, | |
o miłości ogromna, nieobjęta niczym! | |
15 | Od ciebie na ten padół Bóg z nieba ściągniony, |
przez ciebie przyodziany ciałem niewolniczym, | |
tyś go na krzyż wyniosła, tyś ręce i nogi | |
przeko<w>ała goździami, a włócznią bok drogi.
| |
O miłości miłośna, o słodka miłości! | |
20 | Wznieć w mych zmysłach, w mym sercu tak wielkie pożary, |
abym cała spłonęła ogniem wzajemności, | |
zrzuciwszy z siebie ciała więzy i ciężary, | |
a do mego Jezusa z obmierzłej mi ziemi | |
jak najwyżej wzniosła się skrzydłami twojemi! |
Nic mię od Twego Krzyża nie oderwie, Chryste, | |
żaden strach, żadna męka, żaden kat zaiste. | |
Nie zlęknę się ni głodu, ni moru, ni wojny, | |
by stanął na zabicie nieprzyjaciel zbrojny;
| |
5 | gdyby się palił ogień z spodu z żywej smoły, |
gdyby płytka spadała szabla na kark goły, | |
gdyby po sto i więcej leciało do boku | |
strzał i kul śmiercionośnych, nie odstąpię kroku;
| |
by się ziemia zatrzęsła, niebo się waliło, | |
10 | piorun z powietrza strzelał, morze się wśpieniło, |
nieodbicie tu przylgnę, tu przykuję ręce, | |
tu chętnie na ofiarę Tobie mię poświęcę;
| |
tu sercem przywiązanym i goździe, i nogi, | |
tu chętnymi ramiony obłapię krzyż drogi. | |
15 | Bynajmniej mię nie strwoży zjadła Synagoga |
ni śmierć krzyża odrazi haniebna i sroga.
| |
Chętliwie trupem padnę, ale to niewiele. | |
Daj sto mi życia, Boże, sto trupem zaścielę! | |
Jam winna Twojej śmierci, żal grzesznicę, Chryste, | |
20 | tu, u krzyża mię Twego, zabije zaiste! |
O Jezu, niezawodna tych wszystkich obrono, | |
którzykolwiek Cię wielbią myślą nieskażoną, | |
spraw, iżby ani w pierwszej myśli się nie wiło, | |
co by Ci, Bogu memu, mogło być niemiło.
| |
5 | Niech dobremu i złemu będę dobrotliwą, |
bym była Boga Ojca ja córą prawdziwą, | |
który światłem słonecznym wszystkim równie świeci, | |
który bez braku karmi złe i dobre dzieci.
| |
Prowadź mię bez przestanku Twych przykazań drogą, | |
10 | a cokolwiek uczynię chwalebnie i błogo, |
to niechaj i poznaję, że jest darem Twoim, | |
i ogłaszam językiem na kraj świata moim.
| |
A lubo mię gorączka sucha suszyć będzie, | |
lub na szyi okrutny nieprzyjaciel siędzie, | |
15 | lub ogniem wszystka spłonie z gruntu zabudowa, |
spraw, iżbym zawsze była chwalić Cię gotowa.
| |
Niechaj mię nic nie miesza, wiedząc, że z Twej woli | |
i to idzie, co głaszcze, i to, co mię boli. | |
Potrzeba, aby równie przyjmowały dziatki, | |
20 | lub je pogłaskiwają, lub tną rózgą matki.
|
Niech Ojca Przedwiecznego, niech i chwałę Twoję | |
więcej daleko ważę niż zbawienie moje. | |
Niech się nic mi milszego na świecie nie darzy, | |
jako znosić dla Ciebie ból, troski, potwarzy.
| |
25 | Niech sama mi choroba i śmierć, i ubicie |
milsze dla Ciebie będzie nad zdrowie i życie, | |
ażebym z więzów ciała tego uwolniona, | |
wieczną w niebie koroną była ozdobiona! |
Zbawco świata, Jezu Boże, | |
jakie dzięki Tobie złożę? | |
Jako licha owieczka wałęsa się marnie | |
po krzewinach trwożliwych, odbiegłszy owczarnie, | |
5 | mająca pójść na zęby leda mignie chwilka, |
na zęby przegłodniałe krwawożyrce wilka,
| |
tak na wszystkie i jam przerwy | |
i przepaści biegła pierwéj, | |
nim z światłem pożądanym, z światłem łaski Twojej | |
10 | raczyłeś do niegodnej wstąpić duszy mojej, |
drogę mi pokazując do wiecznej korony, | |
do żywota wiecznego, Boże ulubiony.
| |
To, to światło z mej niemiłą | |
duszy ciemność rozpędziło, | |
15 | to we mnie zapaliło miłości pochodni, |
że cała już goreję kTobie od tych to dni. | |
Twej twarzy, Ciebie szukam stęsknionym pokwapem, | |
dusza ma być ściśniona Twym pragnie obłapem.
| |
Już ni o czym w każdej dobie | |
20 | nie chcę myślić jak o Tobie. |
Nie tak szalenie kocha, nie tak, jako żywo, | |
miłośnik oślepiony dziewką urodziwą | |
ani tak kocha ociec, ni matka jedyna | |
pełnego wszelkich wdzięków jedynaka syna,
| |
25 | serce moje jak pochopnie |
Twej miłości ogniem topnie. | |
Jako więc wosk topnisty rozpuszcza się snadnie, | |
gdy go słońce skwarnymi promieńmi dopadnie, | |
jako śniegi topnieją, gdy po mroźnej zimie | |
30 | ciepła wiosna powietrzem zagrzanym wskroś przéjmie,
|
o mój Ogniu, co to wszytkie | |
niszczysz z gruntu zmazy brzydkie, | |
pal mię zawsze, pal więcej a więcej bez przerwy | |
i nie ustawaj palić, aż spalisz mię pierwéj | |
35 | i póki się nie stanę cała węglem żywym |
rozpalona od Ciebie duchem sprzyjaźliwym. |
O, gdyby zanurzeni w świecie poznawali, | |
jak słodka Twoja miłość, mój przedwieczny Boże, | |
tak by swego szaleństwa, tak by żałowali, | |
jak nikt ni czego więcej żałować nie może.
| |
5 | Taka w Twych drogich ranach słodycz i ponęta, |
iż ktokolwiek skosztował z onych choć kropelką, | |
z jednej rad Bożej chwały na się nie pamięta | |
i mierzi się miłością świata tego wszelką.
| |
Ale ślepy światowniś nad wod żywych zdroje | |
10 | lepiej sobie smakuje prześmiardłym rynsztokiem. |
O Jezu, dzięki Tobie, że duszycę moję | |
krwi Twej najczystszej myjesz i poisz potokiem! |
Ciebie, o Jezu, pókiś, Boże, Bogiem, | |
chcę czcić pokornym sercem i chędogiem. | |
Tobie daruję, choć to barzo mało, | |
duszę i ciało.
| |
5 | Jako na wielkie trafy i upadki |
narażają się od dwóch roczków dziatki, | |
jeśli ich jednych na stole lub ławié | |
matka zostawi,
| |
tak ja polecę – nędznej mi, niestety! – | |
10 | na wszelkie zbrodnie, na wszelkie sztylety, |
gdy Twa ode mnie choć na krok opieka | |
będzie daleka.
| |
Weź, słodki Jezu, mię w obronę Twoję, | |
zapal miłością k’Tobie serce moje, | |
15 | oświeć ciemnoty, wypal wszelkie jady, |
duszy szkarady.
| |
Spraw, abym w jednym cieszyła się Tobie, | |
za nic ceniła złoto, honor sobie, | |
spraw, niech o Twoję chwałę więcej stoję | |
20 | niż życie moje.
|
Lub będzie chwytać wzrok na wszystkie strony | |
stobarwym kwieciem ogród przystrojony, | |
lub ucho głaskać słodkiego strumienia | |
chrapliwe brzmienia,
| |
25 | lubo ptaszęta brzmić po mównym lesie, |
lub gwarne echo z wod i skał ozwie się, | |
niech Boga chwalić język z całej chuci | |
zaraz się rzuci.
| |
Niech wszystko wraża, wszystko, jako trzeba, | |
30 | dobroć mi Bożą i opatrzność Nieba: |
Słońce i Księżyc, i gwiazdeczne roty | |
swymi obroty,
| |
gaje sklepiste, sadzone ogrody, | |
łąki i pola, i ciekące wody – | |
35 | wszystko a wszystko niech głoszą w przemiany |
Pana nad pany.
| |
Niech to nauką i przykładem będzie, | |
iżbym każdemu i zawsze, i wszędzie | |
chciała pomocą być, żadnemu zgoła | |
40 | to nie sępiąc czoła.
|
Niech żyję czysto i niewinnie po dni | |
wszelkie, od wszelkiej uwolniona zbrodni, | |
zatym do nieba przeniósłszy się z ziemi | |
żyję z świętemi. |
Od miłości Twojej mdleję | |
i nie pierwej orzeźwieję, | |
aż mi, Jezu piękny, siebie | |
dasz obaczyć twarz w twarz w niebie.
| |
5 | Pociesz, proszę, duszę moję, |
pokaż jej oblicze Twoje. | |
Uczyń mię błogosławioną | |
źrzenicą ku mnie skłonioną.
| |
Nie broń dla mnie tej słodycze | |
10 | pocałować w Twe oblicze. |
Wszak Ty jesteś z łaski swojej | |
Oblubieńcem duszy mojej.
| |
Ciebie szuka z łzami ona | |
i z wzdychaniem, utęskniona, | |
15 | Ciebie wzywa nieprzestannie: |
„O, gdzie jesteś, drogi Panie?”.
| |
Ty nie możesz ją zaiste | |
nienawidzieć, Jezu Chryste, | |
którą krwią Twą odkupiłeś, | |
20 | a miłością ustrzeliłeś.
|
Czem więc jeszcze do tej doby, | |
ach, nie widzę Twej osoby? | |
Ach, ach, czemu moje wota, | |
moje modły wiatr rozmiotą?
| |
25 | Lecz choć miłość Twa dopiéka |
w dzień i w nocy miłośnika, | |
choć miłośną mą duszycę | |
wędzą niejakieś tęsknice,
| |
wszakże-ć kochać nie przestanie, | |
30 | by jej umrzeć przyszło, Panie. |
Śmierć z miłości, Jezu, Twojéj | |
za najsłodsze życie stoi. |
PIEŚŃ [19.]POLECA DUSZĘ BOGU
| |
---|---|
O, wielki Rządco ogromnego nieba, Ak, lielo Debesu mūžīgo Valdniek, | |
coś tak ukochał człowieka zbawienie, kuram tik patika cilvēku pestīt, | |
iż drogą Syna krwią, jako potrzeba, ka dārgā Dēla asinis Tu upurēj’, | |
obmywasz jego ciężkie przewinienie, lai nomazgāt cilvēka smagos grēkus. | |
5 | przyjmij, ach, ducha służki Twojej, przyjmi, Pieņem, ak pieņem Tavas kalpones dvēs’li, |
co w Twej dobroci stojąc niezrównanej, kas pārdomājot Tavu labestību, | |
chce się rozwiązać z tym ciałem uprzejmie tā vēlas laipni pamest šo miesu | |
i ciężkie zrzucić żywota kajdany, un nomest dzīves smago nastu, | |
iżbym, wzbiwszy się, kędy gwiazdy żarzą, lai uzlidojot man, kur zvaigznes tā mirdz, | |
10 | zażyła w niebie współ z świętymi chwały. sajust Debesis līdz ar svēto līksmām. |
Żądam, o Ojcze, stanąć przed Twą twarzą Es gribu nostāties Tēva vaiga priekšā | |
i żyć w rozkoszy z Tobą wiecznotrwałéj. un dzīvot līdz ar Tevi mūžīgā baudā. | |
_przełożyła Ewangelina Skalińska_ |
O Wy, którzy kręcicie gwiazdy z Słońcem złotem, | |
czyści Duchowie, ciała nieskażeni błotem, | |
boscy szambelanowie, niebiescy mieszczanie, | |
chwalcie Pana naszego, chwalcie nieprzestannie.
| |
5 | I wy, podniebne sfery, słoneczne karocy, |
Księżycu srebrnojasny po czarniawej nocy, | |
i wy, gwiazdy, tysiącem po niebie rozsiane, | |
słodki rym Twórcy nóćcie, nóćcie pieśń w przemianę.
| |
Wody, co się wieszacie nad okrągiem ziemi, | |
10 | chmury, dżdże, grady, śrzony z wysypy śnieżnemi, |
roso, mgły i upały, i mrozy, i lody, | |
śpiewajcie społem Bogu, brzmijcie słodkie ody.
| |
Łyskania chmurobłędne, wiatry lasołome, | |
pioruny trójjęzyczne, powietrze ruchome, | |
15 | szturmy i wichry gwizdnę, Akwilonie zimny, |
chwalcie Pana nad panmi radośnymi hymny.
| |
Morza, rzeki, jeziora, zdroju czystochłody, | |
potoki wdzięcznomruczne i wszystkie ziem wody, | |
i wy, co tam mieszkacie w wodzie kryształowéj, | |
20 | wznoście głosy pod nieba, zagrajcie hymn nowy.
|
Pagórki zbożorodne, puszcze drzewowzniosłe, | |
góry łyse, doliny trawiskiem porosłe, | |
żniwa płowe, jagody, owoce dojrzałe, | |
dajcie swemu Monarsze najwyższemu chwałę.
| |
25 | Czworonogie zwierzęta, ptasząt chór wesoły, |
powietrzne i podziemne, i ziemne żywioły, | |
i dobytku domowy, i mieszkańce leśni, | |
nieście Panu swojemu dziękoczynne pieśni.
| |
Kwilące niemówłątka, weseli młodzianie, | |
30 | siwi starcowie, panny wstydliwe i panie, |
sam hurmem tu się sypcie, tu się, tu zbiegajcie, | |
pochwałami licznymi Nieba przebijajcie.
| |
O wszystkowładny Rządco na ziemi i niebie, | |
niech wschód, zachód, południe, północ chwali Ciebie, | |
35 | niech zna Twe Imię święte i uderzy czołem |
dziki Amerykanin z dawnym światem społem.
| |
Niech Cię dyszkant, alt, tenor i bas na przemiany, | |
na przemiany niech wielbią z głosami organy, | |
skrzypce, flet, obój, puzan, trąby z waltorniami, | |
40 | arfy, lutnie, krzywosze, bębny z cymbałami. |
Wielki wielkiego Rządco nieba, Boże, | |
którego wieczność tylko zmierzyć może, | |
i Sędzio świata ogromny i prawy, | |
Mścicielu srogi i Ojcze łaskawy,
| |
5 | co rządzisz ziemią i morzem wespołek, |
we Trzech Jedyny, daj na sam wierzchołek | |
cnoty mi wzbić się i przelecieć święte | |
chóry anielskie, chóry nieobjęte.
| |
Wszędzie na drodze cierń ostry się kładzie, | |
10 | zewsząd gromadne głogi na zawadzie, |
wojną mi grozi nieprzyjaciel srogi | |
i w serce puszcza niespokojne trwogi,
| |
lecz gdy od Ciebie będę wspomożona, | |
pójdę przez ciernie, pójdę pokrwawiona, | |
15 | żadne nie będą trudy przestraszały – |
dawno przejrzałam te wszystkie postrzały.
| |
Wspomoż mą śmiałość, Boże niezwalczony, | |
pokąd nie błyśnie dzień błogosławiony, | |
którego stanę przed Twoim obliczem | |
20 | czysta od zmazy i niewinna w niczem.
|
Czego się bawię i w błocku się kalam | |
tej śmiertelności? Przecz mię nie wyzwalam? | |
O wy, obłoki, jeśli to być może, | |
wznieście mię, wznieście na podniebne woze!
| |
25 | Ehej! O, jako jużem, już szczęśliwa! |
Już mi ogromna ziemi niknie niwa, | |
już i królestwa drobnieją, i bryła | |
potężna świata w punkcik się stoczyła.
| |
O, już też widzę twarz mojego Boga, | |
30 | już z sklepu niebios stała się podłoga! |
O istne dobro, o rozkoszy czysta, | |
o mej radości duszy wiekuista!
| |
O Dniu, którego noc czarna nie maże! | |
O Źrzódło wszelkich dostatków bez skaze! | |
35 | O, żebym w wasze raz przyjęta włości |
na zawsze była w wiecznej spokojności!
| |
Ty przybądź, Boże wszechmocny prze wieki, | |
bym nie upadła, bo ten niedaleki | |
ciężkiej ruiny, ktokolwiek bez Ciebie | |
40 | zamyśla zasieśc na wysokim niebie! |
PIEŚŃ [22.]_OJCZE NASZ_[22.] DZIESMA_TĒVREIZE_ | |
---|---|
Mylę się, czy z cienistej góry wierzchowiny Vai es maldos, vai no ēnainā kalna augšas | |
sam się do mnie ożywa Syn Boga jedyny? mani uzrunā tas pats Dieva vienīgais Dēls? | |
„Modląc się serc tajniki zamknijcie – powiada – „Lūdzoties sirds noslēpumus aizveriet, – | |
precz od was niech ustąpi, precz wszelka szkarada, saka – ,lai jūs te ātri atstāj jebkādas šaubas, | |
5 | bowiem Ociec Niebieski z jasnego pałaca jo Tas mūsējais Debesu Tēvs no gaišās pils |
ciemne widzi skrytości i wskroś serca maca. redz noslēpumus tumšos un sirdis redz cauri. | |
A wszyscy tak módlcie się, rodzice i dziatki, Un visi tā lūdzieties, veci un jauni, | |
i młodzianie, i panny, mężowie, mężatki: ne tikai dēli un meitas, bet ar vīri un sievas: | |
«O Ojcze najkochańszy, co stolicę drogą «Mīļais Tēvs, kas debes’ varenajā pilsētā dzīvo, | |
10 | osiadłszy, górnych niebios depcesz gwiazdy nogą, un pa kalnainām debesu takām un zvaigznēm tur staigā, |
święć się, święć Imię Twoje! Niech do Twej usługi svētīts, lai svētīts top Tavs Vārds! Lai Tavu gribu | |
na wyścigi ubiega świat ten, jak jest długi. steidzoties pilda visa šī pasaule plašā. | |
Przyjdź, przyjdź Królestwo Twoje! Przystrój mię koroną Nāk, lai jel nāk Tava valstība! Uzpos mani pēc nāves ar kroni, | |
niebieską po tym zgonie gwiazdmi osadzoną. kas debess zvaigznēm rotāts. | |
15 | Niech się wola Twa święta jako najzupełniéj Lai Tavs svētais prāts piepildās kā Debesīs |
w niebie, na ziemi, w piekle i wszędzie się pełni. tā uz zemes, tā arī tumšajā ellē. | |
Daj dziś chleba naszego, niechaj, dziatki Twoje, Dienišķo maizi dod mums, lai vis’ Tavi bērni | |
głodu nigdy nie znamy przez dożycie swoje. ilgajā mūžā nekad neredz izsalkumu. | |
A jak my naszym bliźnim odpuszczamy winy, Un kā mēs saviem tuvajiem piedodam grēkus, | |
20 | tak odpuść wszelkie grzechy nam, Ojcze jedyny. tā piedod mums mūsu grēkus, vienīgais Tēvs. |
Nie dopuszczaj, ażeby była pokonana Nepieļauj, lai mūsu dvēsle kristu | |
dusza nasza pokusą chytrego szatana, viltīgā joda kārdināšanā, | |
lecz niechaj nas Twa ręka wszechmocna wyzwoli bet, lai mūs Tava visvarenā roka izglābj | |
i teraz, i na potem od wszelkiej niedoli»”. tagad, un vienmēr, un no visām briesmām»”. | |
_przełożyła Ewangelina Skalińska_ |
Darmo się silić, by kto wszystkie myśli | |
zbił wszystkich mędrców, żaden nie wymyśli | |
wdzięczniejszej piosnki, żaden żadną miarą | |
od posła Niebios nad _Zdrowaś_ pieśń starą.
| |
5 | Ta pieśń szczęśliwie, szczęśliwa Maryjo, |
nową zaczęła nam Ewangeliją, | |
ta pieśń godności Twej odmyka wrota, | |
ta pieśń początkiem naszego żywota.
| |
W ten czas na runo spadła z góry rosa, | |
10 | w ten czas żądany deszcz zlały niebiosa, |
w ten czas się miodów z gór sączyło wiela, | |
ziemia otwarta dała Zbawiciela.
| |
W tę pieśń wchodziła cała Święta Trojca, | |
powaga w posła wysyłaniu Ojca, | |
15 | mądrość wcielić się mającego Słowa |
i pomoc Ducha Świętego gotowa.
| |
Spraw, obym tylko, śpiewaczka niepusta, | |
tę pieśń śpiewała Ci przez czyste usta, | |
bo katu warto, gdy setne pacierze | |
20 | kto pod nos mruczy, a czart serce bierze.
|
_Zdrowaś, Maryja!_ Tak, Panienko miła, | |
jak<a> nie będzie, nie jest ani była. | |
A, co Twą wielkość najwięcej powiększa – | |
Trójcy Najświętszej kochanko największa.
| |
25 | _O, łaskiś pełna!_ Jakiej łaski, Pani, |
nikt nie miał, nie ma, mieć nie będzie ani; | |
sam Bóg łask większych dać żadnemu zgoła | |
częścią nie zechce, a częścią nie zdoła.
| |
Pan z Tobą! Barziej i pierwej Pan z Tobą | |
30 | niżli z wszytkimi, z Tobą całym sobą |
i cały w Tobie, i już w niebie miléj: | |
Pan z Tobą wszędzie i po wszystkie chwili.
| |
_Błogoslawionaś!_ A najbarziej pono | |
stąd, jak z miar wszystkich, Tyś błogosławioną, | |
35 | że komu nikt nic dać nie może, z ciała |
Tyś swego swojej krwi Onemu dała.
| |
_I błogosławion owoc Twój żywota!_ | |
Przez który wszystkim do wszelkiego wrota | |
błogosławieństwa. A najbarziej, że Cię | |
40 | wyniósł najwyżej i w niebie, i w świecie.
|
Święta Maryja pierwej niż poczęta | |
i pierwsza święta, i największa święta, | |
i zawsze święta z spraw, mowy i myśli, | |
z duszy i ciała, lecz któż to okryśli.
| |
45 | _O Matko Boga!_ Któż co nad to powie? |
Nie powie człowiek ani aniołowie | |
ani pomyślić więcej nikt nie zmoże: | |
nie zmożesz więcej sam dać nawet, Boże.
| |
_Módl się za nami,_ ach, módl się, _grzesznemi_, | |
50 | módl się za wszystkich, bo a któż na ziemi |
żyje bez grzechu. Wszelka w Twej przyczynie | |
ufność i teraz, i w śmierci godzinie. | |
AMEN |
Pieśń pospolitą w ton niepospolity | |
zabrzmij, Europo, o Azyjo, i ty! | |
i ty, Afryko, co na skwarnym grzbiecie | |
dźwigasz Murzyna, i ty, Nowy Swiecie!
| |
5 | Chwała bądź Bogu we Trzech Jedynemu: |
Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu! | |
Chwała bądź w niebie, w piekle i na ziemi, | |
między świętemi, między przeklętemi!
| |
Ale któż Tobie, w Trójcy Jeden Boże, | |
10 | choć odrobinę chwały dodać zmoże? |
Nikt, nikt nie zmoże. Przyjm za chwałę, Panie, | |
żeś jest chwalebny, uczynić wyznanie.
| |
Tyś chwała wszystkich! Ty w niebie, na ziemi | |
sam jeden wszystkich działasz chwalebnemi. | |
15 | A zaś stworzenie kiedy chwali Ciebie, |
sobie korzysta i podwyższa siebie.
| |
A choć jedynie z naszym jest pożytkiem | |
i z naszą chwałą Cię wielbić, z tym wszytkiem | |
kazałeś sobie, Boże wiekuisty, | |
20 | nieść cześć i chwałę przez Twego Psalmisty.
|
Nieśmyż więc chwałę i pieśń w Pańskie uszy | |
z miejsca swojego, to jest z czystej duszy, | |
z czystego serca, myśli i języka, | |
bo Mu przemierzła chwała z ust grzesznika.
| |
25 | Chwała bądź Bogu we Trzech Jedynemu: |
Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu! | |
Chwała bądź w niebie, w piekle i na ziemi | |
jak od początku, tak czasy wiecznemi! | |
AMEN |
Po skrócie oznaczającym tytuł utworu następują liczby określające numer wersu. Pytajniki w nawiasach wskazują na znaczenia wątpliwe lub hipotetyczne, rekonstruowane na podstawie interpretacji tekstu. Wyrazy polisemiczne odnotowywano tylko wtedy, gdy ich użycie nie odpowiadało obecnemu znaczeniu.
Objaśniono tylko trudniejsze złożenia.